Forum Dyskusje na temat Harryego Pottera Strona Główna   Dyskusje na temat Harryego Pottera
Dyskusje na temat Harryego Pottera
 


Forum Dyskusje na temat Harryego Pottera Strona Główna -> Opowiadania -> Harry Potter Wybrańcem Losu
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
  Post Harry Potter Wybrańcem Losu - Wysłany: Pią 13:53, 09 Cze 2006  
canducus
Członek Zakonu Feniksa



Dołączył: 11 Maj 2006
Posty: 1527
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mountain of fire


Autor opowiadania: GGgrzesiek
korekta tekstu: Canducus
pozwolenie na umieszczenie: uzyskane

Rozdział I

Stuk, puk, krople deszczy uderzały z hałasem o szybę. Ich brzęk nie zakłócał snu dwu osób, które leżały w niewielkim pokoiku. Opisać te osobniki można by na zasadzie kontrastu. Jeden z nich, był delikatnie mówiąc solidnej postury, drugi zaś sprawiał wrażenie, jakby miał za szybko urosnąć w zbyt krótkim czasie. W pierwszym przypadku głowa, podobna była łudząco do świńskiego łba, zakończonego krótkimi włosami, ( co u przedstawicieli tej rasy zwierzęcej byłoby ewenementem) w drugim zaś otoczona była gęstą czupryną, która sprawiała wrażenie wiecznie rozczochranej. Tak, tak, ta kruczoczarna fryzura należała do potomka Jamesa Pottera Harrego.

Nagle, w spokój pokoju wdarło się czyjejś dobijanie do drzwi.

-Ciszej, zaraz wstanę – zareagował na te hałasy Harry

-Kochany Dudziaczku, pobudka – odpowiedział, jakiś kobiecy głos

Młody czarodziej słysząc to poczuł jak mu zbiera się na wymioty.

-Ktoś przed chwilą powiedział do mnie Dudziaczku!!-

Jednocześnie spojrzał na osobnika śpiącego na drugim łóżku

-No tak, przecież to mój kochany krewniak Dudley, wszystko jasne – stwierdził i poczuł ulgę
Dudziaczek jakby czując wzrok Harrego przebudził się

-Zaraz wstaje, gotowe już śniadanie??- pierwsze słowa, jakie wypowiedział dotyczyły oczywiście jedzenia

-Już czeka na ciebie kochaniutki, będą twoje ulubione jajka na bekonie- odpowiedział kobiecy glos, który należał do ciotki Petunii

Słowa te, musiały zmobilizować Dudleya do wysiłku, gdyż przeciągnął się i zaczął się powoli ubierać

-A ty, czemu tak się na mnie gapisz – zwrócił się do Harrego, który ze znudzeniem obserwował swojego krewniaka

-Obserwuje niezwykły przypadek świni, która nabrała ludzkich manier i się szykuje do jednej z najważniejszych czynności w ciągu dnia, jedzenia – złośliwie stwierdził Harry, patrząc jak wypukła twarz Dursleya fioletowo pąsowieje. Widok ten musiał najwidoczniej sprawiać mu przyjemność, bo jeszcze dodał
-Dudley, świnka z klasą z ciebie!! -

- Ty lepiej nie zaczynaj, bo zaraz powiem wszystko tacie i wtedy pożałujesz – w głosie Dursleya słychać było strach mieszany z wściekłością

- No to idź, idź lepiej, bo cię jeszcze rąbnę jakimś zaklęciem – Harry nie sprawiał wrażenie przestraszonego

Dudley nie czekając na spełnienie groźby wybiegł szybko z pokoju trzaskając za sobą drzwiami.
Harry został sam. Nie czuł wyrzutów sumienia, że tak potraktował, swojego bratanka. Nie sprawiało mu to jednak też żadnej satysfakcji. Po prostu nie chciał z nikim rozmawiać, bo wiedział, że osoby, które by go zrozumiały znajdują się setki kilometrów od domu jego ciotki. Młody Czarodziej miał na myśli dwójkę najlepszych przyjaciół Rona, Hermionę, gajowego Hogwartu Hagrida, jej dyrektora Dumbledora i wiele innych osób. Mimo wszystko podświadomie wiedział, że nikt nie będzie w stanie pojąć bólu, jaki odczuwał po stracie ojca chrzestnego Syriusza, który zginął niespełna parę miesięcy temu z rąk Lestrange Bellatriks, popleczniczki Voldemorta.

Harryemu nawet przez głowę nie przeszła myśl aby wspomnieć chociażby jednym słowem o śmierci bliskiej mu osoby, wiedząc, że prędzej mógłby szukać współczucia, u Snape ( który znał przynajmniej Blacka) Dursleyowie mieli poza tym o wiele poważniejsze sprawy na głowie. Dotyczyły one ślubu, który miał się odbyć w ich rodzinie. Żenić miał się oczywiście nie Dudley, tylko rodzona siostra Petunii Sybilla Evans. Sam fakt, kiedy to Harry dowiedział się o istnieniu jakichkolwiek żyjących krewnych, poza Dursleyami, był dla niego wielkim szokiem. Ciotka Petunia nigdy nie wspominała mu, że poza Lilly miała jeszcze jakąś rodzoną siostrę . W dalszym ciągu trzymała go w niepewności, nie udzielając o niej żadnych informacji. Wydawało się to dość dziwne. W rodzinie Dursleyów starano się pomijać milczeniem istnienie tylko matki Harrego, ze względu na to, że należała do środowiska czarodziejów.

-Czy, więc zatem byłoby możliwe, że Sybilla też jest czarownicą?- przemknęło mu raz przez głowę niedorzeczne pytanie

Odpowiedzi, na nie, nie znalazł nawet wtedy, kiedy przybyli na ślub Sybilli.

Po całodniowej podróży z domu przy Privet Drive dotarli do niewielkiego miasteczka o nazwie Jersey. Wujowi Vernonovi o z trudem udało się odnaleźć niewielki jednopiętrowy dom zamieszkiwany przez Sybillę. Wyglądem był całkowicie odmienny od schludnego domostwa Dursleyów przy Privet Drive. Sprawiał wrażenie zaniedbanego. Ściany było pomalowane żółtą farbą, która miejscami podpadała ukazując czerwoną cegłę. Całości dopełniał spiczasty dach pokryty, zieloną nie pierwszej już świeżości dachówką i winogron, który obrastał ze wszystkich stron całe domostwo. Nie dziwiła więc nikogo kwaśna mina ciotki Petunii, kiedy ze strachem przyciskała wejściowy dzwonek. Otworzyła im pulchna, może 70 letnia kobieta, która okazała się sąsiadką siostry Petunii.

-Sybilla pojechała do miasta w sprawach osobistych i poleciła mi żeby was oprowadzić po mieszkaniu – powiedziała na przywitanie, obdarzając Harrego zaciekawionym spojrzeniem

Zwiedzanie domu skończyło się ku zawodowi młodego czarodzieja na zjedzeniu w pośpiechu kolacji, ponieważ ciotka Petunia od razu kazała mu iść do pokoju gościnnego, z zakazem szwendania się po pokojach.

Tak, więc pierwsze godziny jego pobytu, nie pozwoliły poznać tajemnicy Sybilli. Późnym wieczorem musiał jeszcze stoczyć prawdziwą batalię z Dudleyem, któremu wuj Vernon, nakazał spać w pokoju z Harrym. Dudziaczek stwierdził, że w młody czarodziej ma się ulokować jak najdalej od niego, najlepiej w pobliskiej łazience, albowiem boi się, że w nocy może użyć wobec niego jakiegoś podłego zaklęcia. Pomysł ten, jednak Harry szybko mu wybił z głowy, stwierdzając, że dla bezpieczeństwa Dudziaczka może go zmienić w karalucha, a wtedy na pewno będzie mógł się czuć bezpiecznie mogąc się przed nim schować np. w rurze ściekowej. Dudley po tej groźbie rad nie rad poszedł spać.

Harry powoli otrząsnął się z zadumy słysząc coraz głośniejsze hałasy dochodzące z parteru.

- Może już wróciła ciotka Sybilla z swoim narzeczonym – ta myśl podziała na niego mobilizująco. Szybko przebrał się w workowate jeansy po Dudleyu i w nie niewiele mniejszą bluzę.

Po cichu otwierając drzwi zszedł na dół. W kuchni zastał krzątająca się przy kredensie może co najwyżej 40 letnią kobietę, ubraną w gustowną żółtą suknię. Słysząc kroki na schodach momentalnie odwróciła się.

- O witaj, co tak długo dzisiaj śpimy – powiedziała pogodnie na powitanie. Harry zdawał się tego nie dosłyszeć.

- Te niebieskie oczy, długie, jasno blond włosy i twarz zupełnie jak u... –

- Harry, coś się stało?? - zapytała zaniepokojona Sybilla

- Nie. Po prostu ciocia jest bardzo podobna do mojej matki, czuję się prawie tak jakbym ją teraz widział – w jego głosie słychać było wzruszenie...

- A ty za to, bardzo jesteś podobny do twojego ojca, ale oczy tak.... – zastanowiła się na chwilę –...oczy masz po matce -

To, co teraz Harry usłyszał całkowicie wyprowadziło go z równowagi. Przed chwilą poznał swoją ciotkę łudząco podobną do jego matki, a teraz dowiaduje się, że jeszcze znała jego ojca!!

- Zaraz, zaraz – jesteś moją jedyną żyjącą krewną, co więcej siostrą mojej mamy, znałaś mojego ojca, a w związku z tym, zapewne wiedziałaś sporo o świecie czarodziejów – Harry powoli dobierając słowa z trudem panował na emocjami – dlaczego więc przez całe moje życie nikt mi łaskawie nie wspomniał, że mam jeszcze jakąkolwiek normalną, czarodziejską rodzinę!! – krzyknął czując jak wzbiera w nim złość na cały świat

Reakcja Harrego musiała być całkowitym zaskoczeniem dla Sybilli. Przez chwilę w milczeniu patrzyła na swojego siostrzeńca.

- Myślałam, że mniej więcej wiesz, czemu musiałam się ukrywać przez 16 lat w USA, opisałam wszystko w liście, który wysłałam Dursleyom -

- Jakim liście ?! Żadnego nie dostałem – Harrego najzupełniej nie obchodziło to, że mówił zbyt niegrzecznym tonem

- Co takiego?! – na twarzy Sybilli pojawiło się zdziwienie. Po chwili jednak złapała go za rękę

- Chodź ze mną, coś mi się wydaje, że muszę z Petunią porozmawiać w cztery oczy -
Harry bez słowa sprzeciwu ruszył za Sybillą. Złość, którą do niej czuł na początku, ustąpiła ciekawości mieszanej ze zdziwieniem

- Petunio mogę prosić cię na słówko!! – krzyknęła Sybilla, kiedy znaleźli się przed pokojem , który zajmowali Dursleyowie
Odpowiedziały im głośne kroki, a po chwili w drzwiach ukazała się koścista twarz Petunii

- Nie musisz na mnie tak krzyczeć, słuch mam jeszcze dobry -

- Może i tak, ale pamięć chyba nie za bardzo. Pytałam się wczoraj wieczorem czy doszedł list, dla Harrego, który wysłałam na początku wakacji – stwierdziła z groźną miną Sybilla – mój siostrzeniec jakoś nie ma o nim zielonego pojęcia- dodała

Ciotka Petunia słysząc to oblała się rumieńcem wstydu.

-Owszem doszedł, ale po jego przeczytaniu stwierdziłam, że lepiej nie mieszać mu w głowie -
-Nie mieszać mu w głowie – podchwyciła wściekła Sybilla – z tego, co się dowiedziałam od Albusa to nigdy jakoś nie byłaś zbyt troskliwa dla Harrego . Policzymy się potem, na razie muszę mu wyjaśnić wiele rzeczy, bo chłopak ma przez waszą opiekuńczość mętlik w głowie

Te ostatnie słowa najbardziej trafnie oddawały to co teraz czuł młody czarodziej.

- Chodźmy na dół do mojego pokoju to ci sama wszystko opowiem – powiedziała już łagodniej Sybilla kładąc nacisk na słowo sama.

Szli po schodach w milczeniu. W głowie Harrego powoli wszystko się rozjaśniało. Dursleyowie specjalnie nie powiedzieli o liście od Sybilli, chcąc zatuszować na możliwie jak najdłużej prawdę o jego ciotce. Nie pierwszy raz z resztą przybierali taką taktykę – myśląc o tym Haremu przed oczyma stanęło 11 lat, które minęły zanim trafił do Hogwartu. Durselowie wtedy ani słowem nie wspominali mu o tragicznym wypadku jego rodziców, ani o tym, że należy do świata czarodziejów.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pią 14:39, 09 Cze 2006  
Aravan
Potomek Slytherina



Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 804
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Podmroku


Taak Very Happy wyśmienite opowiadanlo.... czytałem już to wcześniej i bardzo się mi spodobało macie tu linka do niego [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Forum Dyskusje na temat Harryego Pottera Strona Główna -> Opowiadania -> Harry Potter Wybrańcem Losu Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

   
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin