Forum Dyskusje na temat Harryego Pottera Strona Główna   Dyskusje na temat Harryego Pottera
Dyskusje na temat Harryego Pottera
 


Forum Dyskusje na temat Harryego Pottera Strona Główna -> Opowiadania -> Harry Potter i moc nakromantów * Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
  Post  - Wysłany: Pią 16:44, 05 Maj 2006  
Siaba
Administrator



Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 1158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Czarne Zaginione Miasto


Fred doceniam to że sie starasz aby wszystko było idealnie ale pamiętaj że każdy ma prawo mieć swoje zdanie. No cóż ja powiem szczeże i nie będę oczu mydlić. Opowiadanie mi sie podoba. Ciekawy styl. Ciekawa fabuła. Trzyma w napieciu co jest chyba najważniejsze. Dużo sie dzieje. Jest wspaniale ukazane jak Harry się zmienia - z dziecka w młodego mężczyznę. Rozdziały są dugie co jest duzym plusem. A to że czasem zdarzają się błędy ... no cóż kto ich nie popełnia. Musicie zrozumieć że to nie takie proste. Człowiek pisze w przypływie weny. Pisze szybko żeby nie zapomnieć. Cóz części błędów się nie wyłapie inną część się poprawi. Takie życie. Ogólnie mi się podoba. Ehm a tak na marginesie to nie przesadzajcie tak z tym Zjednoczeniem Dusz bo raczka spalę Smile


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pią 18:06, 05 Maj 2006  
Aravan
Potomek Slytherina



Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 804
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Podmroku


Mie również opowiadanko sie podobuje:)
Siaba napisalas: Cytuje " A to że czasem zdarzają się błędy ... no cóż kto ich nie popełnia. Musicie zrozumieć że to nie takie proste. Człowiek pisze w przypływie weny. Pisze szybko żeby nie zapomnieć. Cóz części błędów się nie wyłapie inną część się poprawi." zgadzam sięw 100%.
A co do ostatniego zdania to kto tu przesadza, co?... to są fakty hehe:DVery HappyVery Happy


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pią 18:39, 05 Maj 2006  
Siaba
Administrator



Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 1158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Czarne Zaginione Miasto


Nie no ja was proszę Embarassed a ty Catherin Potter pisz i szybciutko dodawaj nowe rozdzialiki bo ja nie moge się doczekac co będzie dalej Smile


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post Rozdział XI- Paranoja! - Wysłany: Pią 19:28, 05 Maj 2006  
Catherin Potter
Ulubieniec Dumbledora



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: coalisland


Wziął Ann i wyszedł. Szli w ciszy a gdy Doszli chłopak spał, było zapalone światło wiec Ann chciała zgasić ale w ostatniej chwili Syriusz na nią popatrzył a ta zrozumiała żeby tego nie robić. Gdy podeszła do niego pogłaskać po włosach, drgnął a ta szybko odsunęła rękę. Zaczęły jej napływać łzy do oczu, przytuliła się do Syriusza i tak na stojąco zasnęła. Black położył ja powoli na łóżku obok po czym usiadł pomiędzy dwójka najdroższych mu osób na świecie. Po paru minutach sam zasną opierając się o łóżko Ann. Chłopak wstał wcześnie jak na jego, ubrał się powoli i ostrożnie. Zgasił lampkę ponieważ słońce dostawało się do skrzydła. Wziął swój kocyk i przykrył nim chrzestnego po czym wyszedł z pomieszczenia. Wiedział że to będzie jedyna okazja do ucieczki jednak nie doszedł do dormitorium a wychowawczyni jego domu zatrzymała go
- POTTER!- wisneła tak że chłopak podskoczył i zamkną oczy jakby czekał na najgorsze. Jednak po chwili opamiętał się i staną patrząc na nią
- tak?- spytał cicho
- kto ci pozwolił wyjść z skrzydła szpitalnego!?- spytała krzycząc i chciała go wziąć za rękę ale ten szybko odsuną się od nauczycielki na pare kroków. Ona najpierw otworzyła usta ale potem przypomniała sobie rozmowę nocną z nauczycielami i opiekunami chłopaka
- ach, dobrze. Więc?- spytała gdy doszła do równowagi
- sam Se wyszedłem- powiedział cicho chłopak
- a więc wracaj w tej chwili i masz odpocząć!- krzyknęła srogo
- ale pani profesor, ja Sie czuje już bardzo dobrze i chcę wrócić na le..
- HARRY!- usłyszał krzyk opiekunów za plecami
- gdzie ty byłeś?- spytała Ann
- przyszedłem tutaj bo książki i idę na lekcje bo nie jestem obłożnie chory- powiedział chłopak ale zanim dokończył koło niego pojawiło się mnóstwo młodzieży koło niech. Hermiona, Ron, Ginny i Emma od razu podbiegli do przyjaciela i rzucili się na niego. Dorosłych zatkało że nie uprzedzili najważniejszych osób. Harry zaczął wiszczeć aby go zostawili i wyrywać się od nich. Ci stali jak ogłupieni gdy chłopak oddalał się coraz dalej od niech jednak przeszkodziła mu ściana za nim. Emma podchodziła do chłopaka a ten zaczął się pocić mocniej i mocniej. Wreszcie Syriusz i inni zaczęli odganiać młodzież a przyjaciół chłopaka zabrali na rozmowę. Potterowi pozwolili iść na lekcje ale miał na Siebie uważać. Gdy przyjaciele dowiedzieli się o paranoi chłopaka zaczęli walić się w czoło
- a mu głupi rzuciliśmy się na niego- powiedziała Hermiona
- och.. nie wiedzieliście- powiedział Syriusz
- musicie mu teraz pomóc bo uparł się iść na lekcje, a wiecie że nie może zbliżać się do niego nikt. Sami musicie mu wmówić że nic mu nie Zrobicie- powiedziała Ann. Ginny z płaczem poleciała na pierwszą lekcje zaklęć piątej klasy. Hermiona, Ron, Newill, Emma i Dean czekali na Harrego przy portrecie. Wziął książki i poszli jednak nie odzywali się a chłopak szedł przy ścianie i jak najdalej od młodzieży
- Harry z kim siedzisz?- spytała Hermiona gdy byli już w sali transmutacji
- e.. nie wiem- powiedział. Dziewczyna pokazała na siedzenie koło siebie, chwilę zastanawiał się. Popatrzył na innych i usiadł na miejscu pokazanym przez koleżankę. Ta się uśmiechnęła że pierwszy krok ma już za sobą. Rozpakował książki i cały czas przyglądał się swojej towarzyszce. Z każdej strony przy nim ktoś siedział więc czuł się dziwnie zaniepokojony i zaczęło mu się obić gorąco. Nauczycielka zaczęła mówić swoją przemowę, w końcu Potter podniósł rękę
- tak panie Potter?- spytała McGonagall
- mogła by pani otworzyć okno bo strasznie tutaj duszno- powiedział, w klasie wręcz przeciwnie było zimno że wszyscy byli w grubych szatach a chłopak w bluzce szkolnej. Nauczycielka kazała mu usiąść bliżej okna, podziałało to natychmiast bo czuł się o wiele lepiej. Lekki uśmiech zagościł na jego twarzy co zmobilizowało innych do słuchania profesorki. Co chwilę jednak czuł spojrzenie gromadki ludzi siedzącej niedaleko, chichotali z jakiegoś powodu, chłopak przypomniał sobie śmiech Voldemorta. Zrobił się blady ale po chwili potrząsł głową i znowu słuchał. Wszyscy zauważyli jednak chwilowe zaniepokojenie u chłopaka. Pierwsze dwie lekcje minęły. Kolejną lekcją miały być eliksiry, wszyscy odradzali mu pójścia ale ten był nie ugięty. Oddalił się o pare centymetrów od Hermiony z swoim kociołkiem co i Snape i inni zauważyli ale nie drążył tego tematu. Pare razy widział jak patrzy w jakie kolwiek okno patrząc tak jakby sprawdzał czy jest słońce albo gdy ktoś przez przypadek go dotknął podskakiwał i dotykał w to miejsce sprawdzając czy nikt nic mu nie Zrobił. Było spokojnie dopóki nie zaczęło się robić ciemniej na podwórku choć był ranek. Zaczął padać deszcz a Harry zbladł jak ściana. Wszyscy zdziwili się gdy zapalił różdżkę tak aby wychodziło z niej światło
- Potter zgaś różdżkę, nie jest na tyle ciemno aby trzeba było zapalać dodatkowe światło- Chłopak zrobił to posłusznie ale wtedy zauważone że bardziej zbladł, patrzył się w koło czy nikt nie podchodzi. Malfoy chciał to wykorzystać, podszedł i uszczypną chłopaka w rękę. Ten podskoczył i zaczął celować w wroga różdżką choć ręka mu się trzęsła na tyle aby upuścić ,, patyczek”. Wtedy zaczęło się piekło, zaczął wiszczeć aby go zostawił tak ż Malfoy zbladł jak ściana. Snape patrzył jak Draco celuje w chłopaka który lekko się trzęsie
- Draco zostaw go- powiedział, ślizgon wytrzeszczył oczy na nauczyciela po czym urażony odszedł z uśmieszkiem. Emma podeszła do chłopaka który chciał wziąć różdżkę z podłogi. Wzięła jego rękę jednak ten jak oparzony odsuną ją
- nic ci nie zrobię- powiedziała. Chłopak przyjrzał się jej uważnie po czym wyją z kieszeni rękę. Pomału wyprostowała ją a później kazała mu się kupić nad zaklęcie. Snape prychnął że nie wieży aby udało mu zaklęcie bezróżdźkowe ale to zdeterminowało chłopaka
- Accio- pomyślał i różdżką podleciała do niego. Wszyscy stali jak wbici w ziemię. Harry się uśmiechną tylko lekko, schował rękę i różdżkę i dalej robił swój wywar co jakiś czas przyglądając Sie czy nikt nie podchodzi do niego. Koło jego stolika zaczęło się gromadzić mnóstwo ludzi przez co Znowu chłopakowi zrobiło się gorąco. Hermiona zauważyła to wiec poprosiła o otworzenie okna, Snape chyba też zorientował się o co chodzi Ale nie pozwolił i czekał na dalszy rozwój sytuacji. Jednak chłopak był silny i przezwyciężył strach i paranoję. Gdy tylko nauczyciel powiedział ż mogą wyjść wybiegł bez książek zwracając na siebie uwagę. Za drzwiami zaczął kaszleć z duszności. Miał nieszczęście bo Syriusz przechodził niedaleko a gdy usłyszał kaszel od razu przyszedł. Harry nie dał się jednak wsadzić do łóżka tym bardziej że zaraz miała być czarna magia z mężczyzną. Ron i Hermiona spakowali chłopaka po czym poszli na lekcję. Harry chwilę się spóźnił ale nie Tyle co nauczyciele. Usiadł najbliżej do okna i najdalej od innych ale nikt nic nie powiedział. Remus chyba nie wiedział o niczym bo zachowywał się jedyny normalnie. No tak, przecież wczoraj była pełnia- pomyślał chłopak i dalej pisał jakieś notatki. Gdy Remus chciał zebrać już zapiski podszedł do chłopaka i położył mu rękę na ramieniu. Ten wzdrygnął się i oddalił się najdalej jak mógł od nauczyciela. Syriusz i Ann pomachali głową aby zebrał prace dalej. Harry usiadł znowu na krześle i patrzył się na nauczyciela który przed chwilą go dotkną za ramię. Ten czuł spojrzenie chłopaka ale gdy tylko spojrzał na chłopaka ten udawał że patrzy się na ławkę. Jednak świadomością był z Remusem. Syriusz i Ann podeszli do przyjaciela i z Blackiem wyszedł z klasy przez co został tylko panna Werberg. Harry cicho odetchnął bo nie był pewny co do tego nauczyciela, teraz obserwował każdy ruch swojej matki chrzestnej jakby analizował czy ona nie chce mu zrobić krzywdy. Na następnej godzinie Mieli praktykę, więc chłopak był w parze z Ronem. Mieli wyprodukować patronusa więc wszyscy czekali na pokaz Harrego. Ktoś rzucił na niego zaklęcie którego nie Znał i od razu wyprodukować patronusa który nie był jednak bardzo wyraźny i wspaniały jak zwykle jednak pokonał wszystkie zaklęcia które były rzucone w klasie po czym znikł. Harry zastał i myślał o czymś dokładnie dopiero gdy ktoś go dotkną za rękę wzdrygnął się a ta osoba zabrała gwałtownie rękę- była to Luna Lovegood. Dziewczyna zaczerwieniła się i od razu pobiegła do koleżanki. Do końca dnia stał i patrzył jak inni rzucali zaklęcia a gdy czasami patrzył robiło mu się nie dobrze. Nagle ktoś rzucił zaklęcie Cruccio na kogoś- Malfoy na .. Harrego. Chłopak jednak w szybkim tempie wyjął różdżkę i krzyknął
- PERICITYLOIA!- a zaklęcie chłopaka wróciło do niego trzy razy mocniejsze. Draco zaczął Sie wić z bólu i krzyczeć
- PRZESTAŃ!- krzyczała Emma, chłopak powoli opuścił różdżkę. Stanął wtedy jak gdyby nigdy nic i czekał aż ktoś Sie odezwie- nikt jednak nie miał odwagi i chęci. Za oknem zrobiło się całkiem ciemno, Harry zbladł w krótkim czasie i machną różdżką przez co z niej wydobyło się światło. Odetchnął z ulgą po czym popatrzył na Malfoya dochodzącego do Siebie. Gdy chłopak całkowicie doszedł do siebie wytrzeszczył oczy i powiedział
- jak .. Kto to był?- spytał przerażony
- ja- burkną Potter patrząc na niego jak na idiotę
- nie o tobie mówię, tam by.. Tam..- Emma i Harry zaczęli chichotać
- takie wielkie, z czerwonymi oczami, wysokie, blade jak ściana i śmiejące się?- spytał Harry
- tt…tak. Ty też widziałeś?- spytał Draco
- wiesz, to chyba ja Voldemorta wyczarowałem na ciebie- burkną kipnnie Potter. Wszyscy wytrzeszczyli oczy
- lepiej uważaj Malfoy, bo pierwszo wyeliminuje śmierciożerców z Hogwartu- powiedział groźnie i ostrożnie Harry po czym odwrócił Sie do nauczycieli. Westchnął i usiadł najdalej od wszystkich
- tak więc, minus piędziesiat punktów dla Slytherinu za zaklęcie nie wybaczalne i dla Gryffindoru.. Co to było za zaklęcie?- spytał Remus
- śmiertelnego niepokoju- powiedział chłopak obojętnie
- a wiec dla Gryffindoru minus dwadzieścia punktów za to zaklęcie- dokończył Lupin
- chyba pan nie wie na czym ona polega- powiedziała machając głową Emi. Wszyscy spojrzeli na nią
- to najgorsze zaklęcie jakie można Se wyobrazić. Wychodzi rzecz, osoba lub roślina cokolwiek czego się obawiamy i Tylko osoba czarująca i osoba na którą rzuca się zaklęcie widzi tą rzecz- wyrecytowała a Potter westchnął jakby rozmarzony. Ktoś do niego podchodził bardzo powoli, ten odsunął się tak samo. To Ann chciała sprawdzić czy nie ma gorączki jednak gdy wyjęła rękę ten wzdrygną się i odbiegł na pare kroków do tyłu. Kobieta zrozumiała więc nie podchodziła do niego jednak smutek zagościł na jej twarzy. Do końca lekcji rozmawiali o jakiś zaklęciach, a Harry siedział jak przyklejony do stolika i patrzył na ciemność za oknem. Przełykał często ślinę tak ciężko jak gdyby się dławił. Gdy zamkną oczy wszyscy wiedzieli że będzie nie dobrze, chłopak mocno się skupił aby opanować myśl jednak zaczął bladnąć jak ściana i lekko trząść. Syriusz podszedł do niego, powoli dotknął go za ramie. Ten tylko wzdrygnął się ale nie prosił aby oddalić się od niego. Zadzwonił dzwonek, wszyscy wyszli oprócz Harrego i Syriusza jednak nawet ci w ciszy po chwili wyszli.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post Rozdział XII- Przyjaźń jest najważniejsza! - Wysłany: Pią 20:07, 05 Maj 2006  
Catherin Potter
Ulubieniec Dumbledora



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: coalisland


Kolejne tygodnie mijały podobnie, Harry oddalił się od wszystkich, nie uśmiechał się woglę co spostrzegli wszyscy bo trzech dniach ale nikt nie dał rady doprowadzić go do uśmiechu. Na lekcjach stał Sie najlepszy, zawsze chodził ponury ale i dumny jak Snape czy NAWET Voldemort! Nikomu to się nie podobało ponieważ Harry przestał chodzić na Quiditha, nie rozmawiał z Przyjaciółmi, nie wychodził z szkoły nawet gdy był gorąco. Spał przy zapalonych światłach co dla chłopców z sypialni którzy na początku zgaszali ale po paru nie przespanych nocach przez budzenie chłopaka krzykiem przyzwyczaili się i zasypiali przy świetle. Emma była śmiertelnie smutna jednak uśmiechała się często nawet sama do siebie. Często dochodziły pogłoski do dyrektora o nie przespanych nocach, sposobie na życie chłopaka jednak nic nie mógł zrobić- każą pomoc odpychał. Nie mógł normalnie mu kazać się zachowywać jak kiedyś bo był to by sztuczne i nie do zniesienia. Stał się cichy, niezauważalny i o wiele bystrzy niż kto kolwiek przypuszczał- nawet Snape z tym się zgodził. Często Syriusz i Ann próbowali zachęcić chłopaka do czegoś zabawnego, śmiesznego ale nie udało się im. Nie widywał ich oprócz na lekcji oraz nadal Miał paranoję która doprowadzała do Białej gorączki. Wiele razy Emma prosiła o pomoc Louisa ale ten powtarzał że nie może się mieszać w sprawy dotyczące zachowania chłopaka. Trzy dni przed egzaminem kończącym szóstą klasę wszyscy mówili już wakacjach. Potter jednak myślał co Zrobić by ich nie było- jedno był pocieszające. Tylko miesiąc i będzie mógł spokojnie żyć na własną kieszeń. Kupi Se dom, skończy szkołę po czym będzie spokojnie żyć (jak przeżyje). Myślał tak w każdej minucie którą miał wolną. Życie mu Się liczyło jeszcze bardziej od kiedy się dowiedział że albo będzie mordercą albo ofiarą. Wiedział co wybrać! Musiał pomścić ojca, matkę, Cedrika oraz wielu innych ludzi którzy zginęli
- zapłaci mi za każdą sekundę którą przez niego straciłem, za każde zaklęcie rzucone na mnie i czy doszło czy nie oraz zapłaci mi za zniszczenie świata!- powiedział siedząc przy szybie, było ciemno ale wszyscy byli albo w pokoju wspólnym albo w bibliotece
- mam nadzieje że tak Się stanie- powiedział Dumbledore który stał w drzwiach patrząc na chłopaka
- oh.. Dzień dobry- powiedział Harry, podskakując tak że upadł jednak w ostatniej chwili zamiast na głowę upadł na nogi
- nic ci Sie nie stało?- spytał dyrektor troskliwym głosem
- nie, trochę pomogło mi to ż grałem w Quiditha- powiedział obojętnie chłopak
- właśnie, tylko dla czego ,, grałem” a nie ,, gram” ?- spytał Dumbledore uśmiechając się ciekawsko
- nie mam czasu- powiedział chłopak choć było to kłamstwo bo całymi dniami siedział i rozmyślał o Voldemorcie
- oj.. Musisz coś zrobić z sobą. Wcale się nie śmiejesz, jesteś ponury i widzę że zaniedbałeś przyjaciół- powiedział jakby chciał karać chłopaka za poważne wykroczenie
- śmiać się nie mam z czego za to ponury jestem bo nie chcę wyglądać sztucznie. Nie chcę się śmiać, uśmiechać i szczerzyć zęby jak wariat a z Przyjaciółmi to nie mam tematu do rozmowy- rzekł chłopak nadal Bez emocji głosem
- ten ton, nie uważasz się że szybko i na gorsze Się mieniłêś?- spytał dyrektor choć bardziej to sugerował
- nie uważam tak, dorosłem, lepiej się zacząłem uczyć i w końcu nauczyłem się nie denerwować przez mojego wspaniałomyślnego nauczyciela od eliksirów i jego bandy- powiedział Harry ale Dumbledore tylko popatrzył na niego groźnie
- znaczy Malfoya i jego bandy- poprawił się Potter jednak to i tak nie poprawiło humoru dla dyrektora
- oj Harry, uważaj. Pamiętaj co ci mówiłem pod koniec tamtego roku, jedynie przyjaciele ci pomogą w przetrwaniu. Nie lekceważ ich bo widzę że ich zaniedbałeś a jak widziałem to z panną Campbell przed tymi okropnymi świętami coś iskrzyło- powiedział koniec z wesołymi iskierkami w oczach, miał nadzieje że chłopak się będzie wypierać ale ten tylko powiedział
- może i był coś ,, przed” najlepszymi świętami pod słońcem a temu że nie ma słońca to i nie ma szczęścia ale teraz jestem Ja w Innej sytuacji a Ona w innej- powiedział normalnym głosem, jakby nic się nie działo
- dobrze Harry, nie rozumiem pierwszy raz zachowania swojego ucznia. Ale powiedz od kogo nauczyłeś się bez emocyjnej maski i spokoju?- spytał dyrektor nadal rozbawiony
- pierwszego od Snape drugiego od pana- powiedział powoli chłopak a dyrektorowi szczęka spadła
- nie wiedziałem że ja tak potrafię..- wymruczał po czym po krótkim
,, dowidzenia” mrucząc coś od nosem wyszedł z sypialni chłopców z Gryffindoru. Harry westchnął i znowu usiadł przy oknie
- tylko przyjaciele mi pomogą! Przyjaciele! Zaniedbałem ich?! Oczywiście ale to nie moja wina że jestem paranoikiem. Odpuść sobie Potter! Oni się męczą z tobą!- pomyślał chłopak
- nie słuchaj swojego sumienia, licz się z sercem! Kochasz ich jak rodzinę!- mówił drugi głosik z jego mózgu. Miał już dość, walnął wielką księgą z zaklęciami czarno magicznymi o ziemie tak że ściany Hogwartu się zatrzęsły a potem musiał rozładować swoje zdenerwowanie więc wyczarował a potem starał się skupić s całej mocy aby ptak, robił to co on każe wzrokowo. Udawało mu się to za każdym razem po paru minutach, potem wziął różdżkę i znowu co chwilę wyczarowywał ptaka i starał się wzrokowo go zabić- udało mu się raz ale okazało się że ten tylko zasłabł. Ale na dwie minuty po czym był w pełni sił by uciec przez otwarte okno:
praca z transmutacji skończona,
z eliksirów dwa wypracowania skończone,
zaklęcia i zielarstwo też
Czarna magia zrobione dwa razy więcej niż trzeba było!
Kiedy ja to zrobiłem? Może naprawdę brak mi znajomych jak chcę się uczyć!
Ale czy to źle że chcę być wykształcony?
- źle, nie. BARDZO DOBRZE ale jakim kosztem?! Kosztem przyjaciół, znajomych i rodziny! Ann i Syriusz są albo powinni być najważniejsi a nie był u nich już od miesiąca czyli od czasu kiedy były te przeklęte święta! Emma- jego kochana! Syriusz- chrzestny. Ann- chrzestna, Hermiona i Ron przyjaciele na zawsze. Ginny, Newill- przyjaciele którzy go rok temu nie zawiedli! A dzisiaj jak potraktował Dumbledore? Człowieka który pomógł mu jak nikt inny. On miał za zadanie powiedzieć mu najgorsze rzeczy o jego życiu jednak mówił to spokojnie i od razu zaoferował mu pomoc a chłopak
- dzisiaj zachował się bezczelnie. Bez serca! Nie śmieje się- nie da się tego zmienić! Ale może mógłby zmienić swój ton! Swoje ostatnio popularne zwyczaje! Odrabiać lekcje z przyjaciółmi i pomagać im jak i oni mu ale nie w papierkowych sprawach tylko umysłowych! Ile razy Hermiona wyciągnęła ich z pod ruin nieszczęścia psychicznego ( Rona i Harrego). Ile razy Ronald mu pomógł aby się nie załamał i zawsze nawet najgorszą prawdę umiał tak przekształcić że podczas płaczu śmiali się? Postanowił że dzisiaj da sobie spokój ale od jutra cos zmieni, może będzie to nikła zmiana ale cos zmieni! Noc minęła spokojnie, rano gdy Harry się obudził Ron zalany potem siedział na łóżku i pisał coś byle jak, byle siak na pergaminie
- co robisz?- spytał Potter
- piszę wypracowanie dla McGonagall bo zapomniałem o nim wczoraj!- powiedział szybko chłopak. Harry powoli wstał i podszedł do chłopaka co tego zdziwiło ale nic nie mówił
- wiesz, mam lepszy pomysł abyś wziął moje zapasowe- rzekł chłopak i dał mu papier gdzie było ślicznym drukiem napisane dokładnie tyle ile trzeba wypracowanie. Chłopak podszedł do torby i pokazał Ronowi swoje wypracowanie jednak trochę inne, tak aby profesorka nie zgadła. Ron był zadowolony nie tylko z tego że zapewne dostanie ,, w” ale też z tego że jego przyjaciel sam do niego podszedł i zaoferował pomoc! Po tym zdarzeniu chłopak znowu zachowywał się po swojemu, więc Ron myślał że to po przebudzeniu zachowanie
- … no i dał mi swoje zapasowe wypracowanie- opowiadał Wesley dla Hermiony i Emmy. Były uśmiechnięte od ucha do ucha że pierwszy krok zrobił sam chłopak. Przyszedł ten paru minut później do wielkiej sali, szybko jednak zjadł a gdy dostał list zbladł. Wszyscy koło niego zamilkli, potem wszyscy Gryfoni a kolejnie inne domy. Chłopak pogniótł kartkę i rzucił zaklęcie które zamieniło papier w pył. Chłopak wstał i biegiem wyszedł a na jego twarzy można było zauważyć złość, gniew ale i lekkie przestraszenie. Biegł w nie wiadomo jakim kierunku, do nie wiadomo kogo lub czego. Musiał wyładować na czymś swoją złość!
Na kim?- spytał sam siebie w myślach. Wtedy ukazał mu się Irytek
- tak!- krzyknął i zaczął denerwować skrzata, rzucać na niego zaklęcie jakie kolwiek ale ten je zwinnie omijał. Po piętnastu minutach rzucania zaklęć chłopak uspokoił się
- dzięki!- krzyknął patrząc na skrzata całego czerwonego z zmęczenia i zielonego z strachu. Harry poszedł wtedy na swoją pierwszą lekcję
- transmutacje. Gdy wszedł trzasnął drzwiami i zobaczył że wszyscy w niej są choć nie było dzwonka. Walnął byle jak książki na ławkę i agresywnie je otworzył używając do tego magię bez różdźkową. Wszyscy patrzyli na niego jak jest wściekły, czasami gdy coś mu nie pasowało normalnie to zmieniał w cos innego np. pióro w ptaka, po czym wzrokowo powoli aby się uspokoić dawał mu wolność na świeżym powietrzu. Po minucie zadzwonił dzwonek, nauczycielka zdziwiła się że wszyscy są a tym bardziej wściekły Potter który wszystkich gniewnym wzrokiem normalnie petryfikował ale na około minuty
- POTTER! Co się z tobą dzieje?!- wrzasnęła nauczycielka gdy kolejna dziewczyna oniemiała gdy spojrzała mu w oczy
- nic pani profesor, nie wiedziałem że mój wzrok jest jak bazyliszka!- powiedział spokojnie chłopak, kobieta tylko skrzywiła się. Koniec lekcji był podobny jak początek oprócz tego że chłopak mocniej się zdenerwował i to na lekcje u SNAPE! Wszyscy którzy byli na transmutacji wiedzieli że będzie awantura jednak woleli o tym nie myśleć- nie mylili się. Severus siedem razu pytał Pottera o jakieś zadania a on zawsze znał odpowiedź czym wkurzał mistrza eliksirów
- albo kułeś dzień i noc, doba w dobę albo wypiłeś eliksir mądrości- powiedział nauczyciel
- to pierwsze- powiedział chłopak normalnym tonem do ,,nietoperza”
- a kazałem ci odpowiadać?- spytał zły
- w pewnym sensie, mogłem przyjąć to jako pytanie choć to pierwsze słowo ,, ale” wtedy powinno być zastąpione ,, czy” wiec mogę panu powiedzieć że ma pan świętą rację że nie powinienem się odzywać- rzekł chłopak tak spokojnie że Snapeowi spadła szczęka
- eh.. Już dobrze- powiedział jakby zapomniał woglę po co chłopak rzucił tą przemowę. Jednak to była deszcz przed burzą. Na koniec lekcji Malfoy zaczął się śmiać z czegoś przez co przypominał Potterowi Voldemorta. Kilka osób widziało jak patrzy na Draco ze rządem mordu ale nie takiego zwykłego! Nawet Snape zaczął się przyglądać mu aby nie zrobił nic jego uczniowi. Gdy Malfoy zauważył wzrok Pottera i uciszone głosy Gryffindoru zaczął podchodzić niebezpiecznie blisko do niego. Zatrzymał się metr od niego, dopiero wtedy można było zauważyć że mają identyczny wzrost i podobny kolor oczu tylko że Harrego były ciemne i straszne a Malfoya rozbawione i żywe
- widzę Potter, że twój iloraz inteligencji wzrasta! Ale na jak długo.. Myślisz że jestem głupi jak sam siebie dręczysz… ach… Żal mi ciebie .. Chłopiec który przeżył czuje się samotny, co nie? Oh.. Nie musisz odpowiadać.. Zostawiłeś przyjaciół i teraz jesteś.. Na przykład jak.. Wilkołak… samotny.. Bez nikogo do pomocy… bezsilny- powiedział głośno Malfoy, ślizgoni zachichotali
- oj Malfoy Malfoy.. Przykład dałeś okropny a co do mojej przyjaźni, to nie uważasz że mam powody aby zachowywać się jak się zachowuje i że to nie twój interes co się dzieje bo może wyglądam na słabego ale mogę ci przyrzec że jednym palcem bym ciebie zmiótł z ziemi.. Gdyby.. Na przykład jakiś wredny blondas zaatakował mnie.. Ale nie liczę na to, dodaje bo się boi- powiedział Harry spokojnie, Draco wyjął różdżkę z kieszeni. Severus zaczął mówić że to nie czarna magia jednak po chwili jego głos przekrzykiwał głos Malfoya który wszystkie zaklęcie jakie znał krzyczał a Potter stał nie wzruszony od początku z jedną tarczą czarno magiczna która pochłaniała wszystkie zaklęcia
- chcesz się bawić, Ok…- burkną gorzko i tajemniczo. Złożył ręce w pewny sposób dziwny jak gdyby się modlił. Szeptał formułkę a po chwili z jego rąk wyemitowały trzy strugi światła. Jedna poleciała do Emmy, druga do Malfoya a trzecia została u niego. Emma wściekła się i odrzuciła swoją moc machając palcami u rak pare razy. Malfoy stał i gapił się jak zaklęcie go łapie i się rozprowadza powoli po ciele.
Było zimne, pełne bólu, tajemnicze, przestraszone i wstręt do siebie. Po chwili chłopak machną ręką i uczucie zniknęło z ciała chłopaka
- cc..oo too było?- spytał przerażony
- moje uczucie, to jak się teraz i od wielu dni czuję- powiedział powoli i spokojnie. Malfoy stanął jak wryty w ziemię. Popatrzył na nauczyciela który stał o nie miał. Nadal Była jeszcze mała cząstka w ręce
- a to co?- spytała Hermiona pokazując na światełko
- moje zmartwienia- wyszeptał chłopak wtedy Severus postanowił wkroczyć o akcji
- Potter albo mi oddasz to zaklęcie albo.. Twój dom nigdy nie będzie miał możliwości na wejście na podium pucharu domów- powiedział Snape
-przykro mi, ale w regulaminie który świetnie przestudiowałem znalazłem podpunkt który pozwala mi na poinformowaniu mi wyższych władz jeżeli nauczyciel szantażuje ucznia- powiedział chłopak obojętnie
- w tym wypadku masz jedynie dyrektora a ostatnio ci się nie kwapi aby do niego pójść więc..
- jeszcze jest wice dyrektor- powiedział Harry- a co do dyrektora, to wczoraj z nim rozmawiałem- powiedział chłopak przez co Snape zrobił się zielony. Nagle na ręce Malfoya i Emmy pojawiły się znowu promienie. Chłopak wzrocznie przyciągnął dwa światełka i złączył je z swoim następnie przyłożył do serca po czym te znikły. Wszyscy stali jak osłupieni a najbardziej Malfoy, zrozumiał że chłopak też ma uczucia a z tymi problemami radzi sobie o wiele lepiej
- nie było tam miłości, tylko słabość i gorzkość- myślał Draco warząc swój eliksir kiedy Snape krzyczał na kruczowłosego chłopaka jednak ten nadal Był spokojny
- nie widzę powodu dla którego pan na mnie krzyczy oprócz że nie dałem panu moich myśli- powiedział Potter mieszając swój eliksir jednak po swojemu- experymentował
- wiesz, chyba nauczysz się grzeczności wobec starszych po szlabanie u mnie dzisiaj o osiemnastej- powiedział z przekąsem Snape
- osiemnasta? Nie ma sprawy- powiedział chłopak i się ucieszył
- czego się cieszysz?- spytał Malfoy
- wiesz właśnie o szóstej miałem iść na przesłuchanie jakiegoś śmierciożercy złapanego- powiedział Harry, chłopak przełkną ślinkę- nie pójdę przez szlaban- powiedział chłopak jednak zanim co kolwiek dodał drzwi się otworzyły i stanął w nich dyrektor
- przepraszam Severusie, ale muszę zabrać Harrego na to przesłuchanie bo zmienili godzinę- powiedział, Harry burknął że dlaczego go to spotyka
- tylko ma wrócić na osiemnastą na szlaban…
- nie zasłużony- dokończył chłopak ale wtedy raptownie wybiegł z klasy. Snape tylko poczerwienił się i prowadził dalej lekcje. O przesłuchaniu dowiedział się rano ponieważ przyszłą do niego sowa od ministra. Nie podali imienia i nazwiska śmierciożercy oraz po co chłopak ma się tam stawić. Dyrektor pojechał z nim bo bał się aby nie pytali jego ucznia o przepowiednię lub tym podobne sprawy. Gdy wszedł do ministerstwa wszyscy na niego się patrzyli. Przyzwyczaił się więc nie zwracał na to uwagi. W końcu doszli do sali, była cała biała a na środku siedział mężczyzna w czarnych szatach. Otworzyli drzwi po czym pięciu aurorów, minister osobiście, Harry, Dumbledore oraz kobieta z wielkim notesem weszli do pokoju. Stanęli pod jedną ścianą a Aurorzy usadzili mężczyznę na krześle. Wtedy Potter zobaczył jego twarz, był to
- .. Peter Petigrew- powiedział sam chłopak wszyscy popatrzyli na niego
- zdrada Lili i Jamesa Potterów oraz morderstwo cedrika Diggorego- dodał poważnie jak gdyby nigdy nic. Wszyscy spojrzeli na niego potem na śmierciożerce
- jutro o godzinie dwunastej będzie rozprawa- dodał minister po czym zadał pare pytań dla Harrego Np.
ile razy widziałeś go z czarnym panem?
Skąd wiesz że to on zdradził twoich rodziców? Chłopak odpowiadał starannie prawdziwie oraz spokojnie co całe ministerstwo postawiło na nogi. Idąc spojrzał na drzwi za którymi był departament tajemnic jednak nie wzruszony wyszedł z ministerstwa. Dyrektor powiedział mu że będzie musiał znowu jutro jechać na proces
- muszę? Przecież powiedziałem im co wiem- powiedział obojętnie chłopak
- tak, może będą chcieli pod verikasentium dowiedzieć się tego od ciebie dlatego na wszelki wypadek jutro też będę towarzyszył ci w procesie- rzekł Dumbledore po czym świstoklikiem przenieśli się do gabinetu. Była już dziewiętnasta i była środa
- Snape będzie zadowolony- burkną pod nosem Harry po czym po pożegnaniu szybko udał się do pokoju życzeń
- Harry, ci została już Tylka nauka teleportacji, nauki uzdrowicielskie i pare trucizn. Temu że wiem także że masz dużo czasu dam ci nowe książki do tych trzech dziedzin magii i spotykać się będziemy w poniedziałki, środy i soboty lub niedziele jak wolisz- powiedział Louis
- czemu tylko trzy dni, wolałbym codziennie- powiedział bez emocji chłopak
- bo w pół roku nauczyłeś się wszystkiego, zostały ci cztery miesiące szkoły i masz malutko do zrobienia. Dzisiaj masz zrobić tą truciznę, jest bardzo trudna ale.. Potrzebna. Jeżeli wypijesz choć jedną kroplę jej zasypiasz a nikt nie obudzi ciebie w ciągu miesiąca. Więcej kropli to Np. śpiączka na całe życie, utrata pamięci. Ministerstwo używa tego dla osób nie bezpiecznych bo po miesiącu staje się mniej agresywną osobą i emocjonalną nawet. To jest eliksir chłodnego spania- powiedział nauczyciel i dał chłopakowi papier z przepisem zrobienia eliksiru. Całą normalną godzinę robił ten eliksir uważnie i dokładnie, Emma miała w końcu nauczyć się zaklęcie petryfikacji osób ale za żadne skarby nie dała rady
- ja tego nie dam RADY!- krzyczała jednak nikt się tym nie przejmował. Harry pomyślał że teraz może zrobić drugi ruch w celu przybliżenia się do przyjaciół. Wziął małą buteleczkę z napisem ,, energia umysłowa” i magią wzrokową zaprowadził zielony eliksir w szklanym pojemniczku do niej. Ona nie wiedziała kto to jej dał jednak wypiła, zobaczyła jak Harry kątem oka przypatrywał się jej więc uśmiechnęła się i starała skupić na zaklęciu. Po setnym podejściu udało jej się spetryfikować małą mysz jednak dla niej to był szok. Skakała z radości jak nigdy! Harry popatrzył na nią z ukosa po czym stanęła i z wielkim uśmiechem próbowała dalej jednak udało się jej znowu raz na sto prób. Gdy wyszli Mieli mało czasu na rozmowę ponieważ biegli na koniec kolacji. W wielkiej sali było dużo osób jak na dwudziestą godzinę. Młodzież zjadła szybko kolacje zanim wszystko znikło dziesięć minut późnij. Położył się do łóżka i odrobił lekcje ( nawet z dodatkowymi pracami i zapasem na dwóch, może Ronowi się przydadzą). Koło jedenastej oczyścił swój mózg i poszedł spać. W końcu nic mu się nie śniło oprócz wielkiej czarnej i mocnej ściany. Kolejne dni starał się zbliżać do przyjaciół w jaki kolwiek sposób ( Ronowi dając jego prace; Emmie pomagając u Louisa; Hermionie pożyczając książki). Wszyscy zauważyli małą zmianę jednak chłopak nadal Się nie uśmiechną nawet na chwilę, nawet kipnnie
- drodzy uczniowie- powiedział dyrektor w piątek na kolacji w przed dzień urodzin Rona czyli ostatniego dnia lutego
- jutro będzie wycieczka do Hogosmende- dodał a wszyscy zaczeli wiszczeć Hura opróćz Harrego który mierzył ich petryfikacyjnym wzrokiem
- każdy musi iść- dodał dyrektor, teraz Harry mrukną coś pod nosem w stylu ,, kto mnie sprawdzi?” Wiski trwały dziesięć minut w końcu chłopak zły wyszedł znowu w złym humorze.
WYCIECZKA- PRACE DOMOWE- DODATKOWE- KSIĄŻKI= BRAK CZASU!! Myślał chłopak
- jak tutaj nie iść? Peleryna niewidka się w tym akurat razie nie pomoże, na bombonierki Wesleyów pani Pomfrey zamówiła antybiotyki więc też się nie uda!- szeptał cicho chłopak
- czemu nie chcesz iść?- spytał Ron zbliżając się do niego bardzo blisko dla Pottera za blisko. Chłopak rzucił się na łóżko i powiedział
- eh.. Nie wiem.. Nie chce i koniec i nie pójdę- powiedział ale wtedy pomyślał że może zacząć się uczyć teleportacji z Louisem przy wrzeszczącej chacie! Szybko przez telepatacje powiadomił przyjaciela który się zgodził. Kolejny dzień to była nauka w wiszczącej chaty do jakiegoś celu. Nie udało mu się jednak na razie jeszcze zrobić postępu oprócz zdeportowania jednej nogi metr dalej. Przyszedł zasapany do szkoły gdzie stała już McGonagall, Snape, Black, Werberg, Ron, Hermiona, Ginny i Emma
- GDZIEŚ TY Był!?- spytał Syriusz
- a) nie krzycz b) w Hogosmende, sami mi kazaliście nie zapomnijcie- powiedział spokojnie chłopak
- przeszukaliśmy całe miasteczko, szkołę i okolice ale ciebie nie było!- powiedziała McGonagall
- szukaliście w złym miejscu- burkną chłopak cicho
- wszędzie! Rozumiesz, wszędzie sprawdziliśmy!- krzyknęła teraz Ann
- na pewno?- spytał chłopak, wszyscy pomachali głową że tak
- a wiszcząca chata?- spytał Potter, wszyscy stali jak żywcem pokopani. O tym nie pomyśleli. Chłopak westchną i pomału poszedł do dormitorium. Kolejny miesiąc co dwa tygodnie wyślizgiwał się z szkoły do Hogosmende gdzie trenował teleportacje. Trzy tygodnie przed końcem roku miał już wyćwiczone to na perfekt tak samo jak trucizny, uzdrowicielstwo też miał opanowane choć Louis kazał mu przeczytać pare książek o tym. Więc zostało już tylko piętnaście dni szkolnych, dwadzieścia jeden w szkole! Petigrew został skazany do Azkabanu na dożywocie. Nadal Jednak chłopak się nie uśmiechał. Hermiona właśnie wpadła do sypialni chłopców którzy wrzeszczeli na nią ale woleli w niej nie mieć wroga więc przepuścili ja
- RON! HARRY! Wiecie że jadę na wakacje do Ameryki!- krzyknęła zadowolona, chłopak tylko pomachał głową że tak a Ron krzykną super. Ron jechał do Bułgarii do brata a Harry… miał się uczyć. Chciał się uczyć.. Jednak coś mu się wydawało że z chrzestną podróżniczką i chrzestnym zabujanym z chrzestnej chłopaka nie obejdzie się bez jakiejś wycieczki. Ostatnie trzy tygodnie były luźne, nauczyciele zadawali mniej prac co denerwowało Harrego
- pani profesor, to ma być praca domowa?- spytał z wyrzutem Potter na transmutacji
- a co za duża?- spytała kobieta
- nie, wręcz przeciwnie. Ja tu czekam by móc mieć zajęcie a to tylko pare linijek łatwego pisania..- żalił się chłopak a wszyscy w pokoju patrzyli na niego jak na kretyna
- jak chce pan mogę dać mu prace dodatkową- burknęła McGonagall i odwróciła się ale chłopak znowu zaczął
- oczywiście- nauczycielka znowu odwróciła się
- co powiedziałeś?- spytała zadziwiona
- że chcę tą dodatkową prace- rzekł chłopak. Koniec lekcji był taki jakiego sobie zażyczył chłopak, trudny i pouczający. Wszyscy jęczeli ale chłopak miał zadowolone iskierki w oczach. Ronald i Emma krzyczeli w kółko na siebie potem także Hermiona jednak chłopak słuchał uważnie nauczycielki. Trzy dni przed końcem roku szkolnego miał być test dla szóstoklasistów aby sprawdzić ich wiedzę. Harry kuł cały czas, Ron i Emma wcale a nawet Hermiona robiła z tego mniejszy problem. Po napisaniu nie była jednak taka pewna
- na pewno nie zdam OPCM i eliksirów- powiedziała wieczorem przy kominku
- już tylko jutro do Hogosmende i w niedziele do domu!- dodał Ronald. Emma nie wiedziała co będzie robiła na wakacje. Może pojedzie do mamy albo do miasta Nakromantów! Myślała o tym długo jednak nie miała pomysłu. Kolejny dzień przesiedzieli w trójkę ( bez Harrego który już nigdy po tamtej wizycie nie chodził do miasteczka) w Hogosmende i kupowali słodyczy na całe wakacje. Kolejnego dnia, w pociągu było ponuro i ciemno ponieważ nie chcieli zwracać na siebie większej uwagi w przedziale. Rok temu jechali tutaj z obawą Harrego czy dobrze robią że jedzie go Hogwartu. W tym czy to ten sam Potter. Zamiast grać z przyjaciółmi, czytał księgę o uzdrowicielstwie. Nagle do wagonu wpadła mała grupka pierwszo roczniaków, jeszcze pierwszoklasistów
- my.. Mamy.. To przekazać.. Dla.. Pottera- powiedzieli zaspani. Harry wstał i agresywnie wziął list nie dziękując. Rozerwał i przeczytał:


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pią 20:20, 05 Maj 2006  
Catherin Potter
Ulubieniec Dumbledora



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: coalisland


Na dzisiaj koniec bo idę na dyske ... ale jutro dodam tyle ile mam na kompie ( mam nadzieje; czyli 10 rozdziałów około)


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pią 22:31, 05 Maj 2006  
Ice
Uzdrowiciel



Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 2244
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z zza pleców


Nie, to opowiadanie mi się wyjątkowo nie podoba, sorry, ale jestem po prostu szczery, przeczytałem kilka pierwszych i dalej już po prostu nie mogłem, wszyscy się drą wogóle nie pasuje mi zachowanie Pottera i Snape'a . Syriusz wrócił w wyjątkowo tajemniczy sposób, wszyscy się ze sobą kłócą, a po minucie już jest spokój,wszyscy się kochają. N
ie wspominam już o błędach, każdemu się mogą zdażyć, ale żeby pisać "se" to już trzeba być naprawde zdolnym. A ten fragment to już mnie po prostu dibił, na nim skończyłem czytać.


Cytat:
-Jesteśmy Nie daleko musimy się przebrać- powiadomił Remus, Harry machną różdżką mówiąc przy tym jakieś zaklęcie czarno magiczne a po chwili był ubrany w strój śmierciożercki


śmierciożercki? Shocked nie wiem czy to jest poprawnie językowo, ale na pewno nie brzmi za dobrze.
Twój styl pisania wymaga również wielu poprawek, może zamiast nad ilością popracuj nad jakością rozdziałów?

To chyba by było na tyle.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pią 22:59, 05 Maj 2006  
Siaba
Administrator



Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 1158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Czarne Zaginione Miasto


A mi tam sie podoba po mimo kilku wpadek stylistycznych i językowych. Jest inne. Ma swój klimat. Hej ice ja tez robie " byki " w Zjednoczeniu Dusz Smile że już nie wspomne o tym że umie to Syriusz wogle wyparował spod ziemi Smile Ale co tam tak ważna postac jak Siri nie mogła zaginąć Smile


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Sob 10:19, 06 Maj 2006  
Lykon
Gość








No mnie sie podoba w każdym razie. Ciekawa fabułą i będę to czytać. Chcociaż ice ma racje popracuj troche nad błędami ale ogólnie jest ok. Smile
 
Powrót do góry  

  Post XIII- wakacje! - Wysłany: Sob 10:46, 06 Maj 2006  
Catherin Potter
Ulubieniec Dumbledora



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: coalisland


,, drogi Harry ja i Ann jesteśmy w przedziale nauczycieli! Jak chcesz to przyjdź bo nam nudno z tymi snobami! Weź przyjaciół!”

- wszyscy oprócz Harrego zaczęli się śmiać
- co on sobie wyobraża?- spytał Potter po czym usiadł i znowu zaczytał się w książkę
- nie pójdziesz do chrzestnego?- spytała Hermiona, wszyscy popatrzyli na Pottera
- chcesz idź, możesz mu powiedzieć że nie skorzystam z propozycji bo się uczę- powiedział chłopak. Wszyscy machnęli ramionami i wybiegli z przedziału zostawiając chłopaka samego. Ten wziął pare słodyczy i jadł czytając na raz. U nauczycieli na ich widok zrobiło się głośno
- hej Syriusz- powiedział Ron, uśmiechnięty
- nareszcie, już myślałem że zasnę ale.. Gdzie Harry?- spytał Black
- eh.. Uczy się- powiedziała Hermiona. Nauczyciele zakrztusili Się powietrzem
- co.. On robi?- spytał Snape który o mały włos nie wybuchną śmiechem
- uczy się zaklęć- burknęła zła Hermiona. Syriusz postanowił zainterweniować w tej sprawie i razem z młodzieżą i Ann poszli do chłopaka. Leżał jak król na trzech fotelach na raz i miał otwarte pięć książek ( dwie na ziemi, dwie na Brzuchu i jedna w rękach) patrzył co chwile na inną jakby w każdej był koniec zdania. Zapisywał notatki gryząc usta. Gdy weszli jego przyjaciele nie zwrócił na nich uwagi
- POTTER!- krzyknęła Ann, chłopak jednak powiedział ,,cześć” i dalej mazał coś na pergaminie. Tego już było za dużo. Syriusz wziął pięć książek, pergaminy, pióra i wszystko wrzucił do otwartego kufra po czym ten zamkną i wystawił na korytarz
- ej.. Właśnie zniszczyłeś moja pół roczna prace!- wrzasnął na cały pociąg chłopak. Upadł zły, zmarnowany i nie przyjacielski na fotel i coś gadał pod nosem nie miejąc nawet ochoty na rozmowę
- a wiec Emma gdzie jedziesz na wakacje?- spytał Syriusz dziewczyny
- eh.. Chyba do miasteczka nakromanckiego- powiedziała
( tej to fajnie- wyszeptał chłopak pod nosem)
- ja jadę do Ameryki- powiedział Hermi
- ja do Bułgarii- rzekł Ron
- a ja do łóżka- powiedział ziewając chłopak
- oczywiście uczyć się- dodał gdy zobaczył oczy pewne zadziwienia
-O nie! Pojedziemy w góry, nad ocean, nad morze, na wyspy kanaryjskie i wszędzie!- rozmarzyła się Ann
- jasne.. Jedźcie w dwójkę. Ja mam napisanie esej na transmutacje, eliksiry, zielarstwo, magii przeciw wrogowi, czarną magie, zaklęcia oraz uzdrowicielstwo na które idę od następnego roku i zacznę chodzić na starożytne Runy i mugoloznawstwo- powiedział chłopak na jednym tchu. Wszystkich zamurowało jednak nic nie mówili, będzie już pełnoletni za miesiąc więc nie sprzeciwiali się mu w jego decyzji.
Na stacji na Emmę czekała mama, na Hermionę rodzice, na Rona tak samo. Harry westchnął bo jego wujostwo przyjechało także. Razem z chrzestnymi podszedł i powiedział
- w tym roku już mnie nie zobaczycie bo mam chrzestnych którzy i tak chcą mnie się pozbyć.. Znaczy którzy zabierają mnie do siebie- powiedział chłopak bez większego entuzjazmu
- świetnie! - krzykną Vernon i razem z rodziną uciekli jakby bali się że rozmyślą się ci ludzie
- rodzina..- wyszeptał chłopak i poszedł za chrzestnymi. Szli na Grimley Place 12 powoli i bez pośpiechu w akorcie piętnastu aurorów których chłopak wzrokiem petryfikował
- chyba nie jesteś zły że tutaj są?- spytał Syriusz
- zły, nie. Jestem wściekły- burkną Potter, Black i Ann westchnęli wtedy dobiegł do nich Remus
- co z wami? Zapomnieliście o mnie?- spytał wnerwiony. Opiekunowie prawie dorosłego chłopaka zachichotali ale ten nie raczył spojrzeć na przybysza. W domu chłopak od razu udał się do swojego nowego całkiem jego pokoju który był duży. Temu że formalnie, Ann i Black nie byli małżeństwem Mieli dwie sypialnie choć korzystali z nich tylko kiedy pani Wesley zawitała lub zakon feniksa
- ja tak nie wytrzymam! Kiedy poprosisz mnie o rękę!?- wiszczała któregoś ranka Ann po nie przespanej nocy bez jej ,,misiaczka”. Syriusz zzieleniał, Harry zakrztusił się zapiekanka a Ann stała czerwona ze złości nad stołem
- tak ci mnie brakowało kociaczku.. To wiesz mam teraz wolne popołudnie- powiedział Syriusz
- a) ty zawsze masz wolne leniu jedny! B) nie przy dziecku!- wrzasnęła znowu panna Werberg
- a) ja nie jestem dzieckiem b) i tak was nie słucham- powiedział Harry
- a wiec tak moja damo, wolne mam bo nie mam pracy! Mam dużo pieniążków i nie trzeba mi harować! No i Harry nie jest dzieckiem!- powiedział Syriusz. Kłótnia przed małżeńska zaczęła się na dobre, po około pół godziny Potter ulotnił się z kuchni do salonu ale i tak nie mógł się skupić na książce o teleportacji ponieważ krzyki dochodził już o niego z paru metrów oddalenia
- PRZYMKNIJCIE SIĘ! JA TUTAJ PRACUJE!- wrzasną Potter wściekły. Głosy ucichły co dało dodatkowy czas dla chłopkowi. Wreszcie Syriusz przyszedł
- młody- zaczął jednak chłopak tylko przewrócił oczami że wie iż tu jest
- musisz mi pomóc w kupnie pierścionka, kwiatów jakiejś bombonierki tylko nie Wesleyów!- powiedział Black
- idź do jubilera, kwiaciarni i miodowego królestwa- powiedział mu Potter nie odwracając wzroku od książki
- no tak! Ale ja nie mam pojęcia gdzie te sklepy znajdę!- powiedział. Harry westchnął, wziął różdżkę do kieszeni i ciągnąc za rękę chrzestnego wrzasnął
- ja i Black wychodzimy! Nie czekaj na nas Ann!- po czym wybiegli. Gdy kupili wszystko wrócili do domu. Syriusz miał odciągnąć narzyczoną od drzwi a Potter zanieść to do swojego pokoju na przechowanie do czasu zaręczyn. Kolejne dni trwały nudno i tak samo tylko Syriusz chodził i podśpiewywał coś albo gdy Ann nie było mówił dla chłopaka czy taka mowa zaręczynowa jest dobra
- wiesz Syriusz, nie rozumiem co w tobie dziewczyny widziały- burkną chłopak. Black otworzył usta i zrobił minę zbitego psa
- jesteś nie czuły- burkną pod nosem i udał się najdalej od chłopca na fotel. Wieczorem już nikt Nie pamiętał o incydencie za to był inny temat
- jutro masz siedemnastkę chłopie!- krzyczał Syriusz szczęśliwy
- i już nas nie będziesz potrzebował- powiedziała przez płacz Ann
- a czy ja kiedyś was potrzebowałem?- spytał. Chrzestni zrobili minki złe ale chłopak podniósł ręce do góry na znak ze się poddaje dalszej konwersacji. Następny dzień przychodzili cały czas goście ale do Pottera, cały zakon, Hermiona przyjechała błędnym rycerzem a Ron deportował się z rodzicami. Brakowało mu tylko Emmy
- ale dlaczego za nią tęskni tak mocno?- spytał sam siebie w myślach jednak nie dostał odpowiedzi. Prezentów było na tyle dużo aby rozpakować je za tydzień jednak i tak Ron połowę słodyczy zjadł a książki zostały przewertowane przez Hermionę. Nagle zadzwonił dzwonek. Głos Dumbledore był słyszany ale i kogoś jeszcze. Dziewczyny! Znany głos! TEN KTÓRY KOCHA!- chłopak przeskakując przez dwa schodki wpadł na dół. Emma na jego widok uśmiechnęła się chłopak jednak tego nie zrobił za to pocałował ją w usta. Wszyscy zamarli, Emma uśmiechnęła się do siebie w duchu
- Kchym.. Kchym..- przerwał im Black
- wiesz co Syriusz, ja ci nie przerywałem!- burkną Potter wściekły i szybko pociągną narzeczoną za sobą. Ann walnęła w klatkę piersiową narzeczonego i zaczęła prawić mu kazania przez co dyrektor się deportował. Emma i Harry dokończyli pocałunek w pokoju Hermiony i Ginny gdzie teraz miała też mieszkać dziewczyna
- jesteś kochany- powiedziała
- uśmiechnij się, proszę- powiedziała gdy zobaczyła na twarzy chłopaka znowu ten smutek
- ja nie umiem się śmiać.. Już nie mogę- powiedział chłopak po czym pocałował dziewczynę w czoło i wyszedł. Ta tylko westchnęła ale też wyszła, po oczach chłopaka można było dostrzec że jest szczęśliwszy jednak na twarzy nie było już od ponad pół roku uśmiechu. Takiego szczerego bez nutki kpiny przez co nikt też nie dał rady się całkiem szczerze śmiać. Chłopak był pełnoletni wiec nie liczył się już z nikim. Cztery dni po staniu się pełnoletnim krzykną
- WYJEŻDŹAM!- Ann i Syriusz z Emmą ( która została w zakonie) znaleźli się przy nim
- jak to wyjeżdżasz?- spytała panna Werberg
- po prostu, mam sprawę do załatwienia ale nie wiem czy do jutra zdążę wrócić- powiedział po czym wyszedł. Wszyscy stali jak wryci w ziemię ale był pełnoletni
- JEST! I będzie już dorosły- powiedziała Emma o północ czekając na narzeczonego. Nie wrócił kolejnego dnia do południa, wieczora wiec koło dziewiętnastej Harry napisał o tym dla Dumbledore który chwile później był w zakonie. A po dziesięciu Mintach był cały zakon
- JAK TO ZNIKNĄ?!- spytała pani Wesley
- nie można was..
- wystarczy Molly, lepiej aby nam powiedział co się stało- powiedział dyrektor. Kobieta oddaliła się troszkę do Blacka który zaczął wszystko opowiadać wtedy przypomniał sobie coś
-no i wczoraj rano dostał sowę po której był strasznie wkurzony- dodał po chwili milczenia wszystkich
- to trochę wyjaśnia, a gdzie ten list jest?- spytał Snape
- eh.. On chowa wszystkie do swojej torby choć nie wiem czy nie są pod jakimś zaklęciem- powiedziała Ann
- są pod expliteusem- powiedziała Emma, wszyscy spojrzeli na nią jak na nową Lunę
- zaklęcie czarno magiczne, wszystkie wypracowania, papiery i dokumenty ma pod nim. Jeżeli ktoś dotknie papieru czuje straszny ból- dodała po chwili
- a przeci…
- outerbintus ale! To musi być osoba a) czarno magiczna b) bardzo bliska Harremu c) musi mieć jego krew- powiedziała Emma zrezygnowana
- choć..- powiedziała po minucie i zerwała się na nogi biegnąc do Pottera pokoju. Na czwartej szafce od prawej strony trzeciej kolumny z książkami dziewczyna zauważyła kilka kartek. Dotknęła i skrzywiła się z bólu
- niezły jest w zaklęciach- burknęła pod nosem. Wzięła różdżkę i mówiła jakieś przeciw zaklęcie jednak nic się nie stało
- ostatni raz próbuje bo nie mam siły- powiedziała
- antelio frotha- krzyknęła ale.. Papiery zaczęły unosić się nad szafką i przybliżać do dziewczyny
- jednak nie na ,,w”- powiedziała zadowolona. Wzięła papiery i przeglądała, wypracowanie I, II, III, IV, V, VI, VII, na eliksiry, na transmutacje, drugie na zaklęcie już! Boże tutaj jest dwadzieścia wypracować z każdego przedmiotu dwa i to inne!- wisneła zaskoczona ale szukała dalej
- list od ,, C.M” od ,, T.R” od ,, L.V” oraz od ,, W.G”- powiedziała
- pasuje, Tom Riddl, Lord Voldemort, Czarno Mag- powiedział dyrektor i wziął list-
,,no i widzisz Potter mówiłem ci sto razy to a ty nie słuchasz. Dobrze że dotarło do ciebie
To że nawet jeżeli jesteś tym kim jesteś, jesteś podobny do mnie i nie mów mi że to
Nie prawda bo ty nie zabiłeś czy coś takiego.. Dobrze wiemy co jest prawdą”

,, Potter, Potter, Potter za dużo latek jesteś na świecie! Jednak już nie długo zaatakuje a jak
Nie chcesz aby komuś stała się krzywda to musisz przybyć do mnie a ja postanowię co będzie
Z twoim życiem”

,, nie obchodzi ciebie to, ok. a wiec już bądź pewny że pewna dziewczynka nie ma rodziców- przez
Ciebie, Potter. Masz ostatnią szanse jak chcesz aby ta dziewczyna przeżyła masz być natychmiast u mnie”

,, Masz racje, lepiej oddać się mi. Czekam tam gdzie zaglądałeś dwa lata temu na ulicy pokątnej”
- dyrektor stał i patrzył się na listy. W tedy usłyszeli huk przy teleportacji
- co za przeklęte schody. Od kiedy one tutaj stoją!?- krzykną ktoś. Wszyscy wybiegli
- dzień dobry- powiedział Harry (?!?)
- gdz… gdziiie.. Tyyy byłessśś..- mówiła przez płacz Ann
- przecież mówiłem że wrócę wiec nie płacz. Miałem ważne sprawy do załatwienia- rzekł chłopak. Był cały mokry i przeziębiony
- a dokładnie to zaraz nam wyjaśnisz a) gdzie byłeś? B) od kiedy korespondujesz z Voldemortem? C) wiesz że się martwiliśmy?- spytał Syriusz oglądając chłopaka z wszystkich stron
- a wiec a) byłem w Norwegii po prezent dla kogoś b) czy wiesz że korespondencja nie jest zakazana i do tego chyba muszę wam przestać ufać jak czytacie moje listy. Najbardziej jednak zawiodłaś mnie ty Emmo bo tylko ty mogłaś odczarować moje czary a co do c) to tak, wiem- powiedział zimno chłopak. Emma spuściła wzrok tak jak i inni. Chłopak wziął swoje papiery i dokumenty, listy ale i coś błyszczącego co ukrywał w ręce i rzucił na to wszystko zaklęcie jednak teraz nie takie słabe
- radze nie dotykać- ostrzegł i wyszedł z swojego pokoju. Wbiegł do kuchni i w sekundę kręcąc ręką zaczął robić Se kolacje. Gdy inni to zobaczyli zachichotali
- no co? Nic nie jadłem prawie dwa dni- powiedział chłopak. Po zjedzeniu udał się do sypialni gdzie zasną natychmiast. Nic mu się nie śniło, znowu wielki i mocny mur jednak przy nim czuł się bezpieczny. Rano gdy wstał zobaczył że nie jest sam. Przy samym końcu łóżka leżała dziewczyna, śliczna i do tego jego dziewczyna. Widać było że płakała bo miała czerwone oczy i kołdra była lekko mokra pod jej głową. Zaklęciem powoli położył ją w swoim łóżku i poszedł na śniadanie. Ann i Syriusz byli już tam mrucząc coś pod nosem patrzyli na chłopaka jak na intruza jednak zrobili mu śniadanie. Emma doszła po godzinie żaląc się że boli ją kręgosłup
- żebyś nie spała na moim łóżku byś się wyspała- powiedział Harry, Syriusz i Ann wstali
- CO?- krzyknęli na raz. Harry westchnął
- chyba nie ogłuchliścieeeeeee…. Wy chyba nie myślicie że.. - chłopak podskoczył jednak się nie uśmiechną
- upadliście na MÓZG!- wrzasną i wyleciał z kuchni jak na miotle. Dziewczyna skapnęła się po chwili i wybuchnęła śmiechem po czym udała się na górę. Koniec wakacji minął normalnie, aż za normalnie dla niektórych. Pierwszymi nauczycielami którzy drugi raz będą już uczyć była trójka przyjaciół: Syriusz Black, Remus Lupin, Ann Werberg. Trzy dni przed końcem wakacji zebrał się cały zakon a Syriusz zrobił to co miał zrobić już miesiąc temu. Ubrał się w garnitur, wziął kwiaty i bombonierkę ( nie wiedział czy to nie podchwyt i nie dali Wesleyów). Gdy wszedł wszyscy ucichli, podszedł do narzeczonej. Uklęknął na kolano i powiedział
- wyjdziesz za mnie słońce?- po czym posłał jej hucwoncki uśmiech. Wszyscy stali jak wryci w ziemię
- tak!- krzyknęła zadowolona i pocałowali się
- tan tan tata… tan tan tata…- zaczęli śpiewać bliźniacy Wesley. Harry stał w kącie I nikt nie zwrócił uwagi na to że pierwszy raz od wielu miesięcy uśmiechną się nikle ale szczerze. Cieszył się z szczęścia przyjaciół chyba przez przypadek coś zwalił bo wszyscy popatrzyli na niego
- to tylko ja- powiedział znowu przybierając maskę nieszczęśnika. Teraz jednak miał szczęśliwe iskierki w oczach które pokazały innym że mogą zacząć huczną zabawę. Zebranie zostało przeniesione na kolejny dzień, Potter siedział i przyglądał się zadowolonej Ann i Emmie. Oby dwie były podobne do siebie charakterami- uśmiechną się w myślach. Siedział tak do dwudziestej kiedy wleciała dziwna sowa. Była czarna i miała czarny list. Chłopak westchnął i podszedł do niej. Wziął list i .. prezent? Stanęli koło niego
- to od kolegi- powiedział grymaśnie i czekał aż odejdą. Powoli rozchodzili się. Po przeczytaniu był uśmiechnięty jak nigdy ostatnio! Wyjął szybko płytę CD i uśmiechną się lekko. Emma popatrzyła na niego
- Harry, dobrze się czujesz?- spytała
- nie- powiedział, wszyscy spojrzeli na niego
- bo świetnie. Czekałem na to pół roku! Pół roku ciężkiej pracy nie na marne!- krzyknął jednak już znowu bez uśmiechu. Syriusz wziął płytkę i bez pytania włożył do wieży którą kiedyś kupił sobie i Jamesowi. Była stara ale prawie nie używana
- nie!- burkną chłopak ale zanim to się stało zaczął już lecieć kogoś głos
- ,,nareszcie Harry, udało mi się już skończyć. Wiem że pół roku ale nie na marne. Dwie piosenki jedna to ,, słuchaj skarbie” druga ,, kochaj mnie”. Dzięki i jak będziesz miał kolejne teksty to pisz. Następna ale i nie ostatnia informacja to taka, że dziękuję iż pojechałeś po ten sprzęt. Wiesz że moja matka dała mi szlaban od początku wakacji i do końca bo pokłóciła się z ojcem i nie miała się na kim wyżalić więc zrobiła ze mnie wyrzutka! Nie wiedziałem czy płakać czy się śmiać ale poszedłem za tym drugim przykładem. Ale szlaban mam nadal! Kolejna informacja, to masz do mnie przyjechać z swoją laską w końcu! Czekam już na to dwa miesiące a ty nawet nie drgnąłeś aby się pofatygować do mnie! Stary wiem że twój humor snoba by był zakłócony ale raz się żyje więc.. Czekam na was! A no i wiesz że Mika z Maikiem się pokłócili! Miałem nie małą sprzeczkę i prawię mi krążka nie połamali ale udało mi się i teraz właśnie Mika skończyła ryczeć mi w koszule! Całą mi zamoczyła żalami że ona go kochała! Jakie to wzruszające co? Teraz mi ciebie tutaj brakuje z problemami Ala’ nuda. Nie dam ci tej książki bo wtedy całkiem nie będziesz kontaktował! Tylko kujesz, kujesz i kolejny raz kujesz! Gdzie jest mój przyjaciel! Słyszałem od Miki że podobno ,, nie umiesz się śmiać” JA CI DAM NIE UMIEĆ SIĘ ŚMIAĆ! To bardzo łatwe snobie jeden! Wystarczy iść do cyrku albo do.. Eh.. Lepiej ci nie będę podpowiadał bo zabijesz mnie za moje wspaniałe pomysły! AA.. No i wiesz że będę się żenił? Tylko nie wiem jak laska ma na imię ale wczoraj w barze upiłem się i poprosiłem ją o rękę. Napisała mi numer telefonu i powiedziała że kupuje już suknie ślubną! RATUNKU! Przyjeżdżaj do mnie.. Może oderwiesz ją ode mnie! Dobra kolejna sprawa to abyś napisał do mnie czy potrzebne są jakieś zmiany w piosenkach! Teraz to wszystko! Pa.. Pazdro dla Wszystkich!- powiedział głos z wieży
- świetnie, ślub i rozwód- burknął Potter. Podszedł do wieży i coś poklękał po czym zaczęła grać piosenka. Wszyscy byli zdumieni a że było wiele osób wszyscy słuchali. Gdy się skończyła chłopak wyjmował
- a druga?- spytała Emma
- przykro mi, ale nie puszczę jej- powiedział chłopak. Emma go odciągnęła w sekundę a w tym czasie Black szybko puścił
- NIE!- krzykną chłopak ale piosenka zaczęła lecieć:


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post Rozdział XIV- Hogwart Express! - Wysłany: Sob 11:00, 06 Maj 2006  
Catherin Potter
Ulubieniec Dumbledora



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: coalisland


( od aut. Verba- kochaj mnie)
Kochaj mnie wtedy będę kochał Ciebie nie zmieniaj się wtedy ja się nie zmienię
Proszę wróć bez Ciebie nie daje rady kochaj mnie!
Kochaj mnie wtedy będę kochał Ciebie nie zmieniaj się wtedy ja się nie zmienię
Proszę wróć bez Ciebie nie daje rady kochaj mnie!
Kochaj mnie wtedy będę kochał Ciebie nie zmieniaj się wtedy ja się nie zmienię
Proszę wróć bez Ciebie nie daje rady kochaj mnie!

Nie udane popołudnie ta fatalna sobota nie wypowiedziane myśli urwana rozmowa
Urwane zdanie z nie dosłyszanym kocham zamknęłaś drzwi tak łatwo się nie poddam
Popełniłem błąd w momencie zapomnienia gdybym tylko mógł chciałbym wszystko pozmieniać uwierz mi chcę być przy Tobie zawsze być Twoim światłem gdy dzisiejsze słońce zajdzie powrócić do dni które w sercu blaskiem biją namiętności Twoich oczu kiedy żyliśmy chwilą pozwól raz jeszcze zrozumieć Twoje marzenia pozwól by słowo kocham nabrało znaczenia pozwól! Wybacz mi a wtedy ja przypomnę światu nas zatrzymał w miejscu czas
Dla Ciebie jeśli tylko szanse mi dasz!

Kochaj mnie wtedy będę kochał Ciebie nie zmieniaj się wtedy ja się nie zmienię
Proszę wróć bez Ciebie nie daje rady kochaj mnie!
Kochaj mnie wtedy będę kochał Ciebie nie zmieniaj się wtedy ja się nie zmienię
Proszę wróć bez Ciebie nie daje rady kochaj mnie!

Kochaj mnie tak jak kiedyś kochałaś jakby to co złe nic nie znaczyło dla nas jakby nic się nie stało chwilowa mgła gaśnie zły film i zapalają światła chcę być taki jaka byłaś dla mnie
Odbuduje to co wykradłem z Twoich marzeń nie znam słów co pozwolą Ci wybaczyć
Ale posłuchaj tych którymi pragnę tłumaczyć. Uwierz w to ze chce by było dobrze gdzieś upadłem proszę pomóż mi się podnieść pozwól dotrzeć mi znów do Twego serca uwierzę w to ze miłość wszystko zwycięża te kilka chwil które poświęcisz dla mnie słuchając łez na automatycznej sekretarce dlaczego się zmieniłaś nie odwracaj się zobacz jestem tutaj i kocham Cię!

Kochaj mnie wtedy będę kochał Ciebie nie zmieniaj się wtedy ja się nie zmienię
Proszę wróć bez Ciebie nie daje rady kochaj mnie!
Kochaj mnie wtedy będę kochał Ciebie nie zmieniaj się wtedy ja się nie zmienię
Proszę wróć bez Ciebie nie daje rady kochaj mnie!
Kochaj mnie wtedy będę kochał Ciebie nie zmieniaj się wtedy ja się nie zmienię
Proszę wróć bez Ciebie nie daje rady kochaj mnie!


- wszyscy zamilkli. Chłopak upadł na fotel i zaczął rozmyślać nad piosenką
- kto ją napisał?- spytała Ann, nikt nie opowiedział
- kto ja śpiewał?- spytała Hermiona. Nikt nic nie powiedział
- HARRY!- krzyknęli na raz wszyscy. Chłopak podskoczył
- eh.. Śpiewał Mike- powiedział chłopak zamyślony
- a kto napisał tekst?- spytała Emma
- eh.. Ja- burkną chłopak cicho. Wszyscy ucichli i spojrzeli na chłopaka który siedział i coś pisał
- ,, Uwierz w to ze chce by było dobrze gdzieś upadłem proszę pomóż mi się podnieść pozwól dotrzeć mi znów do Twego serca uwierzę w to ze miłość wszystko zwycięża te kilka chwil które poświęcisz dla mnie słuchając łez na automatycznej sekretarce dlaczego się zmieniłaś nie odwracaj się zobacz jestem tutaj i kocham Cię!” bez skrzypiec! Ale tak to bajer!”- napisał
- ale te skrzypce pasują!- powiedziała Emma
- nie lubie ich, wtedy takie brzmienie jest tajemnicze i straszne- burkną chłopak
- ale pasuje do słów- rzekła dziewczyna
- masz napisany tekst?- spytała Hermiona. Chłopak wyciągną rękę a po chwili miał kartkę w ręku
- ARGH!- wrzasną gdy ja dotknął
- moje własne zaklęcie!- powiedział puszczając kartkę. Wszyscy zachichotali chłopak coś pogadał i wziął ja znowu. Przeczytał i dał dla dziewczyn które połykały każde słowo
- zaśpiewaj nam!- krzyknęła Ginny. Harry zakrztusił się powietrzem i zaczął na niby kaszleć
- ty.. Chyba.. Chora.. Upadłaś.. Na.. Głowę?- spytał rzez kaszel
- nie, no naprawdę!- krzyknęła Ann i Emma pokiwała głową
- nawet nie śnijcie. Ja napisałem tekst, Mike śpiewa, Andru muzyka a Mika pomaga narzeczonemu albo byłemu- powiedział Potter
- no ale teraz, no proszę!- krzyknęła Emma i podeszła do leżącego chłopaka. Ten usiadł przez swoją paranoję i pomału pozwolił aby usiadła mu na kolana. Popatrzył w jej oczy i wziął tekst, zaśpiewał chłopak lecz bardziej mówił. Po tym popatrzył narzeczonej w oczy
- chłopie! Sam bez doświadczeń miłosnych napisałeś taki bajer!?- spytał Syriusz
- ile wypiłeś?- spytał Potter
- no.. E.. cztery whisky.. Trzy piwa… dwa drinki… ale z Remusem i Severusem!- powiedział Black. Dopiero teraz zobaczyli nauczyciela od eliksirów i wilkołaka w kącie i śpiewającego piosenkę Harrego
,, kochaj mnie wtedy coś tam coś tam”
wszyscy oprócz Pottera zaśmiali się ale on to już tradycja. Emma popatrzyła na niego
- bardzo fajna i ładna piosenka. Bardzo dobrze ją znam, wydaje mi się- powiedziała patrząc mu głęboko w oczy
- masz racje- rzekł chłopak spuszczając wzrok
- jest bardzo podobna do mojego życia- szepnął do niej
- kiedy ten moment zapomnienia nastał?- spytała dziewczyna
- nie wiem- wyszeptał cichutko
- a ja wiem, wtedy kiedy byłeś u tego bydlaka. Wtedy to się stało… tylko dlaczego? Dlaczego chcesz wszystko zmieniać?- dopytywała dalej gdy inni słuchali znowu i znowu jego dwóch piosenek
- dlaczego pytasz, może że byłem za słaby.. Może że bałem się… może iż zadam ci ból gdy coś mi się stanie… a zmienić chcę wszystko. Nie chcę być sobą wolę być normalny ale to mi nie dane. Piosenka nie jest do końca o mnie no to nie ty zamknęłaś drzwi przede mną tylko ja przed wszystkimi. Dlaczego?- spytał sam siebie gdy dziewczyna otwierała usta
- nie chciałem abyście cierpieli gdy umrę a to zrobię na pewno- powiedział. Dziewczyna zaczęła szlochać tak że wszyscy spojrzeli na nich
- cicho.. Jeszcze nie teraz.. Jeszcze nie w tej chwili- powiedział po czym Emma spojrzała na niego
- obiecaj mi że do tego nie dopuścisz… że się będziesz starać nie..
- nie obiecam ci tego, nie mogę i nie chcę. Nie wiesz czegoś ważnego bardziej niż to można sobie wyobrazić- rzekł chłopak patrząc nadal. Jej w oczy. Była zrozpaczona
- DLACZEGO!?- wisneła pytanie po czym wybiegła z pokoju do kuchni i tam było słychać jej szloch. Chłopak był zły, machną ręką a radio ucichło a po chwili płytę miał w ręku. Włożył ją do pudełka i chwilę patrzył na nia po czym wyszedł do swojego pokoju. Rzucił się na łóżko i zasnął w sekundę. Śniła się mu walka - lord Voldemort konta on sam. Był jednak starszy o góra Rok i bardziej dojrzały. Za nim stała przerażona Emma a koło niej jego przyjaciele. Walka toczyła się szybko, różno kolorowymi płomieniami palili wszystko co było pod ręką. Nagle coś go walnęło jednak nie zaklęcie, nie w śnie. Obudził się wtedy w nogach siedziała dziewczyna, jego Emma
- przepraszam- wyszeptała cicho. Chłopak otulił ją swoim kocem i pomału położył na swoje łóżko. Sam usiadł koło niej i głaskał ja po włosach
- nadejdzie taki dzień kiedy rozstaniemy się, jednak nie na zawsze na moment w którym nauczysz się żyć a ja poczekam na ciebie tam gdzie pójdziesz jak umrzesz- rzekł i pocałował dziewczynę w czoło. Po czym sam położył głowę koło jej jednak nogi miał na podłodze. Rano Hermiona i Ginny przestraszyły się że nie ma dziewczyny. Obudziły przez to Rona i Newilla który wieczorem bardzo późno przyjechał i zajął byłe łóżko Harrego. Teraz chłopak miał własną sypialnie przez to ze to jego nowy dom. W piątkę zapukali cicho do chłopca drzwi, nie dostali odpowiedzi jednak weszli. Gdy zobaczyli dziewczynę leżącą na łóżku i chłopaka w dziwnej pozycji siedząco- leżącej, posmutnieli. Zawołali cicho Syriusza, Ann i innych domowników a ci tylko westchnęli. Zobaczyli płytę leżącą na łóżku więc wzięli ja i szybko na dole puścili na ful. Chłopak powstał po chwili mówiąc coś o kręgosłupie jednak jak zobaczył Emmę zrozumiał i przypomniał sobie wczorajszy wieczór. Jego piosenka leciała i raniła chłopaka serce za razem. To było uczucie tęsknoty ale za kim!? Emmę miał… ale czy tak jak kiedyś? Taką szczęśliwą i uśmiechniętą? Nigdy nie płaczącą i energiczną? Teraz płacze, rzadko i nie szczerze się uśmiecha! Przez niego, przez Harrego! On ją tak zranił! Kocha go jeszcze po tym wszystkim? Dziewczyna ocknęła się i gdy zobaczyła łzawiącego chłopaka przytuliła się do niego
- kocham ciebie- wyszeptała. Te słowa były teraz najpotrzebniejsze dla niego na świecie
- ja ciebie też- wyszeptał i pocałowali się namiętnie w usta. Wtedy zakon znowu wbiegł i widząc pare zaczął chichotać. Harry całując dziewczynę pokazał im znak śmierci na szyi którzy wiedzieli że trzeba się oddalić. Na obiad zeszło sporo osób
- a więc ogłaszam, że wejście do mojego pokoju jest zabronione wszystkim co do jednego! Jest zabezpieczone zaklęciem Cruccio dla włamywaczy którzy nie mają prawa przebywać tam!- powiedział stojąc nad stołem z groźną miną. Wszyscy przełknęli głośno ślinę. Pomachali głową na tak i zaczęli jeść. Chłopak też usiadł i zaczęły się szepty o jego pokoju i co tam jest tak ważnego. Syriusz był zły że w Jego domu, Jego chrześniak wyprawia takie czary! Następnego dnia pojechali na pokątną po książki a następnego siedzieli i czytali nowe książki. Z nocy na dzień wyjechania do Hogwartu chłopak miał sen z Voldemortem który powiedział że mają zaatakować Hogwart Express. Harry gdy się przebudził od razu postawił cały dom na nogi mówiąc co się dowiedział. Dyrektor i cały zakon od razu deportowali się na stację aby zabezpieczyć dodatkowymi czarami pociąg oraz wysyłając aurorów aby już czekali na uczniów. Było pięć aurorów w wagonie oraz paru leciało na miotle obok. Na razie Stali i pili kawę na pobudzenie. Harry lekko się denerwował ale mocniej Hermiona, Ron i Ginny. Dyrektor miał jechać z nimi w pociągu dla bezpieczeństwa jak i inni nauczyciele Hogwartu. O jedenastej pociąg ruszył i jechał około dwóch godzin bez żadnych zarzutów. W połowie drogi coś zaskrzypiało i usłyszeć można było głosy śmierciożerców znanych dla wszystkich. Harry miał ze sobą pare świstoklików i rozdał dla najbliższych grup ludzi. Potem Sam włączył się do walki, po paru minutach w wagonie został tylko on i Belatrix Lenstange
- no no no Potter, miłe spotkanie. Sam na tylu śmierciożerców! Aurorzy za twoją namową uciekli a ja tutaj mam z tobą się zmierzyć, oh co za zaszczyt!- powiedziała udając zafascynowanie
- mi też jest nie miło- powiedział chłopak i wyjął różdżkę jak i Bella. Po chwili zaczęła się walka na śmierć i życie. Po pół godziny tylko oni walczyli a na tą walkę patrzyli się Aurorzy, dyrektor i inni nauczyciele. Uczniowie byli przeniesieni do szkoły natychmiast. Nikt nie mógł wyjść z podziwu ze chłopak jeszcze walczy. W końcu wypadła mu różdżką. Aurorzy już chcieli zastawić ich ale ten machną ręką aby oddalili się. Bella była zadowolona i rzuciła Cruccio chłopak odskoczył i zaczął ja przedrzeźniać, Aurorzy stali jak wryci że umie tak nastroić jej nerwy. Walczyli chwilę jednak tylko tak ze chłopak odskakiwał. W końcu powiedział
- wiesz, myślałem że Voldemort czegoś ciebie nauczył- po czym machną ręką bez powiedzenia zaklęcia wyleciało i walnęło kobietę, powstała ale była cała posiniaczona
- dość zabawy, Potter- wrzasnęła. Nacisnęła na znak a po chwili pojawił się Voldemort, wszyscy otworzyli usta i rozszerzyli usta a Potter zaczął się śmiać
- no no no … Bella kogo sprowadziłaś?- spytał zadowolony
- Potter, co to ma znaczyć?- spytał Voldemort ale też się uśmiechną. Zobaczył że chłopak nie ma różdżki, jednym machnięciem różdżki Belli nie było
- a wiec może pojedynek?- zaproponował Voldemort
- z miła chęcią, szczerze tylko na to czekałem- powiedział chłopak z kpinnym uśmiechem. Stanęli naprzeciwko siebie po czym zaczęli walczyć, po piętnastu minutach tom nie miał różdżki ale też miał opanowaną magię bezróżdźkową. Walczyli długo a Harry nie uśmiechał się już jak zawsze jednak widać było kpinę na jego twarzy i nie dowierzanie
- oj Voldemorcie, wyszłeś z wprawy- powiedział gdy tom został odepchnięty na okno
- tak ci się wydaje Potter? Mam tyle siły, mocy że mógłbym..
- to zrób to- przerwał mu Potter. Aurorzy i dyrektor z nauczycielami dalej stali jak wryci
- Avada Kadavra- krzykną Voldemort
- Protego- wrzasną wyraźnie Harry. Zaklęcie odbiło się i trafiło Lorda w serce, upadł jednak po chwili znikł. Harry upadł na podłogę jednak z lekkim uśmiechem. Nauczyciele przenieśli go do szkoły a na widok chłopaka nieprzytomnego ale uśmiechniętego zaczęły się szepty
- drodzy uczniowie, jak wiecie zaatakowali śmierciożercy dzisiaj nasz pociąg. Na szczęście przez to że pewna osoba uprzedziła nas przed tym wyczynem mieliśmy zabezpieczony Expres Hogwart więc nikomu nic się nie stało, poważniejszego- dodał wszyscy wtedy popatrzyli na niego
- dobrze, nie ma co wam wmawiać bajek. Pod koniec walki pojawił się sam Voldemort w pociągu- wszyscy podskoczyli, popatrzyli przerażeni na dyrektora
- wezwała go Belatrix bo nie dała rady pokonać naszego ucznia, Harrego Pottera- wtedy wszyscy zaczęli szeptać
- tak, on uratował wielu uczniów jednak sam zapomniał o sobie, potem wysłał aurorów z swojego wagonu do innych a sam zajął się minimum piętnastoma śmierciożercami w tym Belatrix. Walczył z nią w końcu wezwała swojego pana i Voldemort walczył z nim nie z dorosłym czarodziejem- powiedział smutno dyrektor. Hermiona i Ron z Ginny wstali
- usiądźcie, nic mu nie jest- rzekł dyrektor a Gryfoni usiedli
- walczyli minimum godzinę czasu jednak a) bez różdżek bo Belatrix wybiła ją dla Harrego jednak on jak wiecie umie magie bezróżdźkową, a Harry wybił różdżkę dla Voldemorta- rzekł dyrektor a wielka sala była zaskoczona
- b) gdy Voldemort rzucił na niego kadavrę- teraz wszyscy powstali a dyrektor nie chciał kazać im siadać
- Harry wyczarował mocną tarczę i zaklęcie odbiło się i trafiło w Voldemorta- teraz były słychać krzyki radości
- ale!- krzykną dyrektor a wszyscy ucichli
- on nie umarł, na razie jest nieśmiertelny…


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post XV- Owu'temy??!! - Wysłany: Sob 11:21, 06 Maj 2006  
Catherin Potter
Ulubieniec Dumbledora



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: coalisland


... to zaklęcie osłabiło go bardzo mocno, wiele pewnie mocy przeszło na Harrego z niego. A co do Harrego to jest nieprzytomny ale pokonać Voldemorta, Belatrix i innych śmierciożerców samemu to nie lada wyczyn- rzekł dyrektor po czym usiadł a na stołach pojawiło się jedzenie. Po pięciu minutach za drzwiami ktoś krzyczał głośno
- ale mi nic nie jest! On mi nic nie zrobił! Jestem silny i chcę iść do przyjaciół!- po czym do sali wkroczył Potter z nachmurzona i oburzona panią Pomfrey. Albus zaczął chichotać, wszyscy w wielkiej sali wstali i zaczęli klaskać. Potter popatrzył na nich zdziwiony po czym poszedł do przyjaciół
- o co im chodzi?- spytał Emmę, ona roześmiała się i pocałowała chłopca wtedy wszyscy ucichli. Para usiadła i zaczęła jeść za nimi poszli inni choć szeptali cały czas o Harrym, Czarnym Panu lub jego poplecznikach nagle co sali wkroczyła wielka delegacja aurorów, minister magii, aurorów oraz inni Aurorzy i pracownicy ministerstwa. Harry schował się za narzeczona i jej koleżanki jednak to nic mu nie dało bo i tak Aurorzy patrzyli na niego wtedy się wyprostował i udał że nie interesuje go to
- a więc tak, minister, Aurorzy i urzędnicy przyjechali wręczyć order Merlina klasy I dla Harrego Jamesa Pottera- powiedział zadowolony i dumny dyrektor. Chłopak podniósł niechętnie głowę i podszedł do ministra jak mu powiedziano. Pogratulowali mu sukcesu, zrobili pare zdjęć ale na żadnym chłopak się nie uśmiechną. Był bardzo zmęczony co zauważyła Emma gdy chcieli przeprowadzić z nim wywiad
- przykro mi ale musimy już iść- powiedziała, chłopak lekko się uśmiechną i poszedł za nią
- dzięki- szepną w dormitorium po czym rozeszli się do swoich sypialni. Nagle zauważył że leci do niego sowa z paczuszką i listem. Wszyscy chłopcy podbiegli ale gdy zobaczyli że chłopak patrzy na nich odeszli. List był od jego kolegi Andru który nagrał piosenkę:

,, drogi Harry wiem że w Hogwarcie nie będziesz mógł słuchać muzyki
Więc masz tutaj taki bezprzewodowy odtwarzacz na baterie ( ich też daje
Ci sporo Very HappyVery Happy) Mam nadzieje że prezent ci się spodobał J
Andru”

- wszyscy szaleli na ten widok a chłopak szybko wrzucił płytkę i przez przypadek ustawił na ful po czym zaczęła lecieć jego piosenka ,, kochaj mnie”. Wszystkie dziewczyny, chłopcy i nauczyciele zbiegli się i widząc wszystkich rozmarzonych sami się zaczęli przysłuchiwać piosenkom. Harry bowiem miał sporo takich płyt z różnymi piosenkami
- koniec, Harry wyłącz albo przycisz to!- krzyknęła McGonagall jednak nie zła tylko spokojnie
- robimy balangę?- spytał pewien chłopak z pierwszej klasy, wszyscy spojrzeli na niego
- no dla pana Pottera, dzisiaj taki ważny dzień i tyle zrobił że..
- trzeba iść spać- dokończył chłopak. Pierwszak zrobił minę buntowniczą ale wyszedł jak i inni. Emma usiadła koło chłopaka i zaczęła słuchać różnych piosenek jak i inne dziewczyny. Nagle zaczęła lecieć piosenka jakiejś mugolskiej piosenkarki , była szybka i fajna przez co wszyscy zaczęli tańczyć, kiedy chłopak to zauważył wyłączył radio przez co wszyscy zamarli
- dobra noc, jestem zmęczony- powiedział chłopak i wszyscy wyszli oburzeni. Noc minęła spokojnie, cały czas chłopak myślał o wczorajszym dniu i czy Voldemort znowu odzyskał swoje moce. Od tamtego momentu kiedy wygrał czuł się inaczej, dumniej, silniej i mocniej. Kolejnego dnia na śniadaniu przyleciało do niego minimum sto sów, nauczyciele jak i uczniowie patrzyli na złego chłopaka który wszystkie za pomocą różdżki po zobaczeniu palił i burczał cos pod nosem. Czasami tylko Hermiona, Ron, Ginny, Emma i inni jego przyjaciele śmieli się czytając chłopaka listy. W wszystkich znalazł od ministra, różnych gazet. Przyszedł ,,Prorok” dla Hermiony która od razu pokazała mu okładkę a ten zrobił się bardziej zły, Luna dostała ,, żonglera” i też pokazała mu okładkę. Wyszło ze w wszystkich gazetach teraz był na okładce. W końcu miał dość i wszystkie listy znikły gdy machną różdżką i coś szepną. Cały dzień był głównym tematem uczniów i nauczycieli. Nie wiedzieli czy nie kazać mu pisać Owu’temów już w tym miesiącu. Na transmutacji nauczycielka powiedziała
- Potter, dyrekcja wspólnie postanowiła że będziesz pisał w tym miesiącu testy na koniec siódmej klasy- wszyscy zamilkli
- ja się nie zgadzam- powiedział chłopak obojętnie znowu
- ty nie masz tutaj nic do powiedzenia, jesteś na wyższym o wiele poziomie. Transmutacje przecież wiem że umiesz i nie mów że nie umiesz zaklęć czy czarnej magii. Nawet z eliksirów masz same wybitne i zielarstwa. Dyrektor już uzgodnił z komisją że napiszesz test dwudziestego września- dodała i zajęła się lekcją. Wszyscy patrzyli na oburzonego chłopaka, rozumieli decyzję nauczycieli bo był o niebo lepszy ale i zazdrościli mu. Harry całą lekcję był nie przytomny, nie chciał wyjeżdżać z Hogwartu ale może jak napisze testy to będzie mógł w czymś pomóc dla zakonu i wstąpić do niego?- myślał tak kiedy ktoś machał mu przed oczami by się obudził
- jesteśmy spóźnieni dla czarną magie!- krzyknęła Emma po czym szybko wybiegli, spóźnili się ale nikt tego nie zauważył wiec obyło się bez ujemnych punktów. Chłopak na lekcji zawszę był ,, manekinem” na którym można było pokazać tarcze. Nudziło mu się ale cóż.. Nauczyciele zaczęli go przygotowywać do Owu’temów przez co miał trzy razy więcej roboty co inni ale był z tego zadowolony. Chodził teraz do Louisa raz w tygodniu aby pouczyć się z nim i wypróbować zaklęcia. Trzy dni przed jego testem, kuł zawzięcie kiedy nagle przyleciała jego sowa

,, Harry, wiem że nie chciałeś pisać testów ale to dla twojego dobra,
Gdy napiszesz je dobrze będziesz mógł wstąpić do zakonu,
Powodzenia
Albus Dumbledore”

- chłopak westchną i lekko się uśmiechnął. Nadal starał się uczyć dniami i nocami. Nie musiał już chodzić na lekcje w przed tydzień do testu. W dzień Emma i Hermiona były całe zzieleniały za chłopaka, Ron i inni Gryfoni siedzieli jak bladzi a sam chłopak uśmiechnięty
- nie martwcie się o mnie- powiedział po czym wszyscy poszli na lekcje a on został w wielkiej sali bo to tu miał mieć test. Przyszła komisja i dała mu test pierwszo z eliksirów. Harry uważnie wszystko pisał i na koniec mógł szczęśliwy powiedzieć że był prosty i dobrze napisał. Kolejny miał z czarnej magii wiec był pewny że dostanie wybitny. Transmutacja i zaklęcia poszły też wybitnie jednak co do nauk mrocznych, zielarstwa i nauk przeciw wrogowi nie był pewny czy dostanie najwyższą notę. Pisemne poszły mu jednak świetnie. W pory obiadu siedział przy stole nauczycielskim i pisał testy uśmiechając się czasami gdy było coś zupełnie banalnego. Wieczorem miał praktykę z walki wręcz jednak mógł przysiądz że dostał ,, T”. Eliksiry też mu poszły doskonale a zielarstwo jeszcze lepiej. Została mu jeszcze transmutacja i OPCM. Siedział koło dwudziestej i jadł kolacje jak inni po czym gdy wszyscy wyszli miał dwie ostatnie praktyki. Na Transmutacji musiał przenieść z stołu Gryffindoru kwiatka do Slytherinu. Zrobił to nie werbalnie więc liczył na wyższe noty. Na OPCM miał stoczyć małą walkę z wykwalifikowanym Aurorem który miał ocenić jego moce, po piętnastu minut zaciętej walki Auror padł. Nie dowierzał temu co zobaczył
- magia bez różdźkowa, nie werbalna, starożytna, biała, czarna i uzdrowicielska?- spytał stojąc naprzeciwko jego z niedowierzaniem. Chłopak Się zaśmiał po czym dostał pozwolenie na wyjście ponieważ skończył. Za drzwiami czekali nauczyciele i jego przyjaciele. Zrobił minę smutną i wyszedł
- jeżeli to były Owu’temy dla siódmej klasy to ja nie wiem kto ich nie zda- powiedział po czym uśmiechną się szczerze. Wszyscy odetchnęli z ulgą a gdy Auror wychodził popatrzył na Harrego i pomachał głową z niedowierzaniem. Potter zachichotał
- co mu się stało?- spytał Syriusz pokazując na Aurora
- porachowałem mu kości- powiedział chłopak po czym wszyscy stanęli jak wryci
- najlepszemu aurorowi?- spytała Ann z uśmiechem na twarzy. Chłopak nic nie powiedział
- wyniki powinny przyjść za dwa dni- powiedział dyrektor po czym wszyscy rozeszli się. Hermiona, Emma, Ginny i Ron zaprowadzili chłopaka do dormitorium gdzie…
- najlepszego HARRY!- krzyknęli wszyscy Gryfoni oraz paru nauczycieli i osób z innych domów
- eh.. Ale ja urodziny już miałem- powiedział nie udając zaskoczenia
- wiesz, napisać Owu’temy to nie byle co
- Przynajmniej powiesz nam co na nich było
- będziemy wiedzieć do czego się przygotować- mówili siódmoklasiści
- a.. czyli przekupić mnie chcecie?- spytał chłopak srogim wzrokiem
- nie nie nie, jak byśmy śmieli- powiedział irytująco Ron
- właśnie, bo nic nikomu nie powiem- rzekł chłopak i uśmiechną się zgryźliwie. Wszyscy zaczęli jęczeć ale chłopak zjadł szybko pare słodyczy i udał się spać. Kolejnego dnia nie musiał iść na lekcje wiec odprowadził przyjaciół i poszedł do Hagrida. Pogadał z nim godzinkę po czym udał się do biblioteki. Nudziło mu się a teraz powinien mieć eliksiry
- może zrobię niespodziankę dla Snape?- pomyślał i wyleciał z pod książek. Przebrał się machnięciem różdżki i zaklęciem Accio przywołał książki po czym ustawił Się jak inni pod klasą, ci zrozumieli co chce zrobić więc chichotali. Gdy Severus go zobaczył zbladł
- co ty tutaj robisz?- spytał zły
- ja.. Przyszedłem na lekcje- rzekł chłopak poważnie
- nie musisz już…
- ale chcę- rzekł chłopak. Nauczyciel jednak kazał mu iść więc ten to zrobił ale był zły. Poszedł w takim razie do chrzestnych którzy Mieli lekcje z siódmą klasą Hufflepufu i Ravenclawu jednak nie pozwolili mu tam zostać. Chłopak poszedł do sypialni i spakował się bo wiedział że zapewne nie będzie mógł zostać w szkole. Zanim to zrobił, posprzątał i ustawił wszystko tak jak było kiedy wszedł tam pierwszy raz całe dormitorium już zajęte. Wieczór spędzili na słuchaniu muzyki i gadoleniu o czym kolwiek a następny dzień chłopak przesiedział w Hogosmende bo dostał pozwolenie. Gdy wrócił na jego łóżku leżał list
- Z MINISTERSTWA! WYNIKIIII!- krzykną chłopak. Postanowił jednak że otworzy je z przyjaciółmi. Pobiegł do wielkiej sali bo wiedział że tam udadzą się po lekcjach. Znalazł ich i pokazał list. Syriusz i Ann też szybko przyszli i czekali
- Ann, to będzie twój problem- powiedział Harry dając jej list. Kobieta rozerwała i zrobiła się blada-


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post Rozdział XVI- Wyniki i spadek - Wysłany: Sob 11:29, 06 Maj 2006  
Catherin Potter
Ulubieniec Dumbledora



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: coalisland


Panie Potter, o to pana wyniki z testu siódmoklasistów:
Eliksiry: praktyka W teoria W
OPCM: Praktyka W+ teoria W
Zielarstwo: Praktyka W teoria W
Zaklęcia: Praktyka W+ teoria W
Transmutacja: Praktyka W+ teoria W
Nauki Mroczne: Praktyka W teoria W
Nauka przeciw wrogowi: Praktyka W+ teoria W
Walki wręcz: praktyka W- teoria ---
Uzdrowicielstwo: Praktyka W+ teoria W
Te wyniki są najlepsze w skali szkoły od ponad tysięcy lat! Mamy zaszczyt przyjęcia pana do grona dorosłych czarodziei z najlepszymi wynikami na jakie można było Zasłużyć! Uzdrowicielstwo wybrał pan choć się tego nie uczył więc jesteśmy mile Zaskoczeni a OPCM przewyższa pana wymagania( magia bez różdźkowa, nie werbalna, Starożytna, biała, czarna i patronus) Z tymi wynikami może pan spokojnie zostać Aurorem
Jakim z zaufanych źródeł wiemy że chce pan być. Ze względu na to że pisał pan rok wcześniej od Innych, ma pan jeszcze szanse na zapisanie się do szkoły aurorskiej która zacznie się w styczniu Kolejnego roku. Więcej informacji zdobędzie pan u ministra Aurorów lub ministerstwie magii I czarodziejstwa. Jeszcze raz gratulujemy panu wspaniałych wyników
Z poważaniem Komisja Egzaminacyjna

- wszyscy zamarli przy stole Gryffindoru. Za nimi poszły inne domy i nauczyciele
- boże Harry! Gratulacje!- krzyknęła Ann i przytuliła chłopaka który siedział i patrzył się w jedno miejsce
- czy oni przysłali moje wyniki?- spytał i wziął kartkę. Gdy przeczytał otworzył usta, zaczęły się szepty
- HARRY MA WSZYSTKIE WYBITNE I WYBITNE PLUS!- krzykną Ron na całą wielką sale. Wszyscy nauczyciele wstali i pobiegli zobaczyć jego wyniki, uczniowie siedzieli jak wryci gdy Gryffindoru skakał z radości! Nauczyciele nie wierzyli jeszcze w wyniki chłopca który przeżył
- Harry masz lepsze wyniki niż ja w twoim wieku!- powiedział dumny dyrektor z chłopaka. Wszyscy składali mu gratulacje jednak on Się już nie uśmiechał, westchnął i szybko udał się do sypialni przyciągając wzrok wszystkich na niego. Gdzie kolwiek szedł słyszał gratulacje jednak nikt nie pomyślał że teraz musi opuścić Hogwart na zawszę, swój dom w którym przeżył tyle niebezpiecznych ale i śmiesznych przygód. Nauczycieli, szlabany, prace domowe, nauka i najgorsze Przyjaciół! Ktoś wszedł do sypialni
- czemu się nie cieszysz?- spytał Syriusz
-bo nie chcę opuszczać Hogwartu, nie teraz- rzekł chłopak smutno
- czy ostatnio śnił ci się Voldemort?- spytał Syriusz
- eh.. On mi się śni co noc. Ale to nie o niego chodzi, nie chce opuszczać przyjaciół, ciebie, Ann i innych. Nie chcę się z tąd wynosić bo czuję się tutaj bezpiecznie- powiedział chłopak teraz odwrócony do chrzestnego
- miałem ci to przekazać gdy napiszesz ,, dobrze” ten test. To jest testament Lili i Jamesa. Miała być to twoja nagroda. Temu że napisałeś
,, wybitnie” jestem pewien że rodzice chcieli by abyś w końcu otrzymał to co się tobie należy- rzekł Syriusz i dał dla Harrego słotą kopertę
- To jest kopia, oryginał jest w ministerstwie. Przeczytaj- dodał po chwili. Chłopak otworzył ale patrząc na uśmiechniętego chrzestnego


,, Ja Liliann Evans- Potter oraz mój mąż James Potter z własnej i nie wymuszonej woli przekazujemy cały swój majątek czyli:
- skrytkę 415 w banku Gringotta
- dom w dolinie Godryka
- posiadłość w Szkocji o nazwie Potter’s Dunoma
Dla Harrego Jamesa Pottera, naszego syna. Dopóki nie stanie się pełnoletni jego majątkiem niech zarządza Syriusz Black oraz niech to on będzie jego opiekunem w razie naszej śmierci.
Świadek: Syriusz Black Remus Lupin
Właściciele: James Potter Liliann Evans-Potter


- gdy chłopak skończył czytać popatrzył się na chrzestnego
- czyli masz dwie chałupy, stary- powiedział Syriusz aby go dogryźć
- jedna jest w dolinie Godryka i jest już przygotowana do twojego przyjazdu ponieważ cały czas dopóki ty żyjesz pare skrzatów tam się domem opiekuje. Druga posiadłość w Szkocji jest można tak powiedzieć.. Wielka.. Dlatego jutro może będziemy mogli się tam udać. Mówię przygotuj eliksir uspokajający bo jak ja zobaczyłem ten zamek to zemdlałem i Lili z Jamesem i Remusem cucili mnie piętnaście minut- rzekł Syriusz
- dobra teraz ja idę, masz się spakować choć widzę że już spakowany- dodał po chwili ciszy
- tak, gdzie pojedziemy?- spytał Potter smutno
- na razie na Grimley Place, zakon chce ci pogratulować no i przyjąć jak już wiesz. Wieczorem może przeniesiemy się do twojego domu w dolinie- powiedział Black po czym wziął bagaże chłopaka i wyszedł, za nim zrobił to Potter. Wszyscy patrzyli na niego, w końcu podbiegła Emma, Hermiona, Ginny i Ron i Newill
- tty…. Wyjeżdżasz?- spytała panna Campbell
-ychy, skończyłem edukacje więc zaczynam życie po szkole- rzekł chłopak jednak nie zbyt przekonany
- a Voldemort, przecież on ciebie ściga a ty chcesz wyjść z najbezpieczniejszego miejsca na świecie?- spytała Hermiona, wszyscy zamilkli
- tak, właśnie tak zrobię. Wyjdę mu naprzeciw- powiedział chłopak
- jasne pójdziesz do niego i powiesz że chcesz walczyć na śmierć i życie..- powiedział kipnnie Ron
- wiesz, uczysz się leglimencji- powiedział Potter. Chłopak zbladł jak i inni
- a gdzie jedziesz?- spytała cicho Ginny
- na razie do ZF a potem… do swojego domu- rzekł chłopak po czym dał im kawałek papieru z testamentem rodziców. Wszyscy otworzyli usta gdy zobaczyli ale już po chwili byli smutni
- a) masz pisać do nas codziennie b) przychodzić do Hogosmende gdy będziemy Mieli wyjścia c) spróbować na zamierać na weekendy d) jutro przyjedziemy zobaczyć chałupę- powiedziała Emma i pocałowała chłopaka namiętnie, temu zrobiło się smutno
- muszę..
- tak- powiedział Syriusz zanim chłopak skończył pytanie. Przyjaciele odprowadzili go do wyjścia gdzie stała już rada pedagogiczna z dyrektorem i paroma Aurorami z Zakonu
- a wiec Miłych wakacji, Potter- powiedział pierwszy szczęśliwy Snape, wszyscy zachichotali
- mi też jest miło że to moje ostatnie spotkanie z panem- powiedział chłopak jednak bez przekonania. Wszyscy teraz już się zaśmieli. Chłopak wyjął różdżkę i ja machną a bagaże znikły bez wymowy zaklęcia. Pożegnał się szybko i podziękował za edukacje po czym świstoklikiem przeniósł się do Zakonu Feniksa. Wszyscy rzucili się na niego z gratulacjami przez co godzinę czasu zmarnował. W końcu dyrektor zaczął
- witam na kolejnym zebraniu, dzisiaj dochodzi do nad nowy członek Harry Potter który jeszcze niedawno musiał podsłuchiwać zebrania- wszyscy zachichotali
- to było dwa lata temu- szepnął chłopak
- a więc tak, ktoś musi namówić Heliopaty aby przyłączyły się do nas lub po prostu nie przyłączyły się do Voldemorta
- ale te stwory nie istnieją- rzekł Snape
- ostatnio widziane były podobno w północnej Portugali, popaliły sporo lasów przez co mugole Mieli problem. Ostatecznie chyba ministerstwo tamtejsze złapało z dwóch- powiedział Remus
- tak, to są potężne stworzenia. Palą wszystko co jest w zakresie ich wzroku- powiedział jakiś mężczyzna jakby nie wiedział czy Potter to wie
- wystarczy jednak jedno zaklęcie i po nich- powiedział Harry obojętnie. Wszyscy spojrzeli na nie
- jeszcze powiedz że..
- umiem je- dokończył chłopak do kpinnego zdania swojego byłego nauczyciela od eliksirów. Snape tylko burkną coś w stylu ,, jasne-nowy-wszystko-wiedzący”
- te stwory boją się wody, straszy ich każde zaklęcie na wodę jednak nie zabija. Zaklęcie zabijające może wyczarować jedynie prawdziwy czarno księżnik ponieważ jest potrzebna tarcza wodno mrożąca. Zaklęcie nie jest wymagające od czarno maga jednak od biało magów morze wydobyć całą magię- rzekł Harry, wszyscy spojrzeli na niego
- czyli uważasz, że jedynie czarno mag może pokonać
- uśmiercić- poprawił Harry
- Heliopaty- dokończył Remus
- tak, uważam że czarno mag powinien umieć albo osoba z mocami czarno magicznymi- powiedział Potter
- mówiłeś że ty..
- ja jestem czarno magiem w połowie- powiedział chłopak z lekkim uśmiechem, wszyscy spojrzeli na niego
- to jest sprawa pomiędzy Voldemortem a Harrym, Tom oddał większość swoich mocy magicznych dla niego podczas próby zabójstwa szesnaście lat temu- rzekł dyrektor, wszystkim szczęki spadły
- czyli TEN chłopak ma taką moc jaką ma Czarny pan?- spytał jeden z uczestników zakonu, Harry uśmiechną się
- nie całkiem- powiedział dyrektor z uśmiechem
- na pewno nie odziedziczyłem niektórych skłonności- szepną chłopak do siebie choć wiele osób popatrzyło na niego
- po prostu, w tej chwili Harry i Voldemort maja takie same moce- powiedział Dumbledore, wszyscy spojrzeli na chłopaka
- nie takie same- powiedział chłopak
- ja nie zabijam- dodał chłopak lekko pod denerwowany
- no tak, ale to bardziej czyny niż moce. Voldemort przecież nie był od dziecka zabójcą choć... Eh.. On był od początku dziwny całkiem inny niż ty Harry dlatego TYLKO moce oddał ci- rzekł dyrektor
- oddał na przechowanie- burkną cicho chłopak teraz wszyscy na niego spojrzeli
- oj Harry, my tu gadu gadu a jest dużo roboty- powiedział dyrektor aby dali już spokój temu tematu
- a wiec Heliopaty działają na czarno magów, czyli kto… o nie- powiedział Syriusz gdy Harry się uśmiechną
- ale..
- nie- powiedział Syriusz
-dlaczego?- dopytał Snape zadowolony że może go już nie zobaczy
- bo on jest w wielkim zagrożeniu
- jak wszyscy
- jesteś młody
- ale pełnoletni
- nie znasz się na magii
- nie jestem głupi a wręcz odwrotnie! Zdałem Owu’temy, jestem pełnoletni i do tego mam wolne!- kłócił się Potter z Blackiem.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post Rozdział XVII- Moje własne domy? - Wysłany: Sob 11:56, 06 Maj 2006  
Catherin Potter
Ulubieniec Dumbledora



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: coalisland


Syriusz usiadł w fotelu zły
- a wiec..- powiedział Harry
- no chyba jak tak, to masz pierwsze zadanie- powiedział Dumbledore jednak niepewnie
- czy jest szansa że w tej podróży spotkam Tomeczka?- spytał Harry uśmiechnięty, wszyscy zakrztusili się powietrzem
- eh.. Zawsze jest zagrożenie- powiedział Remus Lupin
- świetnie! Może dam mu nauczkę- powiedział chłopak a ostatnie słowa wyszeptał i usiadł też. Syriusz i Ann patrzyli na niego źli
- nie bójcie się! Znam zaklęcia na te stwory bo uczyłem się o nich!- powiedział chłopak gdy zostało już tylko pare osób
- ale jesteś młody i najbardziej zagrożony!- powiedziała chrzestna
- nie martwcie się a będzie dobrze- rzekł chłopak. Pani Wesley namawiała Dumbledore aby wycofał chłopaka ale ten był nie ugięty
- ale jak czarny pan będzie pierwszy? Albo w tej samej chwili będzie tam? Albo…
- Molly, chłopak jest doświadczony. Pokona Voldemorta jak i ich sługusów- powiedział Dumbledore i deportował się
- dobrze, to teraz pokarze ci twój dom w Dolinie Godryka. Teleportuj się na cmentarz, teraz gdy jest tam ciemno nikt nie chodzi- powiedział Syriusz a po chwili mężczyzna z narzeczoną i chrześniakiem szli główną drogą. Doszli do domu, wyglądał uroczo. Był biały i miał wielki ogród z kwiatami.
Gdy weszli do środka pięć skrzatów od razu zajęło się jego rzeczami i przygotowało mu sypialnie. Dom był duży jak dla niego ale Syriusz powiedział że drugi jest jeszcze większy. Ten miał pięć sypialń, jadalnie, kuchnie, dwie łazienki, gabinet, salon i laboratorium do eliksirów. Wszystko było jak nowe, czyste bez choć najmniejszego kurzu. Widać było że te skrzaty naprawdę napracowały się. Po zjedzeniu kolacji szybko poszli spać ( Ann i Syriusz zostali na ta noc u chłopaka). Rano Syriusz wytłumaczył Potterowi wszystko o domach i zadaniu dla zakonu. Bał się o chrześniaka jednak nie mógł mu kazać wycofać się choć chłopak i tak by tego nie zrobił. Była sobota wiec Syriusz i Ann mogli spokojnie wyjechać do Szkocji pokazać dom dla chłopaka. Po zjedzeniu obiadu Mieli się przenieść świstoklikiem do zamku. Gdy złapali na trzy Potter poczuł znajome szarpnięcie w pępku i wylądował w zielonej trawie. Nie mógł uwierzyć w to co zobaczył, był to powalający zamek który od razu przypadł chłopakowi do gustu. Miał wiele wieżyczek które dodawały uroku całemu krajobrazowi
- witaj Harry, w swoim domu- powiedział Syriusz i zobaczył rozdziawioną buzie chłopaka i oczy które o mały włos nie wychodziły z orbity
- wow.. Ale chałupa, czy moi rodzice w niej mieszkali ze mną.. A może byli królami?- spytał Harry, oby dwoje zaśmieli się
- nie, ale chodźmy. To nie nanoszalny budynek czyli widzą go tylko ci co chcą widzieć. Chodźmy- powiedziała Ann i weszli schodami do domu. W drzwiach stała młoda dziewczyna maximum dziesięciolatka
- dzień dobry panie Potter- powiedziała i szybko schowała się pewnie za ojca. Był to, jak Se chłopak domyślił kamerdyner. Było tam też piętnaście skrzatów i kucharka które na raz powiedziały ,,dzień dobry panie Potter" Pokazały najpierw cały dom: dwadzieścia sypialni z łazienkami, biblioteka dwa razy większa niż w Hogwarcie oraz druga pięć razy taka jak poprzednia jednak ukryta w głębi zamku. Laboratorium do eliksirów wielkie i mniejsze, kuchnia, jadalnia, dwa salony- główny i pod główny. Sala obradowa oraz pare pomieszczeń pustych. Była też tam klasa specjalnie do OPCM i zielarstwa. Z tyłu domu było boisko do Quiditha oraz szklarnia. W wielkim ogrodzie było mnóstwo kwiatów różnych kolorów oraz drzew. Cały budynek był wspaniały i tajemniczy, sypialnia chłopca mieniła się w kolorach Gryffindoru. Wszystko było czerwone z dodatkami złota
- czy jest tutaj jakaś młodzież?- spytał chłopak skrzata który miał go odprowadzić do pokoju i pokazać zamek
- jest panna Anna Deverson która ma sześć lat oraz Milena Deverson która jest w pana wieku- rzekł skrzat i ukłonił się zgrabnie
- acha, a kim oni dokładnie są?- spytał chłopak patrząc na krajobraz z jego wieży gdzie znajdowała się sypialnia
- to są córki lokaja, w tym roku Milena skończyła szkołę w Beuxbaton (nie wiem jak to się pisze Razz) i przyjechała tutaj, szuka pracy gdzieś w okolicy. Młodsza panna na razie tutaj mieszka i jej ojciec ją uczy- powiedział skrzat uprzejmie
- dobrze, doskonale- rzekł Harry i się uśmiechną
- przygotuj pięć sypialń dla moich gości którzy mam nadzieje dzisiaj przyjadą- powiedział a skrzat znikł. Potter zbiegł na dół choć trzy razy nie wiedział gdzie idzie doszedł do salonu gdzie..
- Ann, Syriusz możecie raz w życiu przestać się ślinić?- spytał Potter, narzeczeni odskoczyli od siebie
- ha ha ha- udał Black
- czy myślicie że Hermiona, Ginny, Ron i Emma mogli by przyjechać na weekend czyli od dzisiaj do jutra?- spytał chłopak
- nie wiem, pewnie tak. Musiał bym iść..
- dzięki- powiedział Harry uśmiechając się przez co Syriusz zrozumiał że musi iść do dyrektora i poprosić go o zgodę. Gdy Ten się deportował Ann rozłożyła się wygodnie na fotelu
- a wiec ja idę pomóc Syriuszowi- rzekł chłopak i znikł. Pojawił się pod bramą do szkoły po czym wszedł, spotkał Blacka w wejściu z dobrą wiadomością. Poszli do wieży gdzie Harry krzykną w pokoju wspólnym
- GRENGER, DWAJ WESLEYE, CAMPBELL!- wszyscy podskoczyli a czwórka przyjaciół wybiegła
- HARRY!- krzyknęli i zaczęli dusić go
- dobra, spakujcie pare rzeczy. Zabieram was na weekend- powiedział chłopak, wszyscy Gryfoni byli zazdrośni o tych czterech uczniów. Po chwili Mieli torby, Syriusz dał świstoklik i znaleźli się w ogrodzie. Gdy Emma to zobaczyła upadła jak i Ginny, Ron był blady jak ściana a Hermiona uśmiechnięta
- kogo to pałacyk? A gdzie twój dom?- spytała
- to jest mój dom- powiedział Harry i pokazał na zamek. Dziewczyna upadła na dwie koleżanki
- o mój boże!- krzykną Ron gdy zobaczył stadion do Quiditha. Od razu pobiegł nie zważając że Harry krzyczy
- uważaj! Tam jest pies!- nagle chłopak zatrzymał się bo zobaczył czarnego wielkiego psa
- SYRIUSZ!- krzykną chłopak i podbiegł
- to nie Syriusz!- wrzasnęła dziewczyna w białym stroju. Ron popatrzył na nią i aż ślinka mu poleciała
- Milena Deverson, mój ojciec pracuje w zamku pana Pottera- powiedziała z dumną miną
- Ronald Wesley, najlepszy przyjaciel Harrego- powiedział jak zahipnotyzowany
- Ron! Nie uciekaj kolejnym razem bo to nie jest Syriusz tylko pies obronny!- warkną Harry
- eh. Ty pewnie jesteś Milena?- spytał Harry
- zgadza się, a pan?- spytała dziewczyna
- Harry Potter- powiedział chłopak, dziewczyny wybałuszyła oczy
- o dzień dobry panie Potter- powiedziała nadal dumnie ale i jakby była zła na niego
- Harry… mów mi Harry- rzekł chłopak. Emma była lekko zazdrosna jak i Ginny z Hermiona. Podeszła i pocałowała chłopaka, blondynka zesmutniała jednak i tak patrzyła na chłopaka i udawała mądrzejszą, ładniejszą i atrakcyjniejszą
- Harry! Mogę iść na boisko?- spytał Ron
- ychy- rzekł Potter a Wesleya już nie było. Blondynka stała i świdrowała swoimi oczkami jakby chciała Harrego porwać
- a więc na którą godzinę ma być obiad i na ile osób?- spytała. Chłopak spojrzał na narzeczoną
- na siedemnastą i na pięć osób- powiedziała Emma. Blondynka spojrzała na chłopaka
- coś jeszcze?- spytał gdy dziewczyna nawet się nie ruszyła
- eh.. Nie. Mam tylko pytanie, czy zostanie pan tutaj na stałe?
- to znaczy, od stycznia pójdę do kolejnej szkoły aurorskiej no i często też będę w Londynie- rzekł chłopak. Blondynka odeszła w zgrabny sposób a gdy zniknęła Emi powiedziała
- nie podoba mi się, jest taka fałszywa
- i ładna- powiedział Harry jednak dostał po głowie wiec się zaśmiał
- zazdrośnica- szepną jej do ucha
- ja.. Ja.. Nie..- tłumaczyła się jednak chłopak już się lekko uśmiechał kipnnie. Po obejściu całego domu, poszli na obiad przy czym usłyszeli krzyki
- TO NIE MOJA WINA ŻE TUTAJ TRZEBA MIEĆ SAME WYBITNE!- krzyczała Milena
- cicho bądź, to nie twój dom- powiedział jej ojciec choć byli w innym pokoju
- ale ja chcę mieć prace a nie siedzieć tutaj!- powiedziała przez płacz
- na razie opiekuj się siostrą, twoja matka tak chciała!- rzekł mężczyzna
- ale z moimi wynikami z Beuxbaton?! Ja tam bym miała świetną prace a w tym kraju nie mogę być Aurorem bo nie zaliczyłam OPCM na W, Uzdrowicielem bo miałam P nie W!- mówiła dziewczyna po czym wybiegła do pokoju gdzie była młodzież
- prze..przepraszam- wyjąkała i wybiegła z jadalni. Nikt nic nie mówił w jej sprawie bo na twarzy Emmy była wyraźna satyksfacja. Hermiona gdy zobaczyła biblioteki i sale do nauki nie chciała wracać
- ja nie chce! Ja tu zostaje!- krzyczała gdy musieli już jechać. Uczepiła się szafki z książkami i nie chciała puścić
- ale taka jest też w Hogwarcie!- mówił Ron choć ta a szkolna różniła się o wiele
- ALE JA CHCĘ TĄ!- krzyknęła
- jak chcesz- powiedział Harry, machną ręką a półka zniknęła. Dziewczyna rozkazem dotknęła świstoklik i pojawili się w wieży Gryffindoru
- jak mogłeś! Tam było tyle wspaniałych, pięknych, nowych, starych, mądrych książek!- krzyczała Hermiona na Harrego, wszystkiemu przyglądał się cały dom Gryffindoru
- Hermiona, jesteśmy już w Hogwarcie- przypomniał jej Ron, wtedy obejrzała się i poczerwieniła
- Harry, ja chcę wrócić tam!- błagała dziewczyna
- jeszcze nie jedno krotnie tam przyjedziesz. Wtedy zamkniesz się w bibliotece na całe doby a ja nawet nie pisnę słówkiem- powiedział Potter, wtedy zrozumieli dopiero że chodzi o bibliotekę. Wtedy wbiegła McGonagall
- kto tak krzyczał?- spytała, za nią przybiegł Snape. Wszyscy pokazali na pannę Grenger
- bo ja chcę jechać do biblioteki tej w tym pięknym zamku- powiedziała rozmarzona, Ginny, Ron i Emma padli i wili się z śmiechu. Harry stał i z trudem opanował wybuch śmiechu ale pare razy gwałtownie wciągną powietrze
- ten wspaniały zamek, to chodzi o mój dom?- spytał a dziewczyna pomachała głową. Chłopak już nie mógł, też padł i śmiał się w niebogłosy. Nikt by nie przypuszczał ze to ten sam Potter co w tamtym roku
- z czego się śmiejecie? Tam było ich miliony, wielkich, mądrych, ślicznych- i zaczęła wymawiać inne przykłady
- ale co jest takie?- spytał Snape wkurzony
- KSIĄŻKI!- krzyknęli wszyscy w Gryffindorze. McGonagall upadła na ściane, Snape otworzył usta. Teraz Gryfoni wszyscy się wili z śmiechu
- przecież masz bibliotekę w szkole- powiedziała Minerwa
- ale tam jest miliony, razem może dwadzieścia milionów!- krzyknęła, wszyscy zamilkli
- gdzie?- spytał Snape
- w Harrego domu! Zamku, pałacu! Proszę zabierz mnie tam i daj klucz do biblioteki i zostaw mnie tam w spokoju na pare lat!- krzyczała szarpiąc Harrego
- cicho już, przecież to mnóstwo papieru nie zniknie!- powiedział po czym znowu zaczęli się śmiać
- jesteś nie czuły, z czego nauczyłeś się do Owu’temów?- spytała dziewczyna oburzona
- z książek?- spytał chłopak aby jej nie zdenerwował
- właśnie! Mogę?- spytała
- nie!- krzykną Ron
- ja też chcę tam jechać ale.. A) Ale to Harrego chałupa b) my musimy się uczyć c) mamy szkołę- powiedziała Ginny uspakajając Hermionę
- jak ja to przeżyje? Bez tych książek? One będą mi się całą noc śniły- zaczęła jęczeć
- panno Grenger, proszę nie przesadzać! Pan Potter będzie pani dawał książki- powiedziała McGonagall, Hermiona się uśmiechnęła
- a więc Harry, masz mi przywieźć całą tą półkę do której się przywiązałam- wszyscy Gryfoni zaczęli się śmiać jak i nauczycielka jednak szybko spoważniała
- no i ta obok o..
- wiesz, mam lepszy pomysł!- powiedział Ron, dziewczyna rzuciła na niego srogie spojrzenie
- niech tą całą bibliotekę do wielkiej sali deportuje- powiedział Ronald, Gryffindoru zaczął wic się z śmiechu. Teraz nawet Snape zachichotał pod nosem
- to nie głupi pomysł- wyszeptała, chłopak się przeraził
- wiesz Hermi, ty chyba masz gorączkę a ja mam ee.. Trudny dzień jutro? Bo będę musiał… spać?- spytał chłopak, wszyscy wybuchli śmiechem
- wiec wiesz.. Ja Se już wrócę do domu i zacznę swoją pracę dokonywać- powiedział ostrożnie, teraz Gryffindoru cały wił się w śmiechu, wychowawczyni musiała wyjść by nie wybuchnąć śmiechem a Severus chichotał nagle ktoś krzykną
- HARRRY!- była to Hermiona
- co?- spytał Potter
- zapomniałam odrobić pracy domowej! O tych heliopatach!- wrzasnęła i zaczęła biegać i szukać piór i pergaminu z książkami a po pięciu minutach siedziała i pisała
- Heliopaty… duchy ognia… wyglądają jak człowiek w czerwonych ubraniach?- spytała siebie i spojrzała na książkę
- RON! Co twoje wypracowanie robi u mnie? Kto napisał takie ibzdety!?- spytała
- pa- powiedział Harry, pocałował Emmę i świstoklikiem zniknął. Poszedł do biblioteki wziął pare książek o heliopatach dla siebie a resztę wysłał deportacją do wieży Gryffindoru
- patrzcie! Naprawdę mi przysłał wiele książek o tych stworach!- krzyknęła uśmiechnięta. Snape prychną tylko pod nosem
- gdzie chłopak jest że ma do dyspozycji większą bibliotekę niż w szkole?- pytał sam siebie w myślach jednak nie dostał odpowiedzi. Następnego dnia musiał dać dodatkowe punkty dla Gryffindoru i ujemne dla Slytherinu za prace domową. Teraz dał im napiłaś na dwadzieścia cali wiadomości o Ognistej Weroni. Do tego na zaklęcia Mieli napisać esej o zaklęciach czyszczących i na transmutacje długie wypracowanie o znikaniu zwierząt i ich wyczarowywaniu. W tym samym czasie, Harry nie wiedział co z sobą zrobić. Napisał już plan tego tygodnia:
PONIEDZIAŁEK: - Iść do ministra aurorów i zapisać się na studia Aurorskie
- wyspać się za wszystkie czasy
- uporządkować wszystkie sprawy w ministerstwie
WTOREK:- spać
- spać
- spać
ŚRODA:- iść na zakupy na pokątną ( kupić rzeczy potrzebne do szkoły aurorskiej)
- spakować się w podróż
- wieczorem świstoklikiem przenieść się do Portugali północnej
CZWARTEK:- kupić upominki dla znajomych
- rozejrzeć się w okolicy
PIĄTEK:
- rozejrzeć się po okolicy
- wieczorem wyruszyć do lasu Helioptaów
- namówić stworzenia do przejścia na ich stronę
SOBOTA:- zatrzymać się na noc u tych stworów ( paranoika przed mrokiem)
- wrócić i od razu powiedzieć o wynikach dla dyrektora
- wrócić do domu
- wyspać Się
NIEDZIELA:- odpocząć
- spędzić czas na szkolnych błoniach z przyjaciółmi
- pomóc w odrabianiu lekcji znajomym
- chłopak zaśmiał się. Właśnie było południ, wiec musiał iść do ministerstwa. Ubrał się w normalny strój i teleportował do środka. Na jego widok wszyscy podskoczyli i zaczęli szeptać. Ten jednak szedł w stronę biura aurorów. Zapukał i dostał odpowiedź do wejścia
- dzień dobry, chciałem się dowiedzieć gdzie się zapisuje na studia Aurorskie- zaczął chłopak
- witam panie Potter, trzeba uzupełnić formularz. Dostanie go pan u sekretarki, słyszałem o pana wynikach więc może być pan pewny że przyjęty zostanie w najlepszej grupie- powiedział minister uśmiechnięty
- dziękuje- rzekł chłopak i wyszedł. Sekretarka dała mu formularz który chłopak natychmiast uzupełnił:


**************************



Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post Rozdział XVIII- zadanie! - Wysłany: Sob 12:28, 06 Maj 2006  
Catherin Potter
Ulubieniec Dumbledora



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: coalisland


- imię i nazwisko: Harry James Potter
- urodzony: 31 lipca 1981roku
- zamieszkanie: Dolina Godryka 16
- inne zamieszkanie: Potter’s Dunoma; Szkocja
- wyniki sumów:
Astronomia: P; Wróżbiarstwo: Z; Eliksiry: W
OPCM: W; Zaklęcia: W; ONMS: W
Transmutacja: P; Historia magii: Z
Zielarstwo: W
- wyniki Owu’temów:
Eliksiry: praktyka W teoria W
OPCM: Praktyka W+ teoria W
Zielarstwo: Praktyka W teoria W
Zaklęcia: Praktyka W+ teoria W
Transmutacja: Praktyka W+ teoria W
Nauki Mroczne: Praktyka W teoria W
Nauka przeciw wrogowi: Praktyka W+ teoria W
Walki wręcz: praktyka W- teoria ---
Uzdrowicielstwo: Praktyka W+ teoria W
Dodatkowe zdolności: magia bez różdźkowa, nie werbalna,
Starożytna, biała, czarna i patronus
Statystyka ocen: sumy- 76% Owu’temy- 100%
- gdy uzupełnił oddał dla kobiety, dopiero wtedy dowiedziała się kim chłopak jest jednak zanim co kolwiek powiedziała Potter znikł. Poszedł do ministra aby jak można dostać zgodę na świstokliki i zdanie szybciej testów teleportacyjnych ( na razie robi to przeciw prawu). Gdy doszedł do drzwi tam czekała już sekretarka
- imię i nazwisko?- spytała-
Harry Potter- rzekł chłopak. Ta podskoczyła i od razu wpuściła chłopaka. Minister podskoczył gdy go zobaczył
- pan Potter, miło mi- powiedział minister który jak na razie najbardziej pomógł społeczeństwu ze wszystkich
- mi także, chciałem dostać zgodę na produkcję świstoklików i zdanie testu na teleportacje- powiedział Harry
- ach, tak. Dobrze a więc testy może pan zdać jeszcze dzisiaj bo wiem że pan doskonale umie a co do świstoklików to tak samo- rzekł grzecznie minister
- dziękuje- rzekł chłopak. Wyszedł i zgłosił się znowu do kobiety która kazała mu iść do instruktora który go sprawdzi. Po pół godziny Harry miał licencje na świstokliki, teleportacje oraz czyste sumienie co do spraw w ministerstwie. Gdy deportował się do domu, od razu zobaczył swoją sowę z listem. Wziął go szybko i przeczytał na głos do siebie:
Drogi Harry!
Ja z Ronem, Emmą i innymi siódmoklasistami z Gryffindoru
Mamy do ciebie prośbę. Musisz nam przysłać wiadomości o:
- zaklęciach czyszczących
- ognistej Weroni
- wyczarowywaniu i znikaniu zwierząt
To jest petycja od wszystkich Gryfon z twojego kochanego domu
GRYFFINDORU! Pomóż nam po Snape spuści nam manto!
Z poważaniem: Wesley, Grenger, Campbell, Thomson, Longbottom, Lovegood, McCormac, Patil.
P.S za wczorajsze wypracowanie dostaliśmy plus 35 punktów od SNAPE!
Slytherin dostał minus tyle! Razem w całym dniu tylko siódma klasa dostała
Plus 150 punktów oraz minus 10! Dostaliśmy pochwałę od nauczycielki że
Jak będziemy się tak uczyć to szybciej będzie wyjście do Hogosmende!
Emma mówi że ciebie kocha ( wzruszające)
Ron mówi żebyś pozwolił drużynie Gryffindoru ćwiczyć u siebie bo dzisiaj
Podchwytem ślizgoni zajęli im boisko.
Ginny mówi żebyś przysłał jej książkę o Lili Kornwalijsko- błotnej ( na eliksiry)A ja chcę iść do twojej biblioteki!

- chłopak zaśmiał się szaleńczo ale pobiegł szybko do biblioteki. Znalazł książki po czym ułożył je w rządku
- eh.. Przejadę się do Hogwartu- pomyślał po czym z książkami teleportował się pod bramę szkoły. Gdy wchodził spotkał Snape-
dzień dobry- powiedział chłopak a nauczyciel tylko coś szepną. Gdy wszedł do dormitorium krzykną
- korepetycje za darmo!- siódmoklasiści rzucili się na niego za co chłopak im wyczarował książki. Zostawili go i w sekundę byli w książkach poszukując wszystkiego co najlepsze. Nawet inne młodsze klasy zaciekawiły się książkami i zaczęły oglądać choć obrazki. Gdy McGonagall to zobaczyła uśmiechnęła się
- Potter a ty tutaj zamieszkasz?- spytała gdy zobaczyła chłopaka
- nie pani profesor, musiałem im pożyczyć książki. Nie rozumiem nauczycieli, przecież oni później muszą to sprawdzać i siedzieć po nocach. Uczeń ma napisać jeden esej a nauczyciel sprawdza ich dwadzieścia pare- rzekł chłopak, nauczycielka pomyślała
- masz racje, coś w tym jest. Wreszcie ktoś docenił nauczycieli- powiedziała
- nieźle gadasz, może nie zada nam jutro pracy domowej- szepną mu do ucha Ron
- a skąd wiedziałeś że potrzebują pomocy?- spytała nauczycielka
- dostałem petycje- powiedział, nauczycielka zakrztusiła się powietrzem a Harry pokazał mu list
- kochanego domu Gryffindoru …- powiedziała nauczycielka i zaczęła się śmiać
- ładnie to stawiać kolegę w takiej sytuacji? Petycji nie można nie posłuchać- powiedziała i wyszła
- Emi ja też ciebie kocham ale.. Już lecę- powiedział chłopak pocałował narzeczona
- jutro około ósmej rano tutaj przyjadę po książki- powiedział i świstoklikiem przeniósł się do swojego zamku. Jak miał w planie wyspał się za wszystkie czasy, wstał koło ósmej po czym ubrał się i normalnie poszedł do szkoły. Wziął z dormitorium książki i znowu wrócił jak gdyby nigdy nic. Gdy wrócił skrzaty miały ustawić książki tak jak powinny być a on sam poszedł spać. Spał bardzo długo bo gdy się obudził siedziała koło niego blondynka a za oknem było ciemno
- jak tu weszłaś? - spytał
- ja.. Było otwarte- powiedziała dumnie
- ale to nie oznacza że możesz sobie wchodzić gdzie ci się podoba- powiedział chłopak jednak nie zły
- jak ciebie tutaj nie było wszędzie mogłam…
- jak mnie nie było- powiedział chłopak
- a co ty uważasz się za lepszego? Może bohaterem to jesteś ale nie wieże że będziesz miał wyniki lepsze ode mnie z Owu’temów- powiedziała dumnie
- no a jakie ty miałaś?- spytał chłopak spokojnie
- OPCM - P
Eliksiry- P
Zielarstwo- W
Zaklęcia- W
Transmutacja- P
Do tego trzy dodatkowe
mroczne moce- P
Uzdrowicielstwo: P
Nauka przeciw wrogowi- W
- powiedziała dumnie. Chłopak zachichotał
- a ja dostałem wszystkie W z tych przedmiotów które wymieniłaś plus jeszcze W z walki wręcz- powiedział a dziewczyna zbladła
- do tego w sześć lat a Hogwart jest siedmioroczny- powiedział chłopak, dziewczyna oblała się rumieńcem ale jeszcze nie przestała się chwalić
- no, ale ja umiem magię białą świetnie a nie przeciętnie- powiedziała dumnie
- a ja umiem białą, czarną, starożytną, nie werbalną, bez różdźkową i uzdrowicielską- powiedział jej teraz trochę zdenerwowany. Teraz była blada jak ściana, patrzyła na niego z nie dowierzaniem. Po chwili wybiegła z pokoju szybkim krokiem. Chłopak poszedł na kolacje którą szybko mu podano a gdy zjadł poszedł zrobić pare eliksirów na podróż oraz napisał list do Louisa mówiący o wszystkim co się stało do tego czasu. Zrobił eliksir słodkiego snu, wielosokowy i Verikasentium oraz pare innych najbardziej potrzebnych do podróży. Zanim skończył była już północ wiec położył się spać. Kolejnego ranka został obudzony przez natrętna sowę z ministerstwa! Wziął wdech i otworzył-

,,Szanowny Panie Potter został pan zakfalfikowany na studia Aurorskiej do grupy ,, A “. O to książki i przedmioty potrzebne do nauki oraz wymagania dla tego zawodu. Plan zajęć dostarczymy panu na początku grudnia. Z poszanowaniem Minister Aurorów, Michaele Shonptenns”
- to nie możliwie- wyszeptał i zaczął skakać z szczęścia
- będę Aurorem! Będę AUROREM!- krzykną ile sił w płucach. Wyją listę książek oraz przedmiotów których potrzebuje, było tego strasznie wiele jednak nie przejmował się tym. Spojrzał jeszcze tylko na wymagania: Eliksiry, Zaklęcia, Zielarstwo, Transmutacja, OPCM, Ciemne moce, starożytne Runy
- RUNY?!- sam do siebie krzykna z nie dowierzaniem. Musiał się nauczyć w trzy miesiące odczytywania Run?- pomyślał, był załamany ale i zaskoczony tym bo nigdy nikt mu o tym nie powiedział. Ubrał się w pośpiechu wygodniejsze ciuchy i deportował na pokątną. Chciał kupić wszystko wcześniej niż później, najpierw poszedł do księgarni. Było wiele książek do czarnej magii i eliksirów. Najmniej za to do Run jednak chłopak kupił jeszcze inne podręczniki. Gdy została mu już jedynie książka ,, kodeks Aurora” do spakowania wyszedł z książka w dłoni i po drodze spakował do pudełek. Kolejno kupił pergaminy czarne i białe, tusze czarne i srebrne oraz złote i zmieniające kolor. Na koniec poszedł do apteki po zapady eliksirów a gdy stamtąd wychodził był obładowany torbami z zakupami. Chciał jednak iść jeszcze kupić różdżki takie jakie Mieli jego rodzice
- dzień dobry, potrzebuję różdżkę do rzucania uroków oraz uzrowiecielstwa. Chodzi mi o takie jakie Mieli moi rodzice- powiedział Potter, mężczyzna przyjrzał mu się i po chwili miał w dłoni dwa pudełka
- włos jednorożca, trzynaście cali do pomocy medycznych oraz serce demona, piętnaście cali do uroków- powiedział sprzedawca zachwycony
- poproszę- rzekł chłopak. Po chwili miał je zapakowane w pudełka. Wyszedł z sklepu
- jeszcze szaty Aurorskie i fałszoskop- powiedział do siebie chłopak po czym udał się do Madam Malkin, szybko uwinęła się z dopasowaniem odpowiednich rozmiarów szat i peleryn a jak skończyła była uradowana że tak świetnie chłopak wygląda. Po zapłaceniu za wszystko chłopakowi zostało już nie wiele pieniędzy
- jednak na ten aurorski wynalazek powinno wystarczyć- pomyślał i udał się do sklepu z drobiazgami. Znalazł tam wspaniały fałszoskop który od razu był zapakowany wiec po piętnastu minutach stał na ulicach Pokątnej i rozglądał się gdzie iść kolejnie. Zdecydował się iść do Bliźniaków i zrobić przemyt dla Rona do szkoły. W środku było pełno ludzi choć była godzina pracy. Jednak Fred szybko do niego podszedł
- siema stary, jak tam leci?- spytał jeden z bliźniaków
- wspaniale, dostałem się na studia Aurorskie do grupy A no i właśnie bankrutuje swoją skrytkę- powiedział chłopak z sztucznym uśmiechem. Chłopak zaśmiał się i odszedł aby dać dla klienta wolna rękę. Harry kupił wiele produktów które miał zawieźć Ronowi po czym zapłacił za nie i z środka sklepu deportował się do domu. Była siedemnasta, chłopak był spakowany do podróży. Przeczytał jeszcze pare książek po czym wziął bagaże i deportował się do Portugali gdzie w czarodziejskiego hotelu przenocował. Kolejnego dnia miał zamiar kupić przyjaciołom prezenty oraz rozejrzeć się w okolicy.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Sob 12:30, 06 Maj 2006  
Catherin Potter
Ulubieniec Dumbledora



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: coalisland


No, to wszystko co miałam w zapasie. Teraz będzie trzeba czekać aż napisze się ( najlepiej samo Very HappyVery Happy) Pozdrowienia dla Siaby i Freda. A no i moim zdaniem nie ma ortografów ponieważ sprawdzałam w Wordsie :/ Stylistyki nikt mi nie sprawdzi więc.. sorry ... pozdro dla wszystkich :*:*


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Sob 12:47, 06 Maj 2006  
Eldian
Gość








No nareszcie!! jeszcze 19 stron mi pozostałoSmile
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Sob 14:30, 06 Maj 2006  
Siaba
Administrator



Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 1158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Czarne Zaginione Miasto


Fajne fajne. Dobra była ta scena kiedy Hermi dostała ataku histeri bo ją zabrano z biblioteki Smile


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Sob 15:16, 06 Maj 2006  
Catherin Potter
Ulubieniec Dumbledora



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: coalisland


Co nie? Tak chciałam trochę to udoskonalić ale teraz... wklejam kolejny rozdział który napisałam właśnie Very HappyVery Happy


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post XIX- Heliopaci i atak na hogwart! - Wysłany: Sob 15:17, 06 Maj 2006  
Catherin Potter
Ulubieniec Dumbledora



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: coalisland


Zrobił tak jak miał zrobić. Kupił dla Emmy piękną biżuterię, Hermiony księgę zaklęć zapomnianych, Ronowi rękawice obrońcy oraz innym kupił prezenty. Gdy wrócił do pokoju było już późno, poszedł od razu spać bo wiedział że kolejnej nocy może nie zmrużyć oka. W piątek wstał popołudniu, zjadł obiad i spakował jedynie pare eliksirów i różdżkę. Koło siedemnastej wyruszył w podróż. Szedł przez las z zapalonym światłem z różdżki ponieważ jeszcze nie wyleczył paranoi. Szedł długo, ponieważ gdy doszedł do wielkiej polany na której stało pare domków a cały teren był zaznaczony ogniem który Się nie rozprzestrzeniał, było już całkiem widno. Przeszedł powoli przez niewielkie przejście. Na jego widok , wszyscy Heliopaci okrążyli go i swojego wodza. Chłopak jednak nie zbyt się tym przestraszył wiec zaczął
- mam na imię Harry Potter i …
- Harry Potter- powtórzył przywódca i po chwili był nie daleko jego
- ten słynny Potter, który pokonał zaklęcie uśmiercające i parokrotnie unikną śmierć z rąk Czarnego Pana?- dopytywał Heliopata
- tak, to ja- rzekł Harry
- a wiec wiem czego chcesz i możesz być pewny że ci pomożemy. Mieliśmy nadzieję że to ty do nas zagościsz i że pierwszo nie zrobi tego ktoś z mrocznej strony. Jesteśmy z tobą Harry Potterze. Może nie wiesz, ale kiedyś twój ojciec mnie uratował- rzekł przywódca setek potworów. Było tam strasznie gorąco ale co się dziwić jak tyle stworzeń ogrzewało to miejsce
- nie wiedziałem o tym, ale dziękuję za to że pomożecie mi w mojej misji- powiedział Potter. Rozmawiał z przywódcą jeszcze chwilę i starał się być silny i uczciwy. Czytał gdzieś że Heliopaty mogą odczytać myśli innych. Gdy było już jasno, Potter pożegnał się z Ironem- przywódcą i gdy chciał oddalić się zauważył że ktoś wchodzi to obozu. Była to Belatrix Lestrange, schował się za drzewem i przysłuchiwał się jak kobieta bajeruje Heliopate, ten jednak jej powiedział że niedawno podjęli decyzje i przechodzą na jasna stronę. Bella wyjęła różdżkę i krzyknęła
- Perita….
- expeliarmus- wrzasną Potter i różdżka Belatrix pojawiła się w jego dłoni a on sam się ujawnił
- ty, tutaj?- spytała po czym naburmuszona deportowała się
- dziękuję Harry Potterze, chyba twoja rodzina zrobiła dla nas więcej niż my dla was więc możesz liczyć na naszą pomoc kiedy tylko chcesz- powiedział Iron
- dziękuję jeszcze raz i dowidzenia- powiedział chłopak i też się teleportował jednak do centrum portugali przed budynek który jest hotelem. Wszedł tam zadowolony po czym spakował wszelkie rzeczy, zauważył jedynie że jest ósmej rano ale położył się chwilę przespać. Wtedy zjawił się w ciemnym pomieszczeniu a po środku stałą Bella a koło niej Lord Voldemort wściekły
- jak to on tam był i pokrzyżował ci plany? Dziecko ciebie pokonało?- spytał wściekły
- on przyszedł pierwszy i jakoś omamił te stwory- powiedziała kłaniając się, na jej twarzy było widać strach
- ale… czyli Potter teraz jest w portugali, zrobimy mu małą niespodziankę. Dzisiaj w Hogwarcie będą nauki na teleportacje, na godzinę w wielkiej sali będzie zdjęta tarcza anty teleportacyjne. Dokładnie to o jedenastej czyli za trzy godziny Dumbledore złamie tą barierę, macie się teleportować tam i zabić Wesleyów, ta szlamę i tą nową jak jej tam była, Campbell? Tak, wiec weź paru śmierciożerców! I Macie ich zabić ale za ten błąd i tak nie ominie ciebie kara CRUCCIO!- wrzasną tom a Bella zaczęła się wić i wrzeszczeć rozpaczliwie. Gdy się obudził, czuł się jak gdyby to na niego rzucono to zaklęcie torturujące. Zanim zdał sobie sprawę z zagrożenia przeanalizował całą wizję. Ubrał się i spakował paroma ruchami ręki po czym było koło dziesiątej. W teleportacje nie ryzykował bo musiał by z Hogosmende go Hogwartu przejść spory kawałek, świstoklik może jedynie dyrektor wyczarował na teren szkoły. A wiec może
- błędny rycerz!- powiedział a po chwili pod budynkiem pojawił się Stan
- witamy w czarodziejskim… - zaczął
- dzięki stan ale potrzebuje szybko dostać się do Hogwartu- powiedział Potter
- już się robi, siedem sykli- rzekł młodzieniec a gdy Harry mu zapłacił ruszyli. Mieli jeszcze sporo przystanków więc zanim dojechali pod bramę było pięć po jedenastej
- cholera- zaklną Potter i szybko pobiegł w stronę zamku, bagaże zostawił za bramą a Sam biegł ile sił w nogach. Gdy wszedł można było usłyszeć wrzaski młodzieży przerażonej ale i nazwy zaklęć. Pobiegł do wielkiej sali i otworzył drzwi na całą szerokość. Wszyscy stanęli na baczność, młodzież odetchnęła
- co TY tutaj robisz Potter?- spytała Bella wściekła
- to samo co ty, tylko z mojego przybycia na pewno by nikt nie wrzeszczał-powiedział Potter, odszedł do niej bardzo blisko i coś szepną
- jeżeli nie chcesz abym walnął w was czymś bardzo mocnym to zrób mi przysługę i zmiataj z tąd, przekaż tylko dla Tomeczka ten list- i dał jej kopertę, młodzież zamurowało choć nie słyszeli co powiedział dla kobiety. Bella nie wzięła listu za to krzyknęła
- bierzcie go- do swoich przyjaciół. Chłopak się zimno zaśmiał
- ale chyba Voldemort dał wam inne rozkazy, eh?- spytał, śmierciożercy stanęli jak wryci w ziemię
- skąd wiesz o naszych rozkazach?- spytał Avery z drwiącym uśmiechem. Potter zbladł, miał z tym śmierciożercą złe wspomnienia
- wiem, bo wiem a ciebie to nie powinno obchodzić- burkną do niego dumnie
- jak chcesz, może zapomniałeś już o tym. Cruccio!- wrzasną mężczyzna, Harry chwile się zagapił jednak w porę wyją rękę i wyszeptał zaklęcie. Zaklęcie odbiło się od jego ręki i trafiło dwa razy mocniejsze i Averego który zaczął się wić z bólu. Po chwili Potter opuścił rękę jednak śmierciożerca nie dał rady już się ruszyć
- a wiec Belatrix, poddajesz się czy chcesz skończyć jak twój kolega?- spytał Potter, kobieta zdenerwowała się. Nie mogła już nic zrobić ale i nie mogła się poddać
- wiesz Potter, nie byłeś taki odważny pół roku temu- powiedziała, Harry uśmiechną się drwiąco
- ty też nie byłaś dzisiaj rano, fajnie było wrzeszczeć pod Cruccio od Toma?- spytał, kobieta zbladła jak ściana
- nie poddasz się to zrobię to za was- dodał i machną ręką po czym zaczął coś szeptać pod nosem. Chwilę to trwało ale po tym z jego ręki wyemitował niebieski płomień po czym wszystkim śmierciożercom i Snapeowi (!?!) wypadły różdżki i podleciały do ręki Pottera. Ten stał jak wryty patrząc na przerażonego Severusa
- chyba pan powinien zmienić stronę- rzekł Potter wnerwiony jak nigdy, teraz był nie do poznania
- Harry, to nie tak jak uważasz- powiedział Dumbledore. Chłopak jednak zaczął mówić już jakąś formułkę która związała wszystkich popleczników Voldemorta ( oprócz Snape ?). Emma podbiegła do chłopaka i rzuciła mu się na szyję
- nic wam nie jest?- spytał Potter patrząc na przyjaciół
- oni nas Mieli zabić, prawda?- spytała Hermiona
- tak, waszą czwórkę- powiedział Potter po czym pocałował się czulę z młodą Campbell. Harry się ocknął i podszedł do dyrektora, powiedział mu tylko
- są po naszej stronie- dyrektor uśmiechną się ale chłopak już podchodził do Snape. Ten stał dumny jak zwykle jednak na twarzy panował strach. Gdy Harry stana koło niego uśmiechną się i dał mu Severusa różdżkę, ten stał zbity z tropu. Potter podszedł do narzeczonej i powiedział
-kocham ciebie- jej do ucha
- ja ciebie mocniej powiedziała i pocałowali się namiętnie przez co wszyscy zachichotali. Snape stał nadal zdziwiony do póki dyrektor podszedł do niego- musiał się domyślić- wyszeptał po czym głośno powiedział- a wiec moi drodzy, jak zauważyliście to nie był dobry pomysł aby zdejmować barierę dlatego kolejnym razem trzeba będzie pomyśleć o lepszym miejscu i bezpiecznym, teraz proszę udać się do dormitorium ale bez paniki- powiedział Dumbledore, młodzież wyparowała szybko przy czym wszyscy stali i parzyli na Harrego
- po pierwszo, Potter, skąd wiesz że…
- jest pan szpiegiem? Tak samo, jak to że właśnie teraz zaatakują- powiedział chłopak
- wizje?- spytał dyrektor zaskoczony
- tak, właśnie z dwie godzinki temu śniły mi się rozkazy Voldemorta- powiedział chłopak i westchnął
- tylko że zanim zareagowałem zdążyli już przybyć- dodał smutniej jednak po chwili znowu był dumny z siebie
- a skąd wiedzieli że ciebie nie będzie?- spytała Emma
- bo dzisiaj to moje drugie spotkanie z Belatrix- rzekł chłopak, wszyscy stanęli jak wryci
- nawet mam jej różdżkę- dodał po czym pokazał długą i lekką broń Belli.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Forum Dyskusje na temat Harryego Pottera Strona Główna -> Opowiadania -> Harry Potter i moc nakromantów * Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 2 z 5  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
   
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin