Forum Dyskusje na temat Harryego Pottera Strona Główna   Dyskusje na temat Harryego Pottera
Dyskusje na temat Harryego Pottera
 


Forum Dyskusje na temat Harryego Pottera Strona Główna -> Opowiadania -> Harry Potter i Ród Przeklętych
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
  Post Harry Potter i Ród Przeklętych - Wysłany: Wto 22:22, 05 Cze 2007  
Laukaz
Ulubieniec McGonagall



Dołączył: 28 Mar 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5



Od razu zaznaczam, że nie jest to moje opowiadanie, jednak chciałbym, aby każdy z Was je poznał, mnie zaintrygowało, Wypowiadajcie się w komentarzach.
Daję wam pierwsze trzy rozdziały, potem dokładka

Rozdział I : Kwatera Główna

Młody mężczyzna wściekle pakował swoje rzeczy do wielkiego kufra. Był ubrany w wyraźnie za duże ubrania. Czemu się dziwić skoro jego wujostwo skąpiło mu choćby grosza na cokolwiek własnego. Garderobę dostawał po swoim kuzynie, który był świnką w rozmiarze XXL. Czy owy chłopak był biedny? Wręcz przeciwnie, miał niemałą fortunę w magicznym banku. Tak,tak – magicznym. Opisywany mężczyzna był nikim innym tylko Harrym Potterem, Chłopcem, Który Przeżył, czy jak kto woli Wybrańcem. Znał go cały magiczny świat, a dla mugoli był niczym innym jak zwykłym chuliganem, który przysparza kłopotów swoim opiekunom. Opinia innych nie obchodziła zielonookiego. Wypisywali o nim tyle bzdur w czarodziejskich brukowcach, że powoli nauczył się ignorować docinki innych. Powróćmy jednak do sytuacji obecnej. Był już początek sierpnia, ciemna i zimna noc. Harry przez cały miesiąc nie dostawał listów od swoich przyjaciół czy kogokolwiek. Gdy chciał porozmawiać ze swoją strażą oni znikali. Pół godziny temu dostał list z wyjaśnieniem tych anomalii.



Drogi Harry!

Zapewne przez ostatni miesiąc było Ci ciężko bez jakiegokolwiek kontaktu z przyjaciółmi. Oni jednak nie mogli się z Tobą kontaktować ze względu na Twoje bezpieczeństwo. Uznałem, że tak będzie dla Ciebie lepiej. Wszystko dla Twojego dobra. Wiesz przecież jaki jesteś ważny dla całego świata. Voldemort rośnie w siłę i poszukuje sposobu by pokonać barierę nałożoną na Twój dom.

Ostatnio wszystko ucichło, więc postanowiłem, że ostatni miesiąc wakacji spędzisz z przyjaciółmi w dobrze znanym Ci miejscu. Ktoś z Zakonu dziś po Ciebie przybędzie.



Albus Dumbledore

P.S.Wszystkiego najlepszego z okazji minionych urodzin!



Harry zaraz po przeczytaniu listu zmiął go i wyrzucił przez okno. Od czasu czerwcowych zdarzeń jego stosunek do dyrektora bardzo się zmienił. Dawniej miał w nim oparcie i ufał mu. Myślał, że starszy człowiek faktycznie chce jego dobra. Jednak on chciał go tylko wychować na swojego wiernego żołnierzyka, który ma pokonać Zło. Przez zatajanie w czerwcu zginął ojciec chrzestny Pottera. To był cios, który otworzył Wybrańcowi oczy na świat. Dyrektor zawsze coś przed nim ukrywał i tłumaczył to bezpieczeństwem chłopaka. Trzmiel za długo manipulował chłopakiem. Jednak czasy przyjaźni tych dwóch czarodziejów już minęły.Harry wrzucił ostatnią książkę do kufra i zamknął go z głośnym trzaskiem. Popatrzył w niebo. Jedna gwiazda migotała jaśniej niż inne. To Syriusz. Harry poczuł lekki ucisk w sercu. Już nie płakał. Nie miał łez. Przez ostatni miesiąc musiał się pogodzić z utratą swojego przyjaciela. Gdyby tego nie zrobił popadłby w obłęd, albo popełniłby samobójstwo. Upór w chłopaku wzrósł jeszcze bardziej. Przysiągł sobie, że pomści swoich rodziców, a jeśli to mu się nie uda to wtedy spotka się z matką, ojcem i Syriuszem.

Harry tak się zamyślił, że nawet nie usłyszał jak dwie osoby teleportowały się do jego pokoju. Dopiero gdy jedna z nich się odezwała chłopak oprzytomniał.

-No, Potter nie sądziłem, że jesteś stworzony do takich procesów jak myślenie. –powiedział ironicznie znienawidzony przez chłopaka nauczyciel eliksirów.

-Severusie, spokojnie. – powiedział Artur Weasley.

-Nie ma problemu panie Weasley. Kochany pan profesor musi grać twardziela. Przecież inaczej mógłby sobie zniszczyć reputację. Swoją drogą to ciekawe, że zgodziłeś się na takie poniżające zadanie – transport Pottera.

Oziębłe słowa Harryego zdziwiły wszystkich obecnych, a także jego samego. Ojciec Ronalda spojrzał niespokojnie na swojego kolegę i powiedział:

-Harry, daj kufer. Na trzy łapiemy świstoklik i będziemy na miejscu. Raz… Dwa… Trzy…

Zielonooki poczuł szarpnięcie w okolicach pępka i po chwili był w miejscu, którego się tak obawiał. Przy Kwaterze Głównej Zakonu Feniksa. Domu Syriusza. Harry wraz ze swoją tymczasową strażą poszli do jeszcze niewidocznych drzwi i w myślach powtórzyli formułkę. Oczom ukazały się czerwone drzwi. Widocznie musieli coś zmieniać. Weszli do środka. Od razu można było poczuć zapach świeżych bułeczek. Z kuchni wyłoniła się rudakobieta o przyjaznym wyrazie twarzy – pani Weasley. Od razu podeszła do Harryego. Uściskała go na powitanie i powiedziała:

-Witaj w domu, kochaneczku.

-Dzień dobry. – odparł chłopak i pomyślał, że pobyt w tym miejscu nie będzie taki straszny.

-Widzę, że nie jesteś już taki zmizerniały jak dawniej. Mimo wszystko pewnie jesteś głodny. – mierząc chłopaka wzrokiem powiedziała mama Rona. Miała rację. Harry nie był już niemal anorektycznym chłopcem, co rok temu popobycie u wujostwa. Przez miesiąc ukształtował trochę mięśni. Przecież musiał coś robić aby nie umrzeć z nudów. Rudowłosa kobieta zaprowadziła chłopaka do kuchni i podała mu kanapki. Gdy sięgał po drugą usłyszał tupot na schodach. Odwrócił się i ujrzał Rona i Hermionę w drzwiach. Uśmiechnął się do nich, bo przecież nie mógł się na nich obrażać za to,że wykonują polecenia kogoś komu ufają – Trzmiela.

-Och Harry jak dobrze Cię widzieć! Wiesz chcieliśmy do ciebie pisać, ale wiesz… -zaczęła Hermiona, ale zielonooki jej przerwał.

-Wiem Hermiono, że Trzmiel wam zabronił.

-Trzmiel? Od kiedy tak mówisz o dyrektorze? – szczerze zdziwił się Ron.

-Odkiedy mu nie ufam… A teraz wybaczcie, jestem zmęczony. – powiedział zdziwną iskrą w oku Harry i poszedł do swojego dawnego pokoju. Zasnął twardym snem.

***

Byłw jakimś lesie – ciemnym i mrocznym. Zakazany Las się do niego nie umywał. Szedł przed siebie nie wiedząc czemu akurat tam. Po pięciu minutach doszedł do polanki, która była inna niż otaczający ją las. Jasna i pełna żółtych kwiatów. Harry był urzeczony tym miejscem. Rozejrzał się i po przeciwnej stronie zobaczył dwie osoby. Jedna z nich leżała, a druga klęczała przy niej i chyba płakała. Nie zważając na jakiekolwiek zasady bezpieczeństwa Potter podbiegł do tych istot. Leżącą okazała się drobna brunetka mniej więcej w jego wieku, tuż obok niej siedział blondyn i płakał. Gdy zauważył obecność Harryego szepnął po cichu:

-A więc jednak przybyłeś… Za późno…

Harry wiedział co to za późno oznaczało. Dziewczyna umierała. Tchnięty dziwną mocą Potter dotknął lewą dłonią czoła nieznajomej i powiedział:

-Kedra!

Blondyn spojrzał na niego niedowierzająco. Starsi mówili mu o tym chłopaku zupełnie co innego. To było nieważne. Jego siostra się zaczęła budzić jak z długiego snu. Spojrzała najpierw na swojego brata, którego oczy wyrażały największe szczęście. Potem poczuła, że na jej czole spoczywa czyjaś dłoń. Popatrzyła w tamta stronę swoimi turkusowymi oczami i zobaczyła Wybrańca. Ten jednak zniknął nagle. Dosłownie rozpłynął się w powietrzu.

***

Harry obudził się gwałtownie. Niepewnym wzrokiem rozejrzał się po pokoju. Ron, w łóżku obok smacznie pochrapywał. Potter był pewien, że już nie zaśnie. Wyjrzał przez okno i zobaczył słońce, któro z pewnością niedawno wstało. Pewnie było koło piątej rano. Harry założył jakąś koszulkę i spodenki i poszedł biegać, tak jak to miał w zwyczaju przez ostatni miesiąc. Po piętnastu minutach ostrego sprintu dobiegł do pobliskiego parku. Tam zaczął pracować nad mięśniami swojej górnej części ciała. Wysiłek fizyczny pozwalał mu na odpoczynek umysłu, a teraz z pewnością potrzebował aby ten był wypoczęty. Dziwny nocny sen dawał wiele do myślenia, bo przecież nigdy nie było pewności, że to był sen. Harry był tak zamyślony, że nie zauważył, że dochodziła już siódma. Pobiegł szybko do domu z dziwnym przeczuciem nadchodzącej afery. Wszedł po cichu tylnym wejściem i zajrzał do kuchni. Pani Weasley dopiero zaczynała przygotowywać śniadanie, więc najpewniej nikt nie zauważył nieobecności chłopaka. Harry pobiegł do najbliższej łazienki aby wziąć prysznic. Po chwili usłyszał wrzask swojego przyjaciela:

-MAAAAAAAAAAMO!!!!!!!!!!!! HARRY ZNIKNĄŁ!!!!!

Rudowłosa kobieta od razu pobiegła na górę. Potter pochwalił siebie w duchu, że wybrał łazienkę inną niż ta przy jego pokoju. Wyszedł szybko z kabiny owijając się ręcznikiem i poszedł na górę aby zapobiec wszczęciu alarmu. Zadowolony jak gdyby nigdy nic wparował do sypialni. Ron popatrzył na niego tępo, a pani Weasley spojrzała groźnie na syna.

-Gdzieś ty był, stary? Myślałem, że cię ktoś porwał! – powiedział z pretensją Ron.

-Byłem na dole. Brałem prysznic, nie chciałem przeszkadzać tym co spali na górze. –wyjaśnił zielonooki pomijając część prawdy.

-Następnym razem Ron zastanów się zanim zaczniesz wszczynać taki alarm. – skarciła syna rudowłosa. – A teraz chodź, pomożesz mi przy śniadaniu. Ty Harry się ubierz i za piętnaście minut zejdź na dół. Jeśli możesz to obudź też resztę.

Resztą okazała się jedynie Hermiona i Ginny, bo pozostała część Zakonu albo była w Ministerstwie, albo na jakiś misjach. Z lekkim opóźnieniem cała trójka zeszła do jadalni. O dziwo był tam prawie cały Zakon, ku niezadowoleniu Harryego, łącznie z Dumbledorem. Starzec na widok Wybrańca uśmiechnął się dobrodusznie. Ten jednak nie odwzajemnił gestu i ignorował dyrektora. Śniadanie zostało zjedzone w ciszy, którązakłócał jedynie szczęk sztućców. Gdy wszyscy skończyli jeść Albus powstał i zakomunikował, że wszyscy łącznie z młodzieżą mają się zebrać w salonie. Taka wiadomość zdziwiła, a zarazem ucieszyła Hermionę i Rona. Harry był niewzruszony, obawiał się, że mogą go czekać nudne kazania na temat jego wagi w świecie magii.

-Jedne z urzędników ministerstwa przekazał mi ostatnio ten oto dokument, który jest testamentem Syriusza. Jako, że był członkiem Zakonu to postanowiłem oczytać go przy jego członkach i przyjaciołach. – zaczął dyrektor gdy wszyscy już byli w salonie. Na jego słowa większość spuściła smutno głowy. Dla nich strata Syriusza też była bolesna. Harry spojrzał na Remusa. Bądź co bądź tylko dla niego Black był bliższy niż dla Pottera. Zielonooki zdecydował, że podejdzie do swojego byłego nauczyciela. Gdy już to zrobił położył rękę na ramieniu siedzącego profesora. Ten posłał mu uśmiech pełen wdzięczności. On też był samotny. Trzmiel znowu przemówił, tylko że teraz odczytywał słowa testamentu.



Ja, Syriusz Regulus Black, będąc zdrowym na ciele i umyśle wyrażam tutaj moja ostatnią wolę.

Dom na Grimmauld Place 12 pozostawiam Arturowi i Molly Weasley.

Cały mój osobisty majątek- to jest skrytkę w banku i dom przy Covent Garden 43 mojemu przyjacielowi Remusowi Lupinowi.

Mojemu chrześniakowi, któremu starałem się zastąpić ojca – Harryemu Potterowi pozostawiam cały majątek rodowy – skrytkę w banku, bibliotekę w domu na Grimmauld Place 12 i zawartość strychu w tym też domu.

Ponad to, jeśli Harry wyrazi na to zgodę i będzie nieletni, chciałbym powierzyć jego opiekę Remusowi Lupinowi, bo wiem, że jemu mogę zaufać.

Z pozdrowieniami z zaświatów.

Wasz Przyjaciel,

Syriusz Black.



Po zakończeniu czytania nastała grobowa cisza. Przerwał ją Dumbledore.

-Molly, Arturze, czy wasz dom nadal będzie mógł być Kwaterą?

-Oczywiście, że tak! – powiedział rudowłosy.

-Cieszę się… W kwestii opieki nad Harrym chyba nie ma żadnych dyskusji. MUSI się zgodzić na wolę Syriusza. – powiedział starzec, a po jego ostatnich słowach w Potterze aż coś zawrzało. Nie wytrzymał i powiedział lodowatym tonem w stronę dyrektora, który nawiasem mówiąc za dużo sobie pozwalał.

-Nie ma pan nade mną władzy, więc nie może pan decydować za mnie! Nie MUSZĘ przyjmować woli Syriusza, ale CHCĘ i nie ze względu na pana obsesyjne pseudo dbanie o moje niby bezpieczeństwo, tylko zewzględu na to, że ufałem Syriuszowi i wiem, że on chciał mojego PRAWDZIWGO dobra.

-O co ci chodzi? – zapytał starzec. Niby taki wielki czarodziej a taki mało domyślny.

-Okłamstwa, zatajanie faktów i ograniczanie mojej wolności pod marnymi wykrętami. – palnął Harry i pobiegł na strych. Był bardzo ciekawy co takiego pozostawił mu ojciec chrzestny i dlaczego to ukrywał. Znalazł tam jedynie kufer i list.



Drogi Harry!

Ten oto kufer to Twoje dziedzictwo. Prawdziwe dziedzictwo. Dyrektor nie pozwolił mi powiedzieć czyim potomkiem jesteś, ale mam nadzieję, że Twoja inteligencja nie zawiedzie i sam do tego dojdziesz. Z chęcią bymto wyjawił, ale zostałem związany Przysięgą.

Ten kufer będziesz mógł otworzyć dopiero po Akcie Ceremoniału, o ile przystąpisz do pewnej "organizacji". Pamiętaj Harry, pozorne zło niemusi być w głębi siebie złe. Czarna Magia jest uznawana za złą tylko ze względu na jej potęgę. Ufaj tym, którym zaufa Twoje serce i nie zatracaj się w przeszłości. Pamiętaj o mnie, ale nie rozpamiętuj wszystkiego.

Nic nie jest takie jakim być się wydaje.

Będę zawsze przy Tobie,

Syriusz Black.

A jednak dyrektor znów coś zataił i wmieszał w to Syriusza. Ciekawe co jego ojciec chrzestny mógł mieć na myśli mówiąc o prawdziwym dziedzictwie. No i o co mogło chodzić z dziwnym Aktem Ceremoniału. Potter musiał się nad tym zastanowić, ale był pewien, że odpowiedź nie przyjdzie szybko. Wiadomości z listu przeważyły szalę i już było pewne,że Harry nigdy nie zaufa dyrektorowi i nie będzie szukał jakiegokolwiek porozumienia ze starcem. Na pewno nie!

Rozdział II : Magiczne Więzi

Harry był w stanie dogadać się jedynie z Lupinem, jednak on bywał w Kwaterze niezwykle rzadko, bo Ministerstwo ciągle znajdywało jakieś zadania dla aurorów. Oczywiście Potter rozmawiał też z innymi członkami Zakonu, ale rozmowy miały jeden schemat i nie trwały dłużej niż dwie minuty. Po tygodniu milczenia na strych, gdzie najczęściej przebywał Harry, zawitała Hermiona.

-Harry… - zaczęła nieśmiało dziewczyna, widać było, że ten konflikt już ją męczył. A przynajmniej taką postawę przyjęła. On milczał. –Wiem, że nie powinnam ganić cię za odmienność poglądów, ale nie potrafię tego zrozumieć… Nie chcę jednak, aby z tego powodu rozpadła się nasza przyjaźń. Może umówmy się, że nie będziemy mówić na tematy związane z dyrektorem?

-Ucieczka od problemu nie jest rozwiązaniem, ale dobrze. Dam ci trochę czasu, a może niebawem sama się przekonasz, że mam rację. Jednak nie mogę wybaczyć ci, że nastawiłaś przeciwko mnie naszego przyjaciela. – odparł podłużej chwili milczenia czarnowłosy.

-Nie nastawiłam go! – zaperzyła się dziewczyna i pokryła rumieńcem. – On tak sam… Bo wiesz… Jak ciebie nie było, to na początku lipca oni ja… No wiesz… Jesteśmy parą… - wykrztusiła z siebie Hermiona. Harryego tak zaskoczył ten fakt, że nie wiedział co powiedzieć. W końcu podejrzewał, że jego przyjaciele się zejdą, bo od czwartej klasy coś między nimi iskrzyło. Jednak nie dopuszczał do siebie tej myśli, że to może stać się tak szybko.Podejrzewał, że ich przyjaźń teraz może się rozpaść. Oni będą chcieli być sami ze sobą, a on nie będzie im zakłócał. A może szukał tylko małego kamyczka, który ruszy lawinę zdarzeń i uwolni go od dziecinnej przyjaźni?

-Gratuluję. – wydusił z siebie Wybraniec, ale poczuł niemiłe ukucie w sercu. Bynajmniej nie była to zazdrość. Hermiona była dla niego jak siostra, a Ron jak brat. To była bolesna świadomość zbliżającej się straty. Już nie będą sobie tak bliscy jak dawniej. Dalsze debaty na ten temat przewał przylot dwóch sów. Każda z nich trzymała po dwa listy. Oboje domyślili się, że jedna z nich to wyniki SUMów. Granger popatrzyła ze strachem na chłopaka a potem na kopertę. Harry szybkim ruchem ręki otworzył list.



Szanowny Panie Potter!

Mamy przyjemność poinformować Pana o wynikach Standardowych Umiejętności Magicznych.

Przypominamy o skali ocen, które gwarantują zaliczenie przedmiotu:

W – Wybitny

P – Powyżej Oczekiwań

Z – Zadowalający

Oto pańskie rezultaty:

PRZEDMIOT: Teoria ||Praktyka

TRANSMUTACJA: P || P+

ZAKLĘCIA: P || P

ONMS: W || W

OPCM: W || W+

ELIKSIRY: W || P+

ZIELARSTWO: Z || Z

ASTRONOMIA: Z || Z+*

WRÓŻBIARSTWO: N || N

HISTORIA MAGII: -- ||N

* - ocena z tego przedmiotu została podniesiona o pół stopnia ze względu na zaistniałe zdarzenia w trakcie egzaminu.

Gratulujemy Panu zdania 7 z 9 zdawanych przedmiotów. Życzymy dalszych sukcesów.

Z wyrazami szacunku

Przewodnicząca komisji egzaminacyjnej

Helga von Herbst



Harry spojrzał smutno na swoje wyniki. Z karierą Aurora będzie mógł się pożegnać. Spojrzał na przyjaciółkę, a ta wariowała ze szczęścia.

-Zdałam wszystko! Dwa P i reszta W!!!

-Gratulacje – odparł chłopak i otworzył kopertę z godłem Hogwartu. Jedna kartka informowała o rozpoczęciu roku i zawierała bilet na pociąg. Kolejna była spisem książek. Pozostawały jeszcze dwie.



Szanowny Panie Potter!

Ze względu na zmiany w kadrze nauczycielskiej jesteśmy zobowiązani poinformować Pana o nowych ocenach wymaganych do przyjęcia na dany przedmiot.

PRZEDMIOT: wymaga naocena

TRANSMUTACJA: P

ZAKLĘCIA: Z

ONMS: Z

OPCM: przedmiot obowiązkowy

ELIKSIRY: P

ZIELARSTWO: Z

ASTRONOMIA: P

WRÓŻBIARSTWO: Z

HISTORIA MAGII: Z

Prosimy o zawiadomienie o wyborze przedmiotów do 18 sierpnia. Ponadto informujemy o nowym przedmiocie, który będzie nauczany od początku nadchodzącego roku – Czarnej Magii. Można go wybrać jako przedmiot dodatkowy tylko w wypadku zaliczenia OPCM na minimum P.

Z poważaniem

Zastępca Dyrektora

Minerwa McGonagall



Harry uśmiechnął się pod nosem. Jednak droga do jego wymarzonego zawodu stoi otworem. Zdziwił go jednak nowy przedmiot, bo Trzmiel tyle razy powtarzał, że za jego kadencji Czarna Magia nie będzie praktykowana. Niepatrząc na ostatnią kartkę, której jeszcze nie przeczytał naskrobał na wolnym pergaminie:



Ja Harry James Potter na szóstym roku nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwartu będę kontynuował następujące przedmioty: transmutację, zaklęcia, opiekę nad magicznymi stworzeniami, obronę przed czarną magią, eliksiry, zielarstwo i czarną magię.



Ostatni przedmiot wybrał ze względu na to, że aby pokonać wroga trzeba najpierw poznać jego metody.

-Hermiono jakie przedmioty wybrałaś?

-Oczywiście wszystkie, oprócz czarnej magii, bo to dla mnie jest szaleństwo. A ty?

-To co dawniej z wyjątkiem astronomii, wróżbiarstwa i historii magii. Czarną magię też.

-Ale Harry… - już chciała zacząć dziewczyna, ale chłopak ją uciszył.

-Mam swoje powody…

-Wiesz, że zostałam Prefektem Naczelnym? – ucieszyła się dziewczyna pokazując dumnie nową odznakę.

-Gratulacje, nadajesz się! – oświadczył zielonooki.

-A ty jaki dodatkowy list dostałeś, bo widziałam, że masz tyle samo kartek co ja!? – zainteresowała się dziewczyna. Jej nic nie umknie. Chłopak całkiem zapomniał o dodatkowym świstku papieru.

-Sam nie wiem, nie czytałem – odpowiedział zgodnie z prawdą chłopak i pochwycił pergamin. Zobaczył, ze jest tam powołanie na kapitana drużyny. Zamyślił się. Dziewczyna widząc, że przyjaciela coś zaczyna trapić wyszła z pomieszczenia. Harry w tym czasie rozmyślał nad sensem swojego powołania do drużyny jako kapitana. Miał dziwne przeczucie, że to głównie z inicjatywy dyrektora, który chce go przekupić marnymi tytułami. Teraz sam nie wiedział czy chce być kapitanem. Dawniej od razu przyjąłby ten tytuł, ale teraz? I tak ma dużo zmartwień. Mógłby bardziej szkodzić niż pomagać drużynie. Postanowił odmówić.

***

Kilka dni później młodzież wraz ze stosowną opieką wybrała się na Pokątną. Harry wraz z Remusem początkowo udali się do banku, aby dokonać wszelkich formalności z odziedziczeniem skrytek i przetransportowaniem złota do ich własnych. Zajęło im to przeszło godzinę. Mimo, że światem rządziła magia biurokracja była iście mugolska. Potem robili kolejne standardowe zakupy. Gdy dołączyli do pozostałych w zatłoczonej księgarni Lupin gdzieś zniknął. Harry był już zmęczony zakupami, cieszył się, że to już końcówka. Stojąc w długiej kolejce zaczął rozglądać się po sklepie. Przed oczami mignęły mu dwie znajome postacie. Rozczochrany blondyn i drobna brunetka. Dokładnie ci sami co we śnie. Rodzeństwo było po przeciwnej stronie sklepu. Chłopak szepnął Ronowi, że idzie poszukać pewnej książki i skierował się do nieznajomych.

-To wy… - zaczął kulawo Harry.

-Tak. Nie możemy tu rozmawiać… - powiedziała melodyjnym głosem dziewczyna.

-Ale… - chciał wtrącić zielonooki, ale blondyn mu przerwał.

-Wiemy, że masz dużo pytań. Pogadamy w pociągu. Wiemy, że twoi znajomi będą poza nim.

-Skąd mam wiedzieć, że mogę wam zaufać?

-W Krystalicznym Wymiarze nie miałeś wątpliwości żeby mnie ratować… Dziękuję za to i do zobaczenia. – odezwała się brunetka i wraz zbratem wyszła ze sklepu. Harry stał oniemiały. Coś było w tej dwójce co sprawiało, że ma im wierzyć. Czuł też jakby znał ich o wiele dłużej niż tylko z jednego spotkania. Chłopak już miał odejść od regału, ale zobaczył niepewny wzrok przyjaciela. Zaczął patrzeć na książki i wziął gruby wolumin o ciekawym tytule „Czarna Magia niekoniecznie taka mroczna”. Rudzielec od razu wypalił:

-Kim oni byli?

-Kto?

-Ta dwójka, z którą rozmawiałeś.

-Nie mam pojęcia. – odpowiedział zgodnie z prawdą Harry, a po chwili dodał: -polecili mi tą książkę.

-Jacyś dziwni byli. Jakby nie z tego świata. – powiedział dziwnie Ron.

-Wydają się normalni… - stwierdził Harry. Dopiero teraz rudzielec zwrócił uwagę na książkę, którą wybrał Potter.

-Ty i Czarna Magia?!

-Tak, zamierzam się jej uczyć. Czasem wroga można pokonać tylko jego własną bronią. A podstawą sukcesu jest poznanie jego broni.

-CO?! – zdziwił się jeszcze bardziej Weasley.

-Bella… - odpowiedział krótko Potter, chociaż miał na myśli Voldemorta. Ron już nie drążył tego tematu. Zrozumiał, że chodzi o pomszczenie Syriusza.

-Wiesz, że zostałem kapitanem drużyny?! – powiedział ostrożnie Ron.

-To świetnie. Jesteś idealny na to stanowisko! – ucieszył się czarnowłosy. Wreszcie rozsądna decyzja dyrekcji.

-Nie jesteś na mnie zły?

-Niby czemu? I tak mam zbyt dużo problemów. Tylko mógłbym szkodzić drużynie jako kapitan.

-To super. Opracowałem już początki taktyki! Mówię ci jest genialna! – zaczął z zapałem Ron i przez kolejne piętnaście minut opowiadał o zwodach i manewrach ścigających. Mówiłby dłużej gdyby nie przyszła ich kolej po książki.

***

-Dobra stary, my idziemy do wagonu Prefektów. Jak nam się uda to wrócimy. Trzymaj się. – powiedział Ron pierwszego września tuż po odjeździe pociągu. Harry tylko kiwnął głową. Czekał na ten moment. Już na peronie widział tajemnicze rodzeństwo, które tylko do niego mrugnęło. Dziękował wszystkiemu co rządzi tym światem, że jego znajomi z rocznika nie przyszli do niego. Po piętnastu minutach samotności do przedziału zawitały pożądane osoby.

-Cześć! Jestem Daniel Depp, a to moja siostra bliźniaczka.–powiedział wesoło blondyn wskazując na brunetkę o turkusowych oczach.

-Mary – powiedziała krótko dziewczyna i uścisnęła dłoń Wybrańcowi.

-Miło mi wreszcie was poznać! Jestem… - zaczął Potter.

-Wiemy kim jesteś. Myślisz, że bez powodu chcemy z tobą gadać? – powiedział uśmiechnięty Daniel.

-Więc o co tak w ogóle chodzi?

-O ciebie, twoją moc i przepowiednię.

-Wiecie o przepowiedni?

-Oczywiście. Zostaliśmy wybrani.

-Do czego?

-Aby cię uświadomić i zwerbować.

-Zwerbować, ale do czego?

-Twoje pytania nigdy się nie kończą? – zapytał z udawaną rozpaczą blondyn.

-Nieważne są w tym momencie jego pytania. Musimy przekazać wiadomość. – uciszyła brata dziewczyna i zaczęła czegoś szukać w torbie. Pochwili wyciągnęła małą fiolkę z różowym płynem. – To coś na wzór eliksiru. Stymuluje on twój mózg abyś mógł w swojej świadomości usłyszeć wiadomość. Dotrze do ciebie dużo informacji, a nie minie nawet minuta. Wiem, że się obawiasz, że to trucizna, ale nie bój się. Wszyscy wiemy, że masz wrażenie jakbyś nas znał od dłuższego czasu. My też tak mamy, a to oznacza, że nawiązała się między nami więź – zalążek jakiś emocji. Pozytywnych emocji.

-Dobra, więc mam wypić ten płyn? – zapytał Harry niepewnie patrząc na buteleczkę.

-Tak, ale nie obawiaj się. My chcemy ci pomóc, nie to co szurnięty Drops. – powiedział blondyn, krzywiąc się przy ostatnim słowie.

-Nie wiem czemu, ale wam ufam. – powiedział Potter i jednym łykiem pochłonął zawartość buteleczki. Chwilę potem poczuł jak w jego umyśle pojawiają się nowe informacje. To była czyjaś wypowiedź.

Witaj Harry Potterze! Jestem Grebeliusz, czyli Najwyższy w Rodzie Przeklętych. Ty także należysz do Rodu, a przynajmniej powinieneś o ile się zgodzisz, tak jak Daniel i Mary. Kim jesteśmy? Tajną organizacją, która zrzesza wszystkich czarodziejów obarczonych przepowiednią. Trzmiel Ci tego nie powiedział, ale wraz z taką przepowiednią wiąże się ogromna moc. Im ważniejsza wróżba, tym większa moc. Twoja przepowiednia jest tak samo potężna jak ta, którą był obarczony Twój przodek, ale o nim też zapewne nie wiesz.

Czasy Czwórki Wielkiej nastaną. Moc każdego z nich będzie nieokiełznana. W jedności siła, tak powiadają, dlatego gmach szkoły wspólnie zastawią. Lew odważny, Kruk mądry, Borsuk wierny i Wąż przebiegły. Ostatni z nich klątwą przeklęty zostanie. Dopóki żyć będzie w zgodzie na resztę zagładę sprowadzi.

To treść tej dawnej przepowiedni. Znam ją jedynie ja, Ty i Twój przodek. Domyślasz się kim on jest? Salazar Slytherin jest początkiem Twojej rodziny. Konflikt z brakiem akceptacji mugolskiej krwi był jedynie przykrywką. Nie chciał sprowadzić zagłady na bliskich. Od tamtej pory ludzie uznawali go za tego złego. Voldemort tak silnie zakorzenił sobie, że jest jego dziedzicem, że odezwała się w nim mowa węży dzięki której mógł otworzyć Komnatę Tajemnic. Zresztą zdolność rozmowy z wężami to nie jest przywilej jedynie przodków Węża. Wracając do Twojej osoby. Oczywiście nie musisz się zgadzać, wtedy jedno zaklęcie częściowego zapomnieniai zapomnisz o wszystkim. Rozważ jednak moją, a właściwie naszą propozycję. Dzięki Rodowi odkryjesz swoją ukrytą moc i będziesz nad nią panował. Poznasz tajniki magii, nie tylko tej standardowej. Jeśli się zgodzisz Naomi Grass i Sybranta Falcon będą Twoimi Prowadzącymi, poznasz je w szkole. To znaczy, że w Pętli Czasu i Materii przygotują Cię do Aktu Ceremoniału, który potem ja przeprowadzę. Potem poznasz możliwości swojej ukrytej mocy. Zastanów się. Dzięki nam możesz pokonać Voldemorta. Trzmiel nie pomorze Ci w tym… Bywaj!

Akt Ceremoniału? Przecież to o nim wspominał Syriusz w swoim ostatnim liście. Jeśli on wiedział to też musiał wiedzieć o Rodzie. Jeśli jego ojciec chrzestny ufał tej organizacji to on też może. Bądź co bądź on go nigdy nie okłamał.

-Zanim powiem Wam co zdecydowałem odpowiedzcie mi na jedno pytanie.

-Jakie?

-Czy Syriusz Black był Przeklętym?– zapytał Harry uparcie patrząc w oczy chłopaka. Miał przeczucie, że on jest bardziej skory do rozmów.

-Nie, był Pośrednikiem. Tzn.osobą, która miała cię we wszystko wtajemniczyć. Dumbledore się dowiedział, że Black wiedział o przepowiedni i wymusił w nim przysięgę, że nie wyjawi ci tego sekretu, ani niczego z nim związanego. Tym sposobem zapieczętował wszystko o Rodzie. Trzmiel oczywiście nie wie nic o nas, ale ma pojęcie o twojej mocy, dlatego milczał. – odparł Daniel spodziewając się burzy emocji kolegi. Ten jednak tylko popatrzył smutno przez okno.

-Kolejne kłamstwo dyrektora. O moim przodku też pewnie wiedział…

-Wiedział doskonale.

-Więc dlaczego tiara przydzieliła mnie do Lwów?

-Bo tego chciałeś, a ona musi podporządkowywać się wyborom potomków. – wyjaśniła dziewczyna, a po jej słowach nastała niezręczna cisza.

-Czego dotyczyły wasze przepowiednie?

-Nie możemy ci powiedzieć dopókinie podejmiesz decyzji.

-Już to zrobiłem. Chcę być jednym z was. – powiedział twardo Harry.

-Doskonale. – ucieszył się blondyn.

-Weź ten nóż i rozetnij sobie skórę na lewej dłoni. Do krwi. Potem weź w tą rękę różdżkę i powtarzaj słowa. –odezwała się Mary podając srebrny nóż z wysadzają zielonymi kamieniami rękojeścią. Gdy chłopak wykonał polecenie Daniel rzucił jakieś zaklęcia na przedział, a jego siostra zaczęła mówić: - Ja Harry James Potter potomek Salazara Slytherina z dniem dzisiejszym przystępuję do Rodu Przeklętych. Przyrzekam wierność i oddanie moim rodakom. Przyrzekam zachowanie tajemnicy istnienia Rodu. Pod groźbą śmierci w okrutnych mękach. Po wieczne czasy.

Chłopak posłusznie powtórzył słowa czarnowłosej. Nawet nie zauważył, że wokół jego dłoni zbierała się magiczna energia. To była jego moc, która powoli zaczynała się ujawniać. Była zbyt długo więziona.

-To teraz powiecie mi jakie były wasze przepowiednie? – zapytał z nowym zapałem zielonooki.

-Była jedna dla nas obojga. –powiedział blondyn, ale po chwili pałeczkę przejęła jego siostra.

-Oto nadejdzie dzień, w którym zrodzą się Strażnicy. Dwójka tych samych, ale odmiennych. Będą nieść pomoc Wybrańcowi i będą mu oparciem. Narodzi się w nich więź od pierwszego spotkania. Tak silna, że niezrozumiała. Wybraniec wywinie się śmierci nie jednokrotnie. Pomożetego dokonać Strażniczce o turkusowych oczach. Oboje różni, a jednak ci sami.

-To znaczy, że będziecie moimi przyjaciółmi? – zapytał głupio Potter.

-Chłopie, wiemy o tobie tyle ile sam o sobie nie wiesz. Ty poznałeś nasz sekret i zaufaliśmy sobie nie znając siebie. To są początki przyjaźni! – odparł Daniel.

-Magiczne więzi trwające wieki –pojawiające się nagle i niezrozumiale, a jednak tak silne jakby kształtowane odzawsze. Mamy szansę coś takiego stworzyć. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że mogę ci zaufać jak samej sobie Harry – dodała dziewczyna uśmiechając się po raz pierwszy.

-Skoro zakończyliśmy poważne rozmowy to pozwolę sobie zdjąć zaklęcia z przedziału. Twoi znajomi nadchodzą. –powiedział Daniel i wykonał kilka skomplikowanych ruchów rękoma.

-Ja też tak będę umiał? – zapytał Harry.

-To i jeszcze więcej. – odparła Mary, a po jej słowach do przedziału wszedł Ron z Hermioną. Rudzielec widząc dwójkę nieznajomych zrobił wielkie oczy.

-Co oni tu robią?

-Siedzą ze mną. – odparł jak gdyby nigdy nic zielonooki. Nie rozumiał wrogości przyjaciela. Ale czy na pewno przyjaciela? Do Rona i Hermiony nie czuł takiego pociągu zaufania i jakiejś silnej więzi. To było dziwne. Znali się pięć lat.

-To widzę, ale mówiłeś, że ich nie znasz!

-Bo nie znałem, ale to się zmieniło.

-Harry, nie można teraz zawierać nowych znajomości z przypadkowymi ludźmi. Jeśli oni są poplecznikami… -wtrąciła Hermiona, ale zdenerwowana Mary jej przerwała.

-Słuchaj, nie będziesz obrażać ani mnie, ani mojego brata! Ty chyba jesteś uważana za Tą Mądrą, więc poczytaj trochę o magicznych więziach to może zrozumiesz.

Hermiona zrobiła obrażoną minę i wyszła z przedziału, za nią Ron i Harry. Ten ostatni ich zatrzymał i powiedział:

-Nie wściekajcie się bez powodu! Wiem, że im mogę ufać.

-A nam nie?

-Wam chyba też…

-Chyba? Harry w przyjaźnie nie ma miejsca na wątpliwości. – powiedziała Hermiona.

-Po prostu boję się, że możecie wszystko powiedzieć dyrektorowi!

-Bo mu ufamy! Ty też powinieneś! –wtrącił Ronald.

-Nigdy już mu nie zaufam. Jak dla mnie jest podłym, starym kłamcą martwiącym się o własne interesy pod przykrywką dobra innych!

-Nie obrażaj go! Co ty możesz wiedzieć?!

-Co WY możecie wiedzieć. Zataił przede mną zbyt wiele informacji. Całe moje życie zataił! Trzymał mnie w złotej klatce!

-Skoro nie ufasz profesorowi, to my nie możemy ufać tobie! Koniec naszej przyjaźni! – krzyknął wkurzony Ron, a Hermiona zakryła sobie usta dłonią. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewała.

-Harry, my chcemy twojego dobra… -odezwała się Hermiona gdy jej chłopak odszedł.

-Zbyt często to słyszę i nie wiem czy mogę jeszcze ufać tym słowom.

-To nie może się tak skończyć… - zaczęła ze łzami w oczach dziewczyna.

-Nie skończy się jeśli mnie zrozumiecie, a jeśli nie… to i tak wkrótce przekonacie się, że mam rację. Przykro mi. Nie potrafiliście się przeciwstawić dyrektorowi nawet gdy zabronił wam do mnie pisać. Nie miałem przy sobie wtedy nikogo. A akurat wtedy potrzebowałem oparcia. Świrowałem w samotności, ale was obchodziły tylko rozkazy Trzmiela. To mnie najbardziej zraniło. Jakbyście chcieli mojego dobrato znaleźlibyście sposób na kontakt ze mną gdy tego potrzebowałem.

-Skoro tak sprawiasz sprawę… Czas pokaże która ze stron się myli. Żegnaj Harry! – powiedziała Hermiona już nie powstrzymując łez. Wielka Trójca Hogwartu rozpadła się przez osobę dyrektora. Tego, który chce dobra dla wszystkich. A przynajmniej im to wmawia.

Rozdział III : Srebrny Strażnik

Wielka Sala imponowała swoim świątecznym wystrojem gwiaździstego nieba. U pierwszaków wywoływała zachwyt, jednak oni bardziej skupiali się na najważniejszym punkcie tej uczty. Ceremonii Przydziału. Została garstka jedenastolatków i czwórka nowych uczniów. Harry siedział koło Lawender Brown, która była wręcz zachwycona jego towarzystwem. Chłopak musiał przyznać, że rozmowa z nią nie była taka zła jak się mógł spodziewać. Wbrew pozorom ta ładna blondynka była inteligentna i potrafiła zaskakiwać. Jednak musiał przerwać konwersację na temat najnowszego wymysłu dyrekcji w związku z przedmiotem. Następowała właśnie końcowa część przydziału. Profesor McGonnagal najpierw oświadczyła, że nowi uczniowie dojdą na szósty rok, a potem wyczytała:

-Depp Daniel!

Tiara po chwili namysłu przydzieliła go do Lwów, natomiast jego siostra została Wężem. Daniel bezceremonialnie dosiadł się do zielonookiego odgradzając dostęp Lawender.

-Falcon Sybranta!

Harry przyjrzał się uważnie tej dziewczynie. Miała długie brązowo złote włosy i wesołe czarne oczy. Była dość niska i drobna. Widząc spojrzenie Pottera uśmiechnęła się słodko. Tiara długo myślała nad jej przydziałem, w końcu zdecydowała:

-Slytherin!

Dziewczyna się nie przejęła, zresztą nie miała czym. Usiadła obok Mary i zaczęła o czymś rozmawiać. Wyglądało na to, że dziewczyny muszą się znać. Potter podejrzewał, że z Rodu. Potem przyszła kolej na drugą Prowadzącą. Naom iGrass była wysoka i widać było, że jest sprawna fizycznie, ale nie wyglądała na atletkę. Jej ciemnobrązowe włosy ozdabiało kilka piórek przyczepionych dla ozdoby. Miała granatowe oczy, które były zamyślone. Dziewczyna została przyjęta do Gryffindoru. Uśmiechnęła się do dwóch nowych Ślizgonek i usiadła po drugiej stronie czarnowłosego.

-Harry Potter – przedstawił się chłopak.

-Naomi Grass. Bardzo mi miło. – odpowiedziała dziewczyna. Ucieszyła się, że ma prowadzić gościa, który nie uważa się za pępek świata, bo z pewnością wiedział o tym, że jego przepowiednia jest bardzo silna. Nie było im dane porozmawiać, bo odezwał się dyrektor. Jak zwykle uśmiechał się dobrodusznie i świdrował spojrzeniem uczniów.

-Moi drodzy, rozpoczyna się kolejny rok szkolny. Jako, że zostałem przywrócony na stanowisko dyrektora to oświadczam, że wszystkie dekrety wydane przez Wielkiego Inkwizytora Hogwartu zostają unieważnione. Chciałbym teraz przedstawić nowych nauczycieli. Stanowisko nauczyciela Obrony Przed Ciemnymi Mocami obejmuje, dobrze nam wszystkim znany, profesor Snape. Jego dotychczasową posadę –nauczyciela eliksirów obejmuje profesor Sybahella von Delpix, która przybyła do nas aż z Niemiec. Wprowadzono także nowy przedmiot, a mianowicie Czarną Magię, nauczał go będzie profesor Remigiusz Merinck. Jak co roku pragnę przypomnieć, że wstęp do Zakazanego Lasu jest absolutnie zabroniony.

Mówił jeszcze coś o zakazach woźnego, ale Potter już go nie słuchał. Snape miał być nauczycielem jego ulubionego przedmiotu. Jedynego, w którym tak naprawdę mógł się wykazać. Pocieszał go jedynie fakt, że Nietoperz już nie będzie miał podstaw do obcinania mu punktów za niewiedzę. Chociaż ten człowiek zawsze się może do czegoś przyczepić. Obawiał się, że przy tym Nietoperzu nie wyjdzie mu nawet najprostsze zaklęcie rozbrajające. Już miał wizję nieudanego pojedynku z nauczycielem. Potter uśmiechnął się krzywo do siebie.

-Spokojnie Harry, nie przejmuj się Snapem. – powiedziała Naomi jakby czytała w myślach. Ten popatrzył na nią pytająco. Usłyszał w głowie jej głos chociaż wcale nie mówiła: „Jestem twoją Prowadzącą, więc jesteśmy połączeni telepatią i wiem kiedy co cię trapi i odwrotnie też. Sybranta też jest połączona. Gdy ukończysz całe szkolenie będziesz mógł sam wybierać osoby, z którymi się połączysz…”

-To znaczy, że przeglądasz moje myśli? – powiedział na głos Harry. Nie wiedział jak działa telepatia, więc nie umiał jej używać.

„Nie. Odczuwam twoje emocje jak swoje własne. Ty nie będziesz tak miał, bo my potrafimy maskować to przed innymi, ale nie blokujemy umysłu. W małym stopniu odczujesz nas.”

-Świetnie.–ucieszył się Harry chociaż miał pewne obawy. Jego doświadczenia z magią umysłu nie były zbyt przyjemne. Jednak teraz ktoś będzie go choć trochę rozumiał. No poza Mary i Danielem, którym zrozumienie przychodziło niezwykle łatwo. Szczególnie jeśli chodziło o Pottera. Czarnowłosy przypomniał sobie rozmowę w pociągu, w której relacjonował zakończenie przyjaźni z Ronem i Hermioną. Mary wtedy objęła go ramieniem i powiedziała, że nic nie dzieje się bez przyczyny, więc tak musiało się stać. Blondyn z kolei jedynie pokiwał głową na znak zgody ze słowami siostry. Tyle wystarczyło. Wiedzieli, że się rozumieją. Czarnowłosy tak się zamyślił, że nie zauważył, że na stołach pojawiły się potrawy. Daniel lekko go szturchnął w bok wyprowadzając chłopaka ze stanu nieświadomości. Ten się tylko rozejrzał po Sali i jak gdyby nigdynic nałożył sobie udko pieczonego kurczaka.

***

-Jutro musisz poznać Sybrantę i rozpocząć przygotowania. – powiedział Daniel, gdy znaleźli się w sypialni. Ich współlokatorzy jeszcze się nie zjawili, więc spokojnie mogli porozmawiać.

-Na czym będą polegały przygotowania? – zainteresował się czarnowłosy czując pewne obawy.

-Pierwszą część przygotowań przeprowadzi Naomi i będzie polegała na wzmocnieniu twoich mięśni i kondycji. Przejdziecie do Wymiaru Nicości i przez jakiś rok będziecie ćwiczyć. Nie przejmuj się. Ten wymiar jest tak zmodyfikowany, że tu nie minie nawet sekunda. Co ciekawsze w tamtym świecie człowiek nie starzeje się i nie odczuwa żadnych ludzkich potrzeb. Zmiany w tobie również nie zajdą. Oczywiście w sensie wyglądu. Będziesz silniejszy i takie tam, ale by nie wzbudzać podejrzeń nie będzie tego od razu widać. Czar jest tak rzucony, że wszystko będzie ujawniało się stopniowo.

-Czyli czeka mnie rok wycisku?

-Mniej więcej – wyszczerzył się blondyn.

-Czemu Naomi nie prowadzi tego z Sybrantą?

-Zwykle tak bywa, ale tym razem muszą się rozdzielić.

-Czemu?

-Z dwóch powodów, które w sumie łączą się w jeden. Każde przepowiednie są podobno mierzone w jakiejś skali. Gdy moc jakiejś wróżby osiągnie pewien poziom potrzebny jest tak zwany Srebrny Strażnik. Nie jest onniczym w stylu ochroniarza, ale bardziej partnerem. Ma pomagać i chronić Wybranego. Oczywiście z odwzajemnieniem. To dość zawiłe, ale wskrócie chodzi o to, że ty będziesz miał Srebrnego Strażnika. Przepowiednia dotycząca Sybranty mówiła o tym, że ma go odnaleźć dla ciebie i wyszkolić przed twoim Aktem Ceremoniału. Nikt poza Falcon nie wie jak ma odnaleźć tą osobę. Być może już to zrobiła. Jednak jeśli ona ma go wyszkolić to musi się to odbyć w tym samym czasie co twój trening. Nie pytaj dlaczego, bo nie wiem. No i oczywiście ten Strażnik o zupełnie co innego niż ja z moją siostrą.– zakończył Daniel, a pojego słowach Harry poczuł się jakby znalazł się w zbyt szalonym świecie, do którego totalnie nie pasuje.

-To robi się coraz dziwniejsze. – stwierdził Wybraniec.

-Nikt nie mówił, że będzie normalne. – powiedział wesoło Depp. Jednak spokojną atmosferę przerwał krzyk Pottera. Chłopak trzymał się za bliznę i zacisnął mocno oczy, jakby to miało uśmierzyć ból. Jego przyjaciel nie wiedział co ma robić. Jednak zanim zdążyć coś wymyślić Harry się uspokoić.

-Voldemort się wścieka. Ktoś mu w czymś przeszkodził. – powiedział spokojnie Potter. Tymczasem Daniel zawzięcie czegoś szukał w swoim kufrze. Po kilku minutach odnalazł małą fiolkę.

-Masz, wypij. To ulepszony eliksir Słodkiego Snu. Nie tylko nie będziesz miał snów, ale także zablokuje dostęp do twojego umysłu. Potrzebujesz wypoczynku. Jutro czeka cię ciężki dzień. – wyjaśnił blondyn i podał przyjacielowi ciecz. Po trzydziestu minutach obaj smacznie spali.

***

-Witam na pierwszej w tym roku lekcji Obrony Przed Ciemnymi Mocami. Wcale mi się nie uśmiecha, że muszę uczyć wszystkich, ale takie jest odgórne zarządzenie. Jako, że dementorzy przeszli na stronę Czarnego Pana mam was nauczyć zaklęcia Patronusa. Jest ono dość trudne, więc nie sądzę aby wielu osobom się udało. –Tak zaczął pierwszą lekcję Snape. Gdy Nietoperz zaczął mówić o teorii zaklęcia Harry zaczął intensywnie rozmawiać z Danielem o Trzmielu. Wymieniali kąśliwe uwagi na temat dyrektora i w niektórych momentach powstrzymywali się, żeby nie zacząćsię śmiać. Właśnie Harry przedrzeźniał dyrektora mówiąc „To wszystkodla twojego dobra” gdy usłyszał…

-Może Wielmożny Pan Potter? – powiedział nieco głośniej Snape tuż nad głową chłopaka.Ten podskoczył na krześle, bo nie spodziewał się takiego szoku.

-Ale co? – zapytał inteligentnie, drapiąc się po swojej rozczochranej czuprynie. Daniel zachichotał cicho, tak żeby profesor go nie usłyszał.

-Minus pięć punktów za nie słuchanie nauczyciela. Masz pokazać co umiesz, czyli wyczarować Patronusa. – powiedział Nietoperz z mściwą miną. Najwidoczniej nie słyszał o tym, że chłopak już to doskonale umie i nawet pokazywał to na egzaminach. Czasem bujne opowieść krążące po zamku mogą okazać się prawdziwe.

-Expecto Patronum! – krzyknął Harry skupiając się na chwilach, które spędził z Syriuszem. W stronę osłupiałego profesora pomknął piękny srebrny jeleń z zielonymi oczami. Snape doskonale go znał. Wiedział bowiem o tajemnicy Huncwotów i wiedział kim był ten zwierz. Jednak intrygujący był kolor oczu zwierzęcia. Był dokładnie taki sam jak młodego Pottera.

-No proszę. Imponujące. Tak bardzo imponuje ci JELEŃ? Zrozumiałe… Widać głupota może być dziedziczna. – wyszeptał Snape w taki sposób, że wszyscy go doskonale usłyszeli. Jedynie Harry zrozumiał o co chodziło nauczycielowi. Jednak ten już do końca lekcji nawet na niego nie patrzył. Bezskutecznie chciał znaleźć Gryfona, który nie potrafiłby nic z nowego zaklęcia. Byłoby to zrozumiałe, ale nie. Te dzieciaki umiały wyczarować porządną mgiełkę, co i tak dla wielu czarodziejów jest wielkim wyczynem. Niestety Wężom szło o wiele gorzej. Nie docierało donich nic, z tego co tłumaczył im Snape.

***

-Mogę się przysiąść? – zapytała blondynka zamyślonego Pottera. Ten spojrzałna nią nieprzytomnie i rozpoznał w niej Lawender. Uśmiechnął się do niej i kiwnął głową na potwierdzenie. Nudził go obiad, bo Daniel coś zawzięcie skrobał na pergaminie, a Naomi usiadła z Sybrantą, ku dezaprobacie Ślizgonów. Chłopak już nie mógł się doczekać ostatniej lekcji, bo po niej miała nastąpić pierwsza część przygotowań.

-Nad czym tak zawzięcie myślisz? – zapytała Brown.

-Zastanawiam się kiedy będzie wyjście do Hogsmeade… - szybko skłamał czarny. Dziewczyna poruszyła się niespokojnie.

-Wybacz, że o to zapytam, ale krąży tyle nieprawdopodobnych wersji na ten temat, że chciałabym usłyszeć tą prawdziwą… Dlaczego się pokłóciłeś z Hermioną i Ronem?

-Nie pokłóciłem się… - spokojnie odparł Harry. Poczuł coś dziwnego. Tej dziewczynie mógłby opowiedzieć nawet o Przeklętych. W tym roku, gdy przyjaciółka Lawender wyprowadziła się i zmieniła szkołę zaczął w niej zauważać zupełnie innego człowieka.

-Nie?

-To nie była kłótnia, tylko zerwanie więzi… Oni nie rozumieją tego, że ja się zmieniam i nie wróci już dawny Harry… Nie ufam Dumbledoreowi, a oni robią to za bardzo. Powiedzieliby wszystko Trzmielowi, nawet gdybym poprosił żeby tego nie robili. Przestaliśmy sobie ufać…

-Hermiona mówiła, że to tylko poważniejsza kłótnia.

-Ona boi się powiedzieć na głos, że nasza znajomość się rozpadła.

-Rozumiem.– powiedziała krótko dziewczyna. W sumie to ona też straciła bliską osobę, tylko, że w innych okolicznościach.

-Muszęiść na lekcje… Do zobaczenia! – powiedział Harry wstając od stołu. Uśmiechnął się zniewalająco do koleżanki i poczochrał sobie włosy. Wywołało to intensywny rumieniec na twarzy Brown. Nawet nie wiedział, że jego ojciec robił dokładnie takie same gesty jak on, gdy musiał kończyć rozmowę z jakąś dziewczyną. Wraz z Danielem udali się na Transmutację.

***

-Dziś poznasz swojego Srebrnego Strażnika, ale to dopiero po pierwszym przygotowaniu. Zaraz pojawi się Zakrzywienie Materii, przez które dostaniemy się do Wymiaru. Dan już Ci co nie co mówił o tym wszystkim,więc nie będę powtarzać. – wygłosiła Naomi tuż po zajęciach. Kilka minut po jej słowach na ścianie Pokoju Życzeń pojawiła się pulsująca dziura. Była czarna i z całą pewnością nie zapowiadała miłego przeniesienia do Wymiaru. Przeczucie chłopaka się sprawdziło. Gdy Grass pociągnęła go do Zakrzywienia poczuł jakby był zgniatany z każdej strony i brakowało mu powietrza. Miał wrażenie, że trwało to wieczność, a w rzeczywistości było to tylko kilka sekund.

Chłopak przez cały swój trening wykonywał najróżniejsze ćwiczenia rozciągające,wzmacniające mięśnie i poprawiające kondycję. Dziewczyna bacznie obserwowała jego postępy i nie pozwalała choćby na chwilę wytchnienia. Naomi musiała stwierdzić, że gdy w prawdziwym świecie pojawią się już wszystkie mięśnie Harry będzie miał jeszcze większą rzeszę fanek.

***

-Jak było? – zapytał Daniel z głupawym, uśmiechem, gdy jego kumpel wyszedł z Wymiaru.

-Czemu mi nie powiedziałeś, że ona jest taką sadystką?

-Przecież tam się nie odczuwa bólu.

-Bólu tak, ale mój umysł płakał z wycieńczenia. – powiedział Harry. Oczywiście przesadzał, ale to było mało istotnym szczegółem.

-Zaraz poznasz Srebrnego. – wtrąciła się dziewczyna z wesołą miną.

-Mam nadzieję, że to będzie ktoś normalny.

-Już i tak tego nie zmienisz. Po Akcie będziecie razem trenować moce. Spędzicie ze sobą dużo czasu, więc siłą woli będziecie musieli się zaakceptować.

-Zaczynasz mnie przerażać, koleżanko…

W tym momencie do pomieszczenia weszła Sybranta, a tuż za nią nikt inny jak Draco Malfoy. Harry jęknął, a Naomi skarciła go wzrokiem.

-Poznaj swojego strażnika Harry! – zakomunikowała Falcon.

-My się doskonale znamy… - wtrącił się blondyn.

-To świetnie. – ucieszyła się Sybranta. Widocznie nie wyczuła wrogiego tonu w głosie chłopaka. Jednak ten już nie przejmował się tym, że ma być Strażnikiem Pottera, swojego dawnego wroga. Spostrzegł bowiem Naomi. Był nią oczarowany. W momencie gdy spojrzał na Gryfonkę jego lodowate serce zapłonęło ogniem. Gdy Prowadząca zobaczyła wzrok arystokraty lekko się zarumieniła. Jeszcze nikt tak na nią nie patrzył. Harry od razu spostrzegł zmianę u Draco. Wiedział co poczuł chłopak. Znów podpowiedziało mu to dziwne przeczucie. Skoro arystokrata jest zdolnydo uczuć to może jest jakaś nadzieja na tą znajomość.

-Musicie wykonać pewien mały rytuał. Na zapieczętowanie znajomości. Taka jest tradycja. –odezwała się Naomi.

-Co tylko rozkażesz… - powiedział nieprzytomnie Draco, jego cielęcy ton wywołał nagły atak intensywnego kaszlu u Daniela i Harryego. Dziewczyna poczuła się głupio. Podczas tej sceny Sybranta przygotowała srebrnystolik z kryształową misą i małym mieczem. Potter i Malfoy widząc te rekwizyty popatrzyli się na siebie niepewnie.

-Podejdźcie tu. – zakomunikowała Falcon. Chłopcy posłusznie wypełnili jej polecenie. –Przetnijcie sobie prawe dłonie nakreślając na nich taki znak. Cały musi być zakrwawiony.

Dziewczyna mówiąc te słowa wyczarowała srebrną nić, która ułożyła się w niesforne zawijasy. Draco stwierdził z goryczą, że trochę krwi pójdzie. Jednaknie miał zamiaru okazywać słabości. Pierwszy chwycił narzędzie i zakreślił owy znak.

-Doskonale Draco. Trzymaj dłoń nad misą. Twoja kolej Harry. – znów odezwała się Sybranta. Czarnowłosy szybko powtórzył czynność blondyna.

-Teraz musicie podać sobie naznaczone dłonie i dokładnie mnie słuchać. –chłopcy niechętnie spełnili polecenie koleżanki. To był ich pierwszy gest ku pojednaniu. – Dawniej wrogowie, dziś sprzymierzeńcy. Mocą krwii przysięgi zjednani w dobrej sprawie. Na śmierć poprzysięgli zjednać swe siły i poświęcić siebie dla drugiego. Pokonane uprzedzenia i zamazane dawne zwady. Od dziś karty tej znajomości są nowe i czyste. Agrei Drese Hertimosn Krei!

Gdy dziewczyna zakończyła nad złączonymi dłońmi chłopców zebrał się srebrno-zielony dym, a chłopcy usłyszeli skrzeczący głos w głowach:

-Dwie przepowiednie, złączą się w jedną. Odkryjcie tajemnice.

Potem obaj upadli i stracili przytomność. Rany zagoiły się pozostawiając lekko widoczne blizny mieniące się srebrem i zielenią.

Za błędy z góry Pardon, ale szczerze, to nie Chciało mi sie ich poprawiaćVery Happy
Komentujcie, Czekam:)


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Sob 17:46, 16 Cze 2007  
Kutwa
Prefekt



Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: litwini wracali.


Nie musiałeś wklejać, mogłeś podać adres. Ale opowiadanie super Smile


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post ahhahah - Wysłany: Śro 14:28, 28 Sty 2009  
nikt taki
Gość








ale masz teraz przechlapane znam stronke z tym opowiadaniem i koniec hahaha
 
Powrót do góry  

  Forum Dyskusje na temat Harryego Pottera Strona Główna -> Opowiadania -> Harry Potter i Ród Przeklętych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

   
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin